Rezerwujesz hotel przez serwis z ofertami? Możesz przepłacić nawet 200 zł za noc
Portale do rezerwacji hoteli cieszą się coraz większą popularnością. Ale czy korzystanie z nich naprawdę się opłaca? Porównaliśmy oferty, które można na nich znaleźć z cenami w hotelach. Okazuje się, że rezerwując bezpośrednio możemy sporo zaoszczędzić.
27.04.2019 07:46
Booking, Trivago, Kayak... Serwisów z rezerwacjami hoteli działa w Polsce coraz więcej. Największą popularnością cieszy się ten pierwszy. Według serwisu Alexa, Booking to obecnie 42. najpopularniejsza witryna w polskim internecie. Wyprzedza między innymi stronę Microsoftu oraz telewizji publicznej. Z portalu korzystają dziesiątki tysięcy Polaków, szukających lokum na urlop, krótki weekendowy wyjazd czy na podróż biznesową.
Czy jednak korzystanie z tego typu serwisów się opłaca? Sprawdziliśmy. Porównaliśmy ceny noclegów w takich samych pokojach i w tym samym czasie. Najpierw sprawdziliśmy ceny na serwisie Booking, a potem je skonfrontowaliśmy z cenami, które oferują te hotele bezpośrednio.
Szukamy noclegu w stolicy. W serwisie Booking wyskakuje ogłoszenie hotelu Novotel Warszawa Centrum. To obiekt położony w samym sercu stolicy, w pobliżu Dworca Centralnego. Rezerwując przez Booking, musimy zapłacić za nocleg 486 zł. Wchodzimy na stronę Novotelu. Taki sam pokój "standard" dla dwóch osób kosztuje 102 euro, a więc mniej niż 440 zł.
Próbujemy znaleźć pokój w innym dużym polskim mieście, we Wrocławiu. Booking proponuje na przykład Hotel Zoo - położony nieco dalej od centrum, ale pokoje wyglądają na wygodne i nowoczesne. Rezerwując przez serwis Booking za podstawowy pokój "deluxe" zapłacimy 285 zł. Próbujemy zarezerwować identyczny pokój przez stronę internetową hotelu. Wychodzi 259 zł.
Ten sam pokój na stronie hotelu kosztuje 259 zł, a na Booking.com - 285 zł
Dzwonimy na recepcję. Pytamy, czy cena 259 zł zawiera wszystkie opłaty i podatki. - Tak, tylko za śniadanie trzeba dopłacić - słyszymy od recepcjonistki. Ale za śniadanie trzeba dopłacić też przez Booking. Dopytujemy więc, skąd różnice w cenach. - Z portalami to tak jest. Na każdym inna oferta - słyszymy.
Czytaj też: Oferta 16-piętrowego hotelu w Zakopanem zniknęła z sieci. Inwestor odpuścił? Wprost przeciwnie
Czy jednak we wszystkich miastach trzeba dopłacać za skorzystanie z serwisu? Próbujemy jeszcze w Krakowie. Pokój w obiekcie ApartHotel Stare Miasto teoretycznie kosztuje tyle samo w Bookingu oraz w wewnętrznym systemie rezerwacji na stronie hotelu - 333 zł. Teoretycznie, bo rezerwując przez hotelową stronę mamy promocję i nocleg zamyka się w cenie 316 zł. Z tej promocji użytkownicy Booking.com skorzystać już nie mogą.
Sprawdzamy ceny w Kołobrzegu. Znajdujemy nocleg w hotelu Diva. Rezerwując przez Booking za noc w maju trzeba zapłacić nawet 478 zł. Oferta na stronie hotelu jest jednak nieporównywalnie lepsza. Taki sam pokój w tym samym terminie kosztuje tylko 300 zł.
Znikający nocleg w Gdańsku
Próbujemy sprawdzić ceny jeszcze na innym popularnym serwisie - Trivago. Już na stronie głównej mamy do wyboru mnóstwo atrakcyjnie wyglądających ofert. Serwis proponuje nam noclegi z nawet kilkudziesięcioprocentowymi rabatami. Problem w tym, że niełatwo znaleźć promocyjny nocleg w wybranym przez nas terminie.
Szukamy zatem noclegów nieobjętych promocją. Znów jest problem z zarezerwowaniem pokoju na tylko jedną noc. Próbujemy to zrobić w hotelu Hampton by Hilton Gdańsk Oliwa. Pokazuje się nam jednak tylko komunikat: wolnych miejsc brak. Próbujemy potem zarezerwować nocleg w tym samym terminie poprzez stronę Hiltona. Problemu tym razem nie ma - znajdujemy nocleg za 319 zł.
Dlaczego klienci rezerwujący pokoje przez serwisy mogą liczyć na często znacznie gorsze oferty? Żaden hotelarz, z którym rozmawialiśmy, nie chce wypowiadać się pod nazwiskiem. Tłumaczą, że nie chcą się narażać wielkim serwisom.
Ale nieoficjalnie mówią, że powód wyższych cen jest prozaiczny - po prostu wielkim serwisom trzeba oddawać prowizje za każdy zarezerwowany w ten sposób pokój. Zatem hotelarze próbują sobie "odbić" te prowizje poprzez wyższe ceny.
Czemu więc nie zrezygnują z umieszczania ofert na Booking czy na Travelist? - Dzisiaj obecność na takich serwisach to być albo nie być dla hotelarza. Sztuką jest jednak tak pozyskać klienta przez takie portale, by do nas wracał. I już rezerwował noclegi bezpośrednio, a nie przez Booking - wyjaśnia nam hotelarz z północnej Polski.
Czytaj też: Mocne oskarżenia przedsiębiorcy. Twierdzi, że "Pudzian" zrobił mu "nalot" na hostel i rozkradł jego rzeczy
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl