Ropa poniżej 40 USD za baryłkę

W minionym tygodniu po raz kolejny obserwowaliśmy znaczące wahania cen na rynkach surowcowych, a w szczególności na rynku ropy naftowej.

13.01.2009 11:29

W pierwszej jego połowie cena „czarnego złota” skoczyła powyżej psychologicznego poziomu 50 USD za baryłkę, co oznacza zwyżkę o ponad 13 dolarów w stosunku do zeszłego tygodnia. Za tak dużym wzrostem stało zapewne wiele czynników, za najważniejsze należy jednak uznać dalszą eskalację konfliktu w Strefie Gazy, związane z za nią konsekwencje. Do dziś walki między bojownikami Hamasu a izraelską armią nie ustały, żadna ze stron nie zgłosiła również chęci rozejmu. Pomimo licznych protestów zachodnich państw i rosnącej liczby ofiar, armia nie zamierza przerywać ofensywy, dopóki „Hamas będzie niezdolny do wystrzeliwania rakiet w stronę Izraela”. W kolejnych dniach tygodnia obawy inwestorów związane z bezpieczeństwem zasobów „czarnego złota” się uspokoiły się jednak - cena za baryłkę spadła bowiem poniżej poziomu 40 USD, zbliżając się w okolice 38 USD. Po raz kolejny bowiem do głosu doszły obawy o globalny popyt na surowce, ich słuszność zaś potwierdzają najnowsze informacje płynące z całego świata. Departament
Energii Stanów Zjednoczonych ogłosił, że zapasy ropy składowanej w Cushing w Oklahomie, miejscu dostaw surowca, którym handluje się na Nymex, rosły przez 13 z 15 ostatnich tygodni. W ostatnim zaś osiągnęły one poziom 32,2 miliona baryłek, czyli najwyższy odkąd Departament Energii zaczął prowadzić statystyki dotyczące zapasów. Całkowita pojemność Cushing szacowana jest na 47,7 mln baryłek. Ponury obraz rynku „czarnego złota” w nowym roku przedstawił także Deutsche Bank, wg. którego w 2009 światowa konsumpcja ropy będzie malała w tempie około 1 mln baryłek dziennie. Odpowiedzią ze strony OPEC będą zapewne kolejne cięcia wydobycia. W zeszłym tygodniu członkowie kartelu zasygnalizowali, że z czasem będą zmniejszać dostawy do światowych rafinerii. Za przykład można podać saudyjską kompanię naftową Aramco, która w liście do swoich azjatyckich klientów zapowiedziała, że od lutego ogranicza o 10% sprzedaż w tamtym regionie. Działania podejmowane przez kraje Kartelu prędzej czy później będą musiały odnieść skutek,
nie stanie się to jednak w najbliższych miesiącach. Obecnie na rynku ropy naftowej obserwujemy sytuację, w której kontrakty na ten surowiec z późniejszą dostawą kosztują więcej, niż kontrakty z dostawą wcześniejszą. Odpowiednio, kontrakt marcowy kosztuje ok. 5 USD więcej niż kontrakt na luty, kontrakt kwietniowy zaś 4 USD więcej niż kontrakt marcowy.

Początek nowego tygodnia przyniósł za to nadzieję na zakończenie innego, niezwykle ważnego - szczególnie z perspektywy Europy - dla rynku surowców konfliktu. Trwająca od 1 stycznia dysputa pomiędzy Rosją a Ukrainą, dotycząca cen gazu ziemnego, zdążyła odbić się dość poważnie na niektórych państwach, w szczególności w regionie bałkańskim. O co dokładnie toczyła się „gazowa wojna” zapewne się nie dowiemy, nie wykluczone jednak, że chodziło m.in. o pieniądze. Spadek cen „czarnego złota”, którego Rosja jest największym eksporterem poza OPEC, poniżej 40 USD za baryłkę, w połączeniu z silną deprecjacją rubla i topniejącymi rezerwami walutowymi postawiły dawnego przywódcę Związku Radzieckiego w dość trudnej sytuacji. Według niektórych źródeł rosyjskich „Gazprom musi szybko zarobić dla Rosji duże pieniądze, i nie stać go na dobrą wolę polityczną”. Stąd też podwyżka cen gazu dla Ukrainy, na którą kraj ten nie chciał się zgodzić, co z kolei doprowadziło do wstrzymania dostaw. Według ostatnich ustaleń obie strony
konfliktu podpisały pakt, zezwalający na monitorowanie przepływu gazu przez niezależnych obserwatorów powołanych przez Komisję Europejską. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, od wtorku 13 stycznia gaz z powrotem pojawi się w ukraińskich rurociągach, a kraje europejskie - w tym Polska - będą mogły odetchnąć z ulgą.

Artur Pałka
DM TMS Brokers S.A.

Źródło artykułu:TMS Brokers
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)