Reforma emerytalna. Świadczenie po 15 latach pracy

Resort pracy analizuje kryterium minimalnego stażu pracy, które warunkowałoby nabycie praw emerytalnych. To miałoby rozwiązać problem groszowych emerytur, których według ZUS przybywa z roku na rok. Kluczowym założeniem reformy emerytalnej jest likwidacja OFE i rozdzielenie zgromadzonych w nich aktywów pomiędzy Fundusz Rezerwy Demograficznej a otwarte fundusze inwestycyjne. Zmiany miałyby wejść w życie w przyszłym roku.

Reforma emerytalna. Świadczenie po 15 latach pracy
Źródło zdjęć: © Eastnews | REPORTER

04.03.2017 | aktual.: 06.03.2017 10:15

* * Emerytury tylko dla tych, którzy płacili składki przez 15 (kobiety) lub 20 *lat (mężczyźni), świadczenia maksymalnie w wysokości 1000 zł, trzy nowe filary, demontaż OFE, likwidacja KRUS i ostre cięcia przywilejów dla mundurówki - oto pomysły Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, które przyjął już rząd. Które z tych propozycji wejdą w życie, nie wiadomo. Ale czasu jest mało, bo wicepremier Morawiecki chce by reforma zaczęła obowiązywać *już w przyszłym roku. **

Z przyjętych przez ekipę Beaty Szydło dokumentów wynika jasno, że to będzie radykalna zmiana. Jeden z możliwych sposobów zmiany systemu emerytalnego został zawarty w Programie Budowy Kapitału, przedstawionym w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju wicepremiera Morawieckiego.

Zakłada on, że OFE mają zostać przekształcone w fundusze inwestycyjne polskich akcji. W ramach Indywidualnych Kont Emerytalnych zarządzałyby 75 proc. aktywów przekazanych z OFE (ok. 103 mld zł). 25 proc. środków z OFE (ok. 35 mld zł) ma zostać przekazanych do Funduszy Rezerwy Demograficznej.

W ramach programu planowane jest stworzenie powszechnych dobrowolnych pracowniczych programów kapitałowych (Pracownicze Programy Kapitałowe i Indywidualne Programy Kapitałowe) oparte na automatycznym zapisaniu pracowników w wieku od 19 do 55 lat z sektora przedsiębiorstw.

"Przy tworzeniu takich programów należałoby rozważyć możliwość uczestnictwa w nich pracowników sfery budżetowej, którzy w przyszłości ze względu na wysokość swoich wynagrodzeń otrzymają relatywnie niskie świadczenia, a nie mając wystarczających środków na samodzielne oszczędzanie z myślą o emeryturze, silnie odczują lukę w dochodach po przejściu na emeryturę" - czytamy w rządowych dokumentach.

O tym, że dyskusja na temat przyszłości naszych świadczeń będzie gorąca, mogliśmy się przekonać, gdy pod koniec lutego gruchnęła wieść, że PiS zastanawia się nad pozbawieniem prawa do emerytury wszystkich tych, którzy nie osiągną wymaganego stażu 15 i 20 lat, a ich świadczenia opiewają na bardzo niskie kwoty.

Kilka dni później informacje te zdecydowanie zdementowała minister pracy Elżbieta Rafalska. Emeryt, który nie osiągnie wymaganego stażu nie miałby prawa otrzymywać z ZUS comiesięcznego świadczenia, ale nie byłby pozbawiony pieniędzy, które do tej pory wpłacał do ZUS. Pomysł polega na tym, żeby wypłacić mu te środki jednorazowo.

- Emerytury groszowe kompromitują system emerytalny - uważa Elżbieta Rafalska. - Jeżeli wypłacamy 4 grosze, 45 złotych, czy 10, czy 15 zł, to wynika z tego, że istnieje obowiązek wypłacania takich świadczeń, bo limit stażu nie jest określony - wyjaśnia szefowa resortu rodziny.

Najniższa emerytura wynosi obecnie zaledwie 0,45 zł. To oznacza, że koszty wypłaty są wyższe niż samo świadczenie. Dzięki jednorazowemu przekazaniu środków ZUS uniknąłby marnotrawienia czasu i pieniędzy. Zwolennikiem takiej jednorazowej wypłaty jest Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan, a jednocześnie członek rady nadzorczej ZUS.

– Jeśli 60-letnia kobieta ma przed sobą jeszcze średnio 24 lata oczekiwanej długości życia i zgromadziła kapitał, który pozwala na wypłatę choćby 100 zł świadczenia co miesiąc, powinno się je wypłacać, bo może będzie to dla niej dodatek do tego, co zarobi np. nadal pracując. Ale jeśli świadczenie miałoby sięgać kilku czy kilkunastu złotych miesięcznie, jego wypłata co miesiąc jest bezzasadna. Lepiej wypłacić wszystko od razu – mówi WP money Jeremi Mordasewicz

Wypłata jednakowej emerytury dla każdego w wysokości 1000 zł to kolejna kontrowersyjna propozycja przedstawiona przez ZUS w tzw. Białej Księgi. Dziś ZUS wypłaca każdemu, kto przepracował odpowiednią liczbę lat, emeryturę minimalną w wysokości 882,56 zł brutto. Pobiera ją dziś ok. 140 tys. osób. Dla mężczyzn próg to praca przez 25 lat, dla kobiet - przez 22 lata (od 2022 r. miało to być 25 lat dla obu płci, ale obniżenie wieku emerytalnego przez PiS cofnie ten proces). Jeśli ktoś pracował krócej, otrzymuje świadczenie wynikające z przeliczenia jego składek. Stąd właśnie absurdalnie niskie emerytury – rekordzista z Wałbrzycha otrzymuje 37 groszy miesięcznie.

Przychylność dla takiej idei emerytury deklaruje superminister gospodarczy Mateusz Morawiecki. Przeciwna jest minister pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. Niezależnie od sporów, rzeczywistość prędzej czy później wymusi zmiany. Tak wskazują prognozy emerytalne samego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Albo wiek emerytalny pójdzie ostro w górę i nawet próg 67 lat to będzie za mało, albo świadczenia spadną w kierunku minimalnych kwot. W obu przypadkach ludzie zadowoleni nie będą, a wzburzenie będzie tym większe, im później rząd zdecyduje się na zmianę systemu. Z roku na rok problem będzie bowiem narastał.

- Państwo nie ma zadania oferować emerytur wysokich, ale takie, które pozwolą utrzymać się przy życiu - mówi ekspert Centrum im. Adama Smitha (CAS), który przed laty brał udział w przygotowaniu projektu tzw. emerytury obywatelskiej, pomysłu, który niebawem może zostać wcielony w życie.

ministerstwo pracyreforma emerytalnaemerytura
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2943)