Przełomowy wyrok. Czeka nas lawina pozwów o kredyty
W 2024 r. procesów sądowych o kredyty frankowe będzie nawet o 30 proc. więcej niż w 2023 r. - uważa radca prawny w kancelarii SubiGo Adrian Goska. Zdaniem eksperta przełomowe orzeczenia Trybunału Sprawieliwości UE (TSUE) mogą wpłynąć na przyszłe orzecznictwo sądów i postawę banków.
24.01.2024 | aktual.: 24.01.2024 08:29
- W tym roku należy oczekiwać kontynuacji trendu korzystnych wyroków dla frankowiczów, co będzie stanowiło zachętę dla nich do dalszego dochodzenia swoich praw - przewiduje Adrian Goska.
Ekspert prognozuje, że rok 2024 "prawdopodobnie przyniesie wzmożoną aktywność sądową" w sprawach frankowych. - Do sądów trafiło dotąd jedynie 10-15 proc. wszystkich frankowiczów. Potencjał do wzrostu liczby spraw jest znaczny i może wynosić nawet 30 proc. rok do roku - uważa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawach frankowych postawiły kredytobiorców "na uprzywilejowanej pozycji wobec banków - przyznał ekspert, wskazując, że najważniejsze było jasne stwierdzenie, że "kredytodawcy nie mają prawa do pobierania dodatkowych opłat, co długo było sporną kwestią".
To nie tylko umocniło pozycję frankowiczów, ale również zwiększyło ich morale i gotowość do walki o swoje prawa - dodał.
W styczniu br. TSUE orzekł, że sąd nadzorujący postępowanie egzekucyjne może z urzędu badać potencjalnie nieuczciwy zapis w umowie. Dla konsumentów oznacza to uproszczenie i skrócenie postępowań sądowych.
- Pojedyncze wyroki Sądu Najwyższego, które nie były zgodne z dominującą tendencją orzeczniczą, mogły wprowadzić pewien niepokój, można je jednak postrzegać jako odstępstwa, niewpływające znacząco na ogólną sytuację - zaznaczył Goska.
Jak ocenił Goska, w 2024 r., z uwagi na prounijną postawę nowego rządu, nie powinno być znaczących zmian w polityce wobec frankowiczów. - Obecna władza mogłaby obawiać się potencjalnych sporów prawnych, wynikających z jednostronnych działań. Rząd prawdopodobnie będzie dążył do zachowania równowagi, unikając zarówno konfrontacji z instytucjami finansowymi, jak i nadmiernego obciążenia sektora bankowego. Jednocześnie może monitorować rozwój sytuacji, aby zapewnić zgodność z przepisami unijnymi i krajowymi - przewiduje.
Frankowicze jednak nadal będą musieli polegać na indywidualnych działaniach prawnych w walce z bankami. - Ich sytuacja systematycznie się poprawia, a każdy kolejny rok przynosi nowe wygrane w sądach i lepsze perspektywy - podkreślił Goska. - Banki, utrzymując opór w kwestii ugód bez sądowej interwencji, dodatkowo motywują kredytobiorców do szukania sprawiedliwości w sądach - zaznaczył, dodając, że ze względu na rosnącą liczbę pozwów sądowych, w 2024 r. banki będą coraz bardziej skłonne do rozpoczynania negocjacji już po złożeniu pozwu do sądu przez kredytobiorców.
- Ten krok będzie miał na celu ograniczenie liczby otwartych spraw w sądach, które mogą generować dodatkowe koszty i negatywnie wpływać na wizerunek banków - wyjaśnił Goska.
Banki unikają apelacji. Powód? Wysokie koszty
Wskazał, że jednym ze sposobów banków minimalizowania strat może być unikanie składania apelacji w przegranych sprawach.
- Muszą one płacić 5 proc. wartości przedmiotu sporu przy składaniu apelacji, podczas gdy frankowicz, jako konsument, ponosi jedynie koszt wpisu sądowego w wysokości 1000 zł - przypomniał ekspert. Dodał, że kredytodawcy mogą uznać, iż zawarcie ugód z frankowiczami będzie korzystniejsze niż ryzyko ponoszenia wysokich kosztów sądowych i niepewności związanej z długotrwałymi procesami sądowymi.
Zdaniem eksperta "raczej" nie poprawiła się szybkości ich rozstrzygania. - To wynika z nadal ograniczonej liczby specjalistów zajmujących się tą problematyką - zauważył Goska, dlatego, jak zaznaczył, potrzebne są długoterminowe rozwiązania jak zwiększenie liczby orzeczników specjalizujących się w sprawach frankowych. Przyznał, że możliwa jest też poprawa zarządzania sprawami, czy zwiększone wykorzystanie technologii w procesach o kredyty frankowe.