Rynek nadal ciągnie europejski wątek

Widać, że inwestorzy nie zastanawiają się zbytnio na ile realna jest bezpośrednia, lub pośrednia interwencja Europejskiego Banku Centralnego w krótkiej perspektywie. Liczy się tylko gra na plotki, a w zasadzie wyimaginowane oczekiwania. Dzisiaj spekulacje francuskiego dziennika „Le Monde”, który powołując się na własne źródła stały się ważniejsze od informacji, jakie napłynęły chociażby z Niemiec.

Rynek nadal ciągnie europejski wątek
Źródło zdjęć: © DM BOŚ

27.07.2012 17:19

Inwestorzy nieco „na opak” zinterpretowali też wyniki telekonferencji Merkel-Hollande, po której padły deklaracje, iż politycy są zdeterminowani aby zrobić wszystko, co w ich mocy, aby ocalić strefę euro. Niemniej jak dodano działania mają dotyczyć przyspieszenia implementacji ustaleń z czerwcowego szczytu Unii Europejskiej, a także uczulenia członków strefy euro w kwestii wypełnienia zobowiązań „w zakresie swoich własnych kompetencji”. Trudno tutaj o prosty związek z tym, co mówił wczoraj szef ECB, a także z koncepcją „ubankowienia” ESM, czy EFSF. Oczywiście o planach potencjalnych interwencji nie mówi się głośno, bo z natury powinny być one „zaskoczeniem”, chyba, że mają mieć tylko charakter werbalny. Dlatego też plotki „Le Monde”, jakoby taki plan działań był przygotowywany wspólnie przez rządy strefy euro i ECB, padają na podatny grunt (zwłaszcza przed czwartkowym posiedzeniem Banku). Nikt nie zastanawia się nad sprzeciwem Niemiec, którzy zwracają uwagę (Bundesbank), iż należy trzymać się obowiązujących
obecnie reguł, a interwencje na rynkach długu byłyby niezgodne z unijnymi przepisami (bezpośrednie wsparcie wybranych krajów). Bo w sytuacji, kiedy jednocześnie po rynku krążą plotki, jakoby Hiszpanie mieli we wtorek potajemnie rozmawiać z Niemcami nt. warunków bailoutu (później zdementowane), czy też spekulacje nt. szczegółów potencjalnej i kolejnej restrukturyzacji greckiego długu, inwestorzy zaczynają się utwierdzać w przekonaniu, że potencjalna „interwencja” wisi w powietrzu. Na ile to jest błędne, okaże się w przyszłym tygodniu (można powtórzyć, to co pisałem w poprzednich komentarzach – oczekiwania związane z komunikatem ECB w najbliższy czwartek będą nadmierne i rynek się rozczaruje).

Opublikowane o godz. 14:30 dane z USA nt. PKB za II kwartał okazały się w zasadzie zgodne z rynkowymi oczekiwaniami na poziomie 1,5 proc. Warto jednak zwrócić uwagę na słabość komponentu sprzedażowego (1,2 proc.) i delatora (1,5 proc.), co może rodzić ryzyko rewizji w dół przy kolejnych odczytach. Na razie jednak te dane nie dają żadnego powodu dla FED, aby miał decydować się dodatkowe działania na najbliższym posiedzeniu, kończącym się w środę. Podobnie jak dane nt. nastrojów konsumenckich Michigan – odczyt na koniec lipca wzrósł do 72,3 pkt. Rynek nie interpretuje tych danych na korzyść dolara (poza USD/JPY), tylko jako element zmniejszający globalną awersję do ryzyka i tym samym skłaniający w stronę bardziej ryzykownych aktywów – w ten sposób można też wytłumaczyć wspomniany wzrost USD/JPY, zwłaszcza, że jen słabnie dzisiaj też względem pozostałych walut.

A co na wykresie EURUSD? Dziki rajd, który w ciągu 2 sesji wyniósł nas o ponad 250 pipsów w górę, może napotkać na kolejne bariery w postaci oporu na 1,2400 i strefy 1,2435-65. Idąc dalej na przyszły tydzień można wyznaczyć hipotetyczny poziom 1,2540 na bazie potencjalnego kanału (widoczny na wykresie), który mógłby zostać osiągnięty jeszcze przed komunikatami FED i ECB. Niemniej równie dobrze silną strefą może okazać się rejon 1,2435-65, gdyż ostatnia zwyżka i tak jest już dość imponująca. Mocne wsparcie w krótkim terminie to rejon 1,2330.
EUR/USD
Kluczowe opory: 1,2400; 1,2435; 1,2465; 1,2500; 1,2540
Kluczowe wsparcia: 1,2360; 1,2330; 1,2300; 1,2287; 1,2250; 1,2230; 1,2210; 1,2190; 1,2170; 1,2157; 1,2130; 1,2080; 1,2066; 1,2041

Marek Rogalski – Główny analityk walutowy DM BOŚ

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
frankwalutyzłoty
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)