Rynek mieszkaniowy w Kanadzie między spowolnieniem a remontami
Kanadyjski rynek kredytów hipotecznych dotarł do punktu, w którym część specjalistów alarmuje, że spowolnienie doprowadzi do utraty wielu miejsc pracy. Inni zaś przestrzegają, że Kanadyjczycy z powodu kredytów nie mają oszczędności.
25.05.2013 | aktual.: 25.05.2013 10:15
Stowarzyszenie specjalistów ds. kredytu hipotecznego ostrzegło, że czas najwyższy przestać zaostrzać reguły przyznawania kredytów i wprowadzić jakieś formy pomocy dla kupujących swoją pierwszą nieruchomość. Canadian Association of Accredited Mortgage Professionals uważa, że bez pomocy dla rynku, na którym buduje się coraz mniej nowych domów, zagrożonych jest nawet 150 tys. miejsc pracy. Od lata ub.r. rynek wtórny zmniejszył się o 8,3 proc., a liczba nowo rozpoczynanych budów zmalała o 15 proc. W Toronto, największym kanadyjskim mieście, liczba nowo budowanych domów spadła nawet o połowę.
Przy tym kanadyjski rynek nie przeżył takiego kryzysu jak amerykański. Były gubernator banku centralnego Kanady Mark Carney, który niedługo obejmie stanowisko szefa Bank of England, wskazywał wielokrotnie na twarde regulacje obowiązujące banki, dzięki którym w Kanadzie nie doszło do udzielania kredytów hipotecznym osobom bez zdolności kredytowej.
Od 2008 r. regulacje są zresztą stale zaostrzane. Latem ub.r., zgodnie m.in. z sugestiami samych banków, wprowadzono wymóg dokładniejszego sprawdzania finanse kredytobiorców - od historii kredytowej i skłonności do spłacania długów w terminie, przez historię zarobków, koszty ogrzewania, energii elektrycznej i podatków, do dokumentacji środków na zaliczkę. Banki muszą też sprawdzać realną wartość nieruchomości. Skrócono też okres kredytowania. Jeszcze w 2008 r. przed kryzysem w USA, kredyt hipoteczny można było zaciągać na 40 lat i na 100 proc. wartości nieruchomości. Obecnie maksymalny okres spłaty kredytu z rządowym ubezpieczeniem (z Canada Mortgage and Housing Corporation, CMHC) wynosi 25 lat. Kredytobiorcy, których wkład własny wynosi mniej niż 20 proc. muszą obowiązkowo wykupić takie ubezpieczenie. Bank może udzielić kredytu na dłuższy okres, ale kredytobiorca musi spełniać wymogi stawiane przy 25 letnim kredycie. Ale w zeszłym tygodniu nadzór finansowy poinformował, że rozważa zaostrzenie warunków dla
kredytobiorców mających większy niż 20 proc. wkład własny.
Jednak zainteresowanie kupnem domów nie wydaje się maleć tak drastycznie, jak alarmują doradcy kredytowi. Najnowszy raport BMO, jednego z największych kanadyjskich banków wskazuje, że 48 proc. właścicieli domów przymierza się do kupna innej nieruchomości w ciągu najbliższych pięciu lat. Prawie połowa właścicieli domów mających mniej niż 40 lat chce w tym okresie kupić większy dom.
Według danych Canadian Real Estate Corporation sprzedaż domów w ciągu minionego roku spadła o 3,1 proc. W dodatku ceny pozostają na stabilnym poziomie. Zaś banki przestrzegają przez kredytami, które po możliwej w przyszłości podwyżce stóp procentowych (kredyty hipoteczne to obecnie ok. 3 proc. rocznie) stałyby się trudne do spłacenia.
Nowy raport stowarzyszenia biegłych księgowych (Certified General Accountants Association od Canada) właśnie wskazał, że 29 proc. gospodarstw domowych nie ma żadnych oszczędności, czyli żyją od wypłaty do wypłaty. Pomnażanie posiadanych aktywów jest utrudniane przez zadłużanie się - tanie hipoteczne linie kredytowe sprawiają, że Kanadyjczycy zbyt dużo wydają. Zaś biegli księgowi podkreślają, że czas niskich stóp procentowych warto wykorzystać, by zrefinansować posiadany kredyt i szybciej go spłacić.
Deb Seeler, rzeczoznawca NAS, firmy zajmującej się wycenami nieruchomości na potrzeby banków, powiedziała PAP, że z punktu widzenia rzeczoznawców istotnie, rynek mieszkaniowy spowolnił. - Ale tego należało sobie życzyć, bo przez bardzo długi czas był to bardzo gorący, zbyt gorący rynek. Przy czym w rejonach uchodzących za dobre ze sprzedażą nie ma problemu, ciągle dochodzi do licytacji w górę. Chociażby tu, na sąsiedniej ulicy (zachodnia część Toronto, przy tzw. Baby Point - PAP) wystawiono dom za 900 tysięcy dolarów. Sprzedano go, bardzo szybko, za ponad milion - dodała Seeler.
Jeszcze inny punkt widzenia na kanadyjski rynek nieruchomości można mieć przez pryzmat wyników sieci sklepów z materiałami budowlanymi i wykończeniowymi. Właśnie opublikowane kwartalne wyniki Home Depot, największej na świecie firmy z tej branży (USA, Kanada i Meksyk) pokazały wzrost zysku netto o 18 proc. To efekt poprawiającego się rynku nieruchomości w USA, co powinno się także przełożyć na rynek kanadyjski. Na kanadyjskim rynku zresztą remonty, większe lub mniejsze, dokonywane są często tuż przed sprzedażą nieruchomości po to, by podnieść jej wartość.
Z Toronto Anna Lach