Przeżyjemy nawet 4,5 złotego za franka

Jak informuje "Puls Biznesu" przed kryzysem aż siedem na dziesięć osób zaciągało kredyt hipoteczny we franku szwajcarskim. Mimo że jego cena nieustannie rośnie, okazuje się, że większość terminowo reguluje swoje zobowiązania. Zdaniem analityków to zasługa banków, które ostrożnie wyliczają zdolność kredytową przy posiłkowaniu się obcą walutą. Ich zdaniem większość kredytobiorców poradzi sobie ze spłatą zobowiązań, nawet jeśli za jednego franka przyjdzie nam płacić 4,5 złotego.

Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że w pierwszej połowie tego roku jedynie 1,5 proc. kredytowanych frankiem miało opóźnienia w spłacie dłuższe niż 30 dni. Trzeba tutaj wspomnieć, że w przypadku kredytów złotówkowych ten procent zagrożonych kredytów sięgnął już 2,2 proc. Jak się okazuje największe problemy ze spłatą mają osoby, które zaciągnęły kredyty złotówkowe na początku kryzysu w 2008 roku. Do ich trudności w spłacie w dużej mierze przyczyniają się rosnące stopy procentowe. W przypadku kredytów we frankach ten problem nie występuje, bo był on wyceniany po bardzo niskim kursie. Frank kosztował wtedy niecałe 2 złote.

Z opublikowanego w tym tygodniu raportu NBP wynika, że zagrożeniem dla zaciągających kredyty złotówkowe mogą być rosnące stopy procentowe. Z szacunków płyną wnioski, że przy wzroście o 4 pkt, procent nieregulowanych terminowo rat wzrósłby o 1,3 proc. W przypadku kredytów we frankach problemy kredytobiorców pojawić się mogą, jeśli sięgnąłby wartości 4,5 złotego i ten stan utrzymywałby się przez dłuższy czas. Mowa tutaj o kilku do kilkunastu miesięcy.