Rynek ropy coraz bardziej niepewny
Po wypowiedziach irańskich polityków rośnie cena ropy Brent. Rynki boją się, że Iran zablokuje cieśninę Ormuz, przez którą przepływa około 20 proc. światowej produkcji ropy. Czy przez to za benzynę na polskiej stacji zapłacimy już nie 5, ale nawet 10 zł?
Na nowojorskiej giełdzie cena ropy naftowej osiągnęła w szybkim tempie poziomy 109,25 dolarów, czyli najwyższe od 6 tygodni. Powód? Jedno zdanie irańskiego polityka.
- Jeśli oni (Zachód - red.) nałożą sankcje na eksport irańskiej ropy, nawet jedna jej kropla nie przepłynie przez cieśninę Ormuz - mówił we wtorek pierwszy wiceprezydent Iranu Mohammad Reza Rahimi. Jednocześnie 31 grudnia mają się rozpocząć jedne z większych w ostatnich latach manewrów irańskiej marynarki.
To sprawia, że napięta sytuacja robi się już nie tylko na linii Teheran-Waszyngton, ale także na rynkach ropy. Zdaniem Marcina R. Kiepasa z X-Trade Brokers, dopóki sytuacja w Zatoce Perskiej się nie uspokoi, dopóty ceny ropy będą rosnąć.
- Sytuacja wokół Iranu jest obecnie jednym z podstawowych ryzyk na rynku ropy, które może decydować o cenach tego surowcach w najbliższych miesiącach. Gdyby obawy te ustąpiły, to wobec oczekiwanej przez nas znacznej poprawy bilansu na rynku ropy, zakładalibyśmy w przyszłym roku spadek cen - uważa analityk.
Niestety konflikt coraz bardziej się zaognia. Na 31 grudnia zaplanowano początek 10-dniowych manewrów marynarki wojennej Iranu. Jej dowódca już stwierdził, że blokada cieśniny Ormaz będzie bardzo łatwa. Dlatego pierwsze podwyżki mogą czekać nas już na początku roku. Wszystko zależeć będzie od woli koncernów paliwowych oraz kursu złotego.
- To, co chroni nas jeszcze przed wzrostami cen na stacjach paliw, to umocnienie złotego. Pytanie, czy będzie ono trwałe? Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Obecnie także poziom marży na stacjach benzynowych jest stosunkowo wysoki, więc aby zatrzymać klientów, stacje będą chciały utrzymać obecne cen. Z czasem, ze względu na nowe obciążenia podatkowe, cena diesla będzie jednak musiała pójść w górę - mówi Urszula Cieślak z BM Reflex,
Jak wysoko powędrują litr oleju napędowego czy benzyny - jest dziś trudne do oszacowania. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy będzie to 6 czy 10 zł, bo wszystko zależeć będzie od tego, co wydarzy się w Zatoce Perskiej.
- Kluczowa jest dziś odpowiedź na pytanie, czy z Iranu nie wypłynie żadna baryłka ropy, czy będą to mniejsze ograniczenia. Wiadomo, że w przypadku konfliktu zbrojnego cena ropy na pewno szybko pójdzie w górę. Później zapewne jednak spadnie, tak jak było to w przypadku wojny w Iraku - zauważa Urszula Cieślak.
Trzeba jednak pamiętać, że w mijającym roku odnotowano w Polsce spadek konsumpcji benzyny. Jeździmy mniej, bo ceny szokują. Jeśli dalej będą szły w górę, to samochody jeszcze częściej zostawiać będziemy w garażu. Nasze oszczędności zmuszają więc koncerny paliwowe do trzymania cen w ryzach. Z drugiej strony wiele sieci w tym roku utrzymywało bardzo niskie marże. Po słabym roku stacje paliw zapewne chciałyby straty odrobić w 2012. Wszystko niestety zależy jednak głównie od tego, co wydarzy się na świecie.
- Nie pomaga nam nawet sytuacja w strefie euro. Każde zawirowanie na tym rynku sprawia, że złotówka traci na wartości, a ceny na stacjach rosną. Oprócz Iranu tych elementów pokazujących, gdzie się zatrzymamy, jest naprawdę dużo i są bardzo nieprzewidywalne - tłumaczy Urszula Cieślak.