Przełomowy wyrok sądu w sprawie kredytu frankowego. Banki mają czego się obawiać?
W praktyce oznacza to, że umowa kredytowa klienta mBanku po wyroku sądu nie różni się obecnie od umów dotyczących kredytów złotowych poza tym, że raty są kalkulowane w oparciu o stawkę LIBOR.
09.05.2016 | aktual.: 10.05.2016 09:39
Frankowicze raczej nie doczekają się na ustawę frankową, ale możliwe, że problem ich kredytów rozwiążą sądy. Warszawski sąd rejonowy 29 kwietnia wydał przełomowy wyrok w procesie, jaki mBankowi wytoczył klient, który zaciągnął kredyt mieszkaniowy indeksowany do franka. Sąd uznał, że skoro w umowie kredytowej znalazły się klauzule niedozwolone, trzeba tę umowę traktować tak, jakby tych zapisów w ogóle nie było.
W złożonym pozwie, klient mBanku domagał się zwrotu części zapłaconych rat kredytowych. Powoływał się przy tym na zakwestionowaną przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów klauzulę określającą przeliczanie należności z franków na złote.
W praktyce, na podstawie takiego zapisu umowy, który od czasu decyzji SOKiK znajduje się na liście klauzul niedozwolonych, banki dowolnie ustalały spread, czyli różnicę kursową złotego i franka - im większa, tym większy był zysk banku.
Nowością w przypadku wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieście jest całkowite zignorowanie przez sąd niedozwolonej klauzuli indeksacyjnej. Sąd nie powołał biegłych, do ustalenia wysokości nadpłaty, lecz uznał, że skoro cały zapis o przeliczaniu wysokości rat na podstawie kursu szwajcarskiej waluty jest abuzywny, można go całkowicie pominąć.
W praktyce oznacza to, że umowa kredytowa klienta mBanku po wyroku sądu nie różni się obecnie od umów dotyczących kredytów złotowych poza tym, że raty są kalkulowane w oparciu o stawkę LIBOR.
Na razie przedstawiciele mBanku nie komentują wyroku i mówią, że trzeba poczekać na publikację jego uzasadnienia, można spodziewać się, że bank złoży apelację od wyroku. Niezależnie od tego, stanowisko sądu można uznać za przełomowe. Czy w ślad za warszawskim pójdą inne sądy, co może okazać się bardzo kłopotliwe dla banków?
- Trudno wypowiadać się na temat prawdopodobieństwa podobnych wyroków, ponieważ sądy są niezawisłe, a poszczególne umowy różnią się wieloma szczegółami - mówi money.pl dr Piotr Stanek, ekspert ds. bankowości Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. - Tym niemniej niewątpliwie wyrok ten zachęci wiele osób będących w podobnej sytuacji do pójścia w ślady powoda omawianej sprawy - zaznacza.
Jak twierdzi ekspert, "droga sądowa jest najlepszym sposobem radzenia sobie z problemem frankowiczów i potencjalnie występujących w umowach klauzul abuzywnych. - Od dość dawna postuluję jako pomoc państwa dla frankowiczów zorganizowanie dla nich pomocy prawnej: analizę poszczególnych umów i wskazywanie, czy wyczerpane zostają przesłanki abuzywności klauzuli indeksacyjnej zawartej w danej umowie - mówi Stanek.
- Wyrok ten jest ważny, choć takich wyroków lub ugód miedzy klientem a bankiem, formalnie tajnych, było więcej - mówi money.pl Michał Zenka ze stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu. - Niestety nie mamy w Polsce prawa precedensowego, bo wtedy odtrąbilibyśmy pełne zwycięstwo i powiedzielibyśmy wszystkim frankowiczom "idźcie do sądu, a wygracie” - stwierdza.
- Sytuacja wyraźnie się zmienia, sędziom coraz łatwiej jest dobrze rozpoznawać takie sprawy, bo to są skomplikowane umowy i produkty finansowe. Dzięki pracy naszego stowarzyszenia i zmieniającemu się klimatowi społecznemu, sędziom coraz łatwiej wydawać wyroki podobne do tego z 29 kwietnia - mówi przedstawiciel ruchu frankowiczów.
Jak jednak zaznacza Michał Zenka, choć wyrok ten jest korzystny dla frankowiczów, nie jest to "maksimum tego, co można uzyskać”. - Jeśli produkt był wadliwy, a przez 10 lat na jego wadliwości bank pogarszał sytuację finansowa swojego klienta, to ten klient ma prawo wystąpić o odszkodowanie. Obecnie chodzi tylko o zmniejszenie zysków banku, nie ma mowy o żadnych stratach w wyniku postanowienia sądu - podkreśla.