Realizacja zysków czy może początek korekty?
Dzisiaj widzieliśmy kontynuację wczorajszej słabości rynku. Dobre dane są pomijane, a te złe wyolbrzymiane co może martwić w sytuacji, gdy przed chwilą widzieliśmy szczyt tegorocznej zwyżki. Gdzie bowiem podział się popyt?
Oczywiście część winy można zrzucić na Stany Zjednoczone, gdzie rekcja na dzisiejsze publikacje była jeszcze bardziej negatywna. Spójrzmy jednak jakie informacje dzisiaj nadeszły na rynek. Najpierw poznaliśmy wynik amerykańskiej gospodarki w pigułce, czyli General Electric. Zysk zaskoczył pozytywnie, ale indeks zaczął spadać. Potem, gdy raport Bank of America rzeczywiście był gorszy od prognoz owe spadki już nie były takie bezpodstawne. Następnie jednak poznaliśmy dane o produkcji przemysłowej we wrześniu, które okazały się wręcz rewelacyjne. Wzrost o 0,7 proc. i do tego pozytywna rewizja za poprzedni miesiąc robiła jednak wrażenie tylko na ekonomistach, a nie inwestorach, którzy cierpliwie poczekali na słabą publikację indeksu Uniwersytetu Michigan mierzącego nastroje konsumentów.
Dzień kończymy więc niewielkim spadkiem, który uzasadniony jest jedynie kolorem czerwonym na zachodnich parkietach. Szanse byków nie są przekreślone, ale brak chęci na wykorzystanie lepszych danych do jakiegokolwiek odbicia może rodzić pytania czy widzimy jedynie zwykłą realizację zysków. Jest jeszcze za wcześnie by mówić o trudnej sytuacji byków, ale jeżeli przyszły tydzień nie przyniesie odbicia z obecnych poziomów to szanse na kolejny szczyt szybko zmaleją.
Na rynku walutowym złoty utrzymywał się relatywnie stabilnie nieco powyżej wczorajszej ceny zamknięcia. To stosunkowo silne zachowanie naszej waluty, gdyż eurodolar w tym czasie tracił. Bez echa przeszły polskie dane, ale warto wspomnieć, że dynamika wynagrodzeń we wrześniu zaskoczyła pozytywnie, natomiast zatrudnienie spadło zgodnie z prognozami o 2,4 proc.
Łukasz Bugaj
analityk
Xelion. Doradcy Finansowi