Rewolucja w L4. Zasiłek chorobowy po 90 lub 180 dniach pracy. Kolejny po 90 dniach przerwy
- Pomysł odważny, tym razem nie populistyczny - tak planowane zmiany w prawie nazywa Monika Gładoch, kierownik katedry prawa pracy UKSW w Warszawie. Nowe zasady korzystania z L4 mają ukrócić nadużycia, których dopuszczają się kobiety w ciąży czy pracownicy uciekający przed zwolnieniem.
Ile może zarabiać jedyny dyrektor w niewielkiej rodzinnej firmie? Tuż przed długoterminowym zwolnieniem lekarskim było to 35 tys. zł brutto. A wspomniany jedyny dyrektor był jednocześnie jedynym pracownikiem w całym przedsiębiorstwie. Za chwilę przyszło zwolnienie lekarskie - związane akurat z ciążą. To idealny układ, bo tak wysoka pensja przez krótki czas zapewniłaby gigantyczne świadczenia.
Wyłudzenie marzeń nie przeszło. Zakład Ubezpieczeń Społecznych wyliczył, że musiałby w ciągu najbliższych miesięcy wypłacić takiej osobie w sumie 447 tys. zł świadczeń - to jedna z historii zdemaskowanych przez ZUS, którą opisywał portal money.pl.
Rząd chce podobnych przypadków unikać, uszczelniając system. Czeka nas niemała rewolucja w "chorowaniu". Politycy chcą wprowadzić przepisy, które sprawią, że nowi pracownicy, dopiero zaczynający płacić składki, "nie będą mieli prawa" rozchorować się przez 90 dni. W przypadku samozatrudnionych to nawet 180 dni. Pojęcie "nie będą mieli prawa" należy oczywiście traktować z przymrużeniem oka. Po prostu nie dostaną za ten okres pieniędzy.
Wiceminister finansów Leszek Skiba przekonuje, że wszystkie zmiany, które mogą zacząć obowiązywać od 2020 r., wprowadzane są w celu uszczelnienia systemu. Jednym z planów jest właśnie wprowadzenie "tzw. okresu wyczekiwania w odniesieniu do zasiłku opiekuńczego i macierzyńskiego oraz ustalenie okresu wyczekiwania na zasiłki 90 dni dla ubezpieczonych obowiązkowo, 180 dni dla ubezpieczonych dobrowolnie".
Brexit. Ekspert: Potrzeba ulg zachęcających do powrotu do Polski
Druga propozycja ma wprowadzić zasadę, zgodnie z którą "powstanie prawa do nowego okresu zasiłkowego następuje tylko w przypadku, gdy ponowne zachorowanie nastąpi po upływie 90 dni od zakończenia poprzedniej niezdolności do pracy, niezależnie od tego, czy ponowne zachorowanie spowodowane jest tą samą, czy inną przyczyną niezdolności do pracy".
Likwidacja patologii?
Czy jest się czego obawiać? Co zrobić, jeśli ciężka choroba w tym czasie zmusi do pozostania w łóżku? Prof. Jacek Męcina z Uniwersytetu Warszawskiego, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan wyjaśnia zawiłości ministerialnego języka.
- W przypadku choroby, przez pierwsze 30 dni zwolnienia w roku płaci nam pracodawca. Po wyczerpaniu się tych dni pracownik otrzymuje zasiłek chorobowy od ZUS. I o ten właśnie zasiłek chodzi w tych zmianach. Nie oznaczają więc, że nowy pracownik, albo taki z przerwą w płaceniu składek, musi czekać 90 dni albo 180, żeby móc iść na zwolnienie z powodu grypy czy przeziębienia - mówi prof. Jacek Męcina z Uniwersytetu Warszawskiego, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan. Wyjaśnia, że chodzi tu o przebywających na zwolnieniu ponad te 30 dni.
Inaczej wygląda to w przypadku zasiłku macierzyńskiego. W ocenie profesora, tu rządzący chcą walczyć z patologią, która pojawiała się w systemie.
- Ta zmiana przywraca podstawową technikę ubezpieczeniową. Co do zasady musimy mieć okres składkowy, żeby nabywać prawo do zasiłku. Tymczasem przy zasiłku macierzyńskim pojawiały się liczne doniesienia o nadużyciach. Kobiety zatrudniały się w ciąży i po bardzo krótkim okresie chciały już korzystać z tego zasiłku. Dlatego teraz wprowadza się taki okres oczekiwania na to prawo - mówi Męcina.
Jego zdaniem podobnie jest z kolejną propozycją dotyczącą 90 dni przerwy między jednym zasiłkiem chorobowym a drugim. - Likwidowane są tu patologiczne sytuacje, w których pracownik, zamiast przyjąć zwolnienie czy wypowiedzieć umowę o pracę, idzie na zwolnienie, które ciągnie się latami. Były takie przypadki i to trzeba wyeliminować - przekonuje Męcina.
Będą wyjątki?
Nowa zasada ma sprawić, że jeżeli już ktoś chorował długotrwale, to po tym okresie musi odczekać 90 dni do otrzymania ponownego zasiłku chorobowego.
- Mam jednak tu pewną wątpliwość. Jeżeli ktoś leczy się np. onkologicznie, to przebieg choroby może wyglądać różnie. Ktoś może wrócić do pracy, by za chwilę znów musieć iść na dłuższe zwolnienie. W takich przypadkach ta gilotyna może krzywdzić ludzi. Dlatego może należałoby tu wprowadzić jakieś wyjątki - mówi prof. Męcina.
Mimo tych wątpliwości profesor popiera wprowadzenie zmian. O propozycję rządu pytaliśmy również innego znawcę prawa pracy.
- W mojej ocenie planowane zmiany mają ograniczyć liczbę niechcianych zachowań na rynku pracy. Dotyczą zapewne przypadków podejmowania zatrudnienia jedynie w celu pozyskania zasiłku. Sytuacja nie jest komfortowa dla żadnej ze stron, a szczególnie pracodawcy, który oczekuje pracownika zaangażowanego w pracę, a nie przebywającego na zwolnieniu. Pomysł odważny. Tym razem niepopulistyczny - mówi Monika Gładoch, kierownik katedry prawa pracy UKSW w Warszawie, radca prawny.
Informacje o planach MF zawarte są w odpowiedzi na interpelacje posłanki Joanny Muchy (PO). Mucha pyta o planowane zmiany w systemie ZUS, zapisane w "Programie Konwergencji". Pytaliśmy resort finansów, a także Ministerstwo Pracy o to, na jakim etapie są prace nad wprowadzeniem zmian. Do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl