Reakcję w polityce monetarnej może wymusić polityka fiskalna - Kaźmierczak z RPP
05.07. Warszawa (PAP) - Nie ma zagrożenia dla realizacji celu inflacyjnego NBP w średnim okresie. Nawet jeśli inflacja przekroczy w przyszłym roku 2,5 proc. i osiągnie prognozowany...
05.07.2010 | aktual.: 05.07.2010 13:08
05.07. Warszawa (PAP) - Nie ma zagrożenia dla realizacji celu inflacyjnego NBP w średnim okresie. Nawet jeśli inflacja przekroczy w przyszłym roku 2,5 proc. i osiągnie prognozowany w czerwcowej projekcji poziom 2,9 proc. w 2012 roku, w dalszym ciągu będzie to niski poziom mieszczący się w dopuszczalnym przedziale wahań - uważa Andrzej Kaźmierczak z Rady Polityki Pieniężnej. Impulsem do reakcji po stronie polityki monetarnej może być brak zdecydowanych działań rządu zmierzających do konsolidacji finansów publicznych. Zdaniem Kaźmierczaka, założony w najnowszej projekcji wzrost PKB w Polsce w tym oraz w przyszłym roku jest zbyt optymistyczny.
"Jeśli chodzi o inflację, nie widzę tu nic niepokojącego. Nie ma żadnego zagrożenia dla realizacji celu inflacyjnego. Nawet, jeśli ona miałaby nieco wzrosnąć, do 2,9 proc. Pamiętajmy, że inflacja na tym poziomie nie jest jeszcze inflacją wysoką. Po drugie - mieści się w górnym przedziale wahań. Nie należy tego traktować jako fakt destabilizujący równowagę finansową w państwie. Z tego punktu widzenia nie widzę konieczności reakcji, jeśli chodzi o politykę monetarną" - powiedział w rozmowie z PAP Kaźmierczak, komentując wyniki czerwcowej projekcji NBP.
"Chyba, że pojawią się czynniki nieprzewidywalne: nastąpi jakiś atak spekulacyjny na złotego, pojawią się szoki podażowe, których przewidzieć nie potrafimy: wzrost cen surowców, cen paliw. Na to oczywiście nie mamy wpływu" - dodał.
"Wzrost inflacji w projekcji opiera się na tym, że nastąpi przyspieszenie tempa wzrostu PKB, do 4,6 proc. w przyszłym roku. Oczywiście, jeśli mamy ożywienie gospodarcze, to w ślad za tym rosną ceny. Ja jednak mam wątpliwości, co do takiego wzrostu PKB w przyszłym roku. Byłbym w tym zakresie nieco bardziej ostrożny" - ocenia członek RPP.
Centralna ścieżka czerwcowej projekcji NBP zakłada inflację w 2010 r. na poziomie 2,5 proc., w 2011 na poziomie 2,7 proc. i 2,9 proc. w 2012. Zgodnie z projekcją, przy założeniu braku zmian stóp procentowych, od II do IV kwartału 2010 roku inflacja CPI będzie znajdować się nieznacznie poniżej celu inflacyjnego 2,5 proc. Od III kwartału 2011 inflacja wzrośnie powyżej celu, stabilizując się na poziomie ok. 2,9 proc. rdr w 2012 roku. Projekcja zakłada także wzrost PKB w 2010 r. o 3,2 proc, w 2011 o 4,6 proc. i 3,7 proc. w 2012.
REAKCJĘ W POLITYCE MONETARNEJ MOŻE WYMUSIĆ POLITYKA FISKALNA
Kaźmierczak zwraca uwagę na komunikat po czerwcowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej i zapis dotyczący ważnego uwarunkowania polityki pieniężnej, jakim jest sytuacja finansów publicznych. Rada wskazuje, że podjęcie zdecydowanych działań mających na celu trwałe zmniejszenie deficytu sektora finansów publicznych i zahamowanie narastania długu publicznego jest niezbędne dla stabilności makroekonomicznej oraz spełnienia kryteriów niezbędnych dla przyjęcia euro.
"RPP zwróciła uwagę, że niezbędne są zdecydowane działania na rzecz konsolidacji sektora finansów publicznych. Potrzebna jest pilna reforma prowadząca do zmniejszenia deficytu sektora finansów publicznych. Rada uznała to priorytet" - powiedział Kaźmierczak.
"Jeżeli nie dojdzie do takich zdecydowanych działań, może to stanowić zagrożenie dla kursu złotego poprzez odpływ kapitału portfelowego z Polski, a w konsekwencji zagrożenie dla celu inflacyjnego" - dodał.
"Zatem te działania są potrzebne i jeżeli nie będą szybko podjęte, może to dać impuls do działania po stronie polityki monetarnej. Takie warianty są rozważane, to jest jeden z możliwych scenariuszy. Jeśli doszłoby jednak do zacieśnienia polityki fiskalnej, polityka monetarna byłaby w bardziej komfortowej sytuacji" - powiedział.
Kaźmierczak dodał również, że duże wahania kursu złotego są kolejnym elementem ryzyka branym pod uwagę przez RPP.
"One są duże, stanowią pewne niebezpieczeństwo, dlatego polityka pieniężna musi brać je pod uwagę" - powiedział.
ZAŁOŻENIA WZROSTU PKB W PROJEKCJI NBP ZBYT OPTYMISTYCZNE
Kaźmierczak uważa, że prognozy wzrostu PKB w czerwcowej projekcji NBP są zbyt optymistycznie.
"3,2 proc. w tym roku oraz 4,6 proc. w przyszłym to są prognozy jednak trochę dyskusyjne. Mam wątpliwości co do przekroczenia w tym roku poziomu 3,0 proc. W mojej ocenie ten wzrost będzie wątły, powolny, co jednak niewątpliwie będzie sprzyjało realizacji celu inflacyjnego" - powiedział.
Jego zdaniem na realizację tak pozytywnego scenariusza nie pozwala analiza poszczególnych czynników wzrostu PKB, takich jak konsumpcja indywidualna czy inwestycje sektora prywatnego.
"Jeśli się przyjrzeć czynnikom wzrostu, ważnym elementem ma być wzrost popytu krajowego. To jest nieco dyskusyjne, w szczególności jeśli chodzi o konsumpcję indywidualną. Wzrost spożycia nie jest jednak zbyt wysoki. Jest zbyt wątły, aby generował taki poziom wzrostu PKB. W Polsce nie będzie widać presji płacowej. Przyrost płac w ujęciu nominalnym będzie niski. Nie będzie czynników do nagłego zwiększenia się wydatków społeczeństwa i przełożenia się tego na konsumpcję" - powiedział Kaźmierczak.
"Projekcja zakłada dynamiczny wzrost inwestycji sektora prywatnego. Na razie rzeczywistość nie potwierdza tego optymizmu. Mamy spadek inwestycji w sektorze przedsiębiorstw. Wprawdzie ten spadek spowalnia, jednak mimo wszystko jest wyraźnie odczuwalny. To, co jest bardzo istotne - nie widać motywacji do wzrostu tych inwestycji. Inny element to eksport netto. Wzrost ożywienia zagranicą jest niezadowalający, zwłaszcza, jeśli chodzi o wzrost popytu z Unii Europejskiej. Trochę lepiej to wygląda w przypadku Niemiec. Tam ożywienie jest bardziej wyraźne. Jednak w całej Unii obserwujemy pewną stagnację, jeśli chodzi o popyt globalny, co będzie się wiązało niewątpliwie z tym, że nie możemy oczekiwać rewelacyjnych wyników, jeśli chodzi o eksport netto" - dodał.
"Pamiętajmy, że kraje Unii Europejskiej stoją przed decyzjami związanymi z ograniczaniem deficytów, zmniejszaniem zadłużenia. To będzie hamowało popyt globalny. Podobnie w Polsce. Rząd stoi przed dylematem obniżenia deficytu sektora finansów publicznych, co - w przypadku realizacji tego procesu - będzie wpływało na popyt, będzie hamowało wzrost konsumpcji" - ocenia członek RPP.
Jacek Barszczewski (PAP)
jba/ ana/