Rynek dojrzał do korekty
Jeśli inwestorzy zaczynają przymykać oko na niewygodne wiadomości, to znak, że rynek jest o krok korekty wzrostów. Dziś bagatelizowano m.in. obniżenie ratingu Japonii i słabe dane ze Stanów Zjednoczonych. Jutro następny test.
27.01.2011 17:59
Przed jutrzejszą publikacją najważniejszych danych makroekonomicznych tego tego tygodnia (o dynamice wzrostu PKB Stanów Zjednoczonych w IV kw. 2010 r.), w czwartek inwestorzy nie mieli zbyt wielu powodów do optymizmu. Po pierwsze, informacje z amerykańskiego rynku pracy wypadły dużo gorzej prognozowali ekonomiści, bo w tygodniu zakończonym 15 stycznia liczba osób wnioskujących po raz pierwszy o zasiłek dla bezobotnych wzrosła o ponad 10 proc. (z 403 tys. do 454 tys.), a liczba osób kontyunuujących pobieranie takich świadczeń wzrosła o prawie 100 tys. (z 3,89 mln osób do 3,99 mln).
Po drugie, zamówienia na dobra twałego użytku skurczyły się we wrześniu o 2,5 proc. m/m, podczas gdy specjaliści oczekiwali wzrostu o 1,5 proc. Wyprzedzając jutrzejsze dane o PKB USA można pokusić się o tezę, że sam wpływ gorszej koniunktury w grudniu powinien przełożyć się na wolniejszy wzrost amerykańskiej gospodarki od prognoz, które ekonomiści sporządzali przy założeniach bardziej optymistycznych niż rzeczywistość.
Na Wall Street popyt nie skapitulował i tuż przed godziną 17 czasu warszawskiego indeks S&P500 dotarł do okrągłego poziomu 1300 pkt. Pewnym stabilizatorem były wyniki dużych spółek, które w większości były zbieżne z oczekiwaniami ekspertów (AT&T, Procter&Gamble, Time Warner, Colgate-Palmolive, Nokia). Pozytywną niespodzianką dnia były zysk spółki Caterlipillar wynoszący w przeliczeniu na jedną akcję 1,47 USD (oczekiwania Wall Street kształtowały się w okolicy 1,27 USD na akcję). Jest to typowy przykład spółki korzystającej jednocześnie z cyklu koniunkturalnego (koniec recesji na całym świecie, ruszają duże przedsięwzięcia budowlane) oraz ekspansywnej polityki fiskalnej wielu rządów wypierających prywatne inwestycje w infrastrukturę.
Na warszawskiej giełdzie WIG20 nie oddalił się od poziomu 2700 pkt. W górę próbowały go ciągnąć akcje KGHM, które w ciągu dnia wyceniano nawet o 4 proc. wyżej niż dzieńcześniej, natomiast z drugiej strony poważnie ciążył banki i spółki paliwowe. Na rynku walutowym euro-dolar w czwartek trzykrotnie próbował przebić się powyżej bariery 1,375 USD, ale za każdym razem górę brali inwestorzy sprzedający euro i kurs powracał do 1,37 USD. Złoty osłabił się w największym stopniu w odniesieniu do euro i funta (ok. 0,5 proc.), natomiast kurs franka pozostał na wczorajszym poziomie 3,00 PLN.
Łukasz Wróbel,
Noble Securities