Rynki w obliczu trzęsienia ziemi w Japonii
Piątkowa sesja na parkietach europejskich rozpoczęła się w cieniu doniesień z Japonii, której wschodnie wybrzeże zostało nawiedzone przez silne trzęsienie ziemi, oraz wywołaną nim falę tsunami.
14.03.2011 | aktual.: 14.03.2011 09:02
Piątkowa sesja na parkietach europejskich rozpoczęła się w cieniu doniesień z Japonii, której wschodnie wybrzeże zostało nawiedzone przez silne trzęsienie ziemi, oraz wywołaną nim falę tsunami.
Pierwsze wiadomości nadchodziły przed 7:00 czasu polskiego, były jak zwykle w takim przypadku chaotyczne i nieprędko poznamy realne straty, ale ostatnie kilkanaście minut sesji w Tokio przebiegało pod znakiem silnej wyprzedaży – Nikkei225 ostatecznie stracił 1,7%. Niespodziewany cios dla odradzającej się 3 gospodarki świata musiał wzbudzić obawy na całym globie i start notowań na Starym Kontynencie był zdecydowanie negatywny. Również na GPW otwarcie było minusowe – WIG20 tracił ok. 1%. Potem nieoczekiwanie popyt przystąpił do szybkiego redukowania strat, które w dużej mierze udało się zniwelować w niecałą godzinę, po czym nastąpiła równie gwałtowna kontra podaży. Przedpołudniowa huśtawka nastrojów, nadziei na niewielkie straty w Japonii i obawy przed poważniejszymi konsekwencjami, po 12:00 wyraźnie złagodniała i zaczęło się krystalizować niebywale umiarkowane podejście do doniesień z Azji – WIG20 w tym czasie tracił średnio ok. 0,5%. W tle całego zamieszania można było dopatrzeć się spadku cen ropy crude na
chwilę poniżej 100 dol./baryłkę – jednego z nielicznych argumentów dla kupujących. Oczywiście w sytuacji zagrożenia oczy inwestorów zwrócone były w kierunku Wall Street i reakcji tamtejszych graczy na tragedię w Japonii. W czwartek spadki tamtejszych głównych indeksów zatrzymały się w rejonach dołków z końca lutego i wszystko przemawiało za pokonaniem tego wsparcia i kontynuowaniem przeceny. Wszystko, tzn. również dane z tamtejszej gospodarki – co prawda niezłe statystyki sprzedaży detalicznej za luty oraz zrewidowane w górę te za styczeń wlały w rynki nieco optymizmu, ale wskaźnik wyprzedzający koniunkturę w tym obszarze – czyli nastroje konsumentów w marcu pokazał zdecydowaną obniżkę z 77 pkt miesiąc wcześniej do 68,2 pkt – droga benzyna dała się Amerykanom we znaki. Na przekór wszystkim przesłankom start notowań za oceanem był plusowy i giełdy Starego Kontynentu ocalały przed większą przeceną. Tak było również na GPW i WIG20 zamknął się ze stratą zaledwie 0,4%, czyli 2749 pkt. Obrót wyniósł 747 mln PLN.
Przed rozpoczęciem piątkowego handlu podaż miała więcej argumentów by kontynuować zapoczątkowany w czwartek spadek. Otwarcie z luką bessy oraz zejście poniżej poziomu 47 739 pkt zapowiadały ciężką sesję dla popytu. Ostatecznie, indeks szerokiego rynku zakończył dzień spadkiem o 0,5% przy obrocie sięgającym po sesji 964 mln zł. Pozytywną konsekwencją sesji było utrzymanie kursu indeksu minimalnie powyżej średnich ruchomych, chociaż obrazem graficznym dnia stała się niewielka, biała szpulka, umiejscowiona poniżej poprzedniej świecy. Dzięki pozytywnej końcówce sesji WIG zbliżył się do przełamanych poziomów, a co za tym idzie popyt uzyskał szansę rehabilitacji. Sztuka ta powinna udać się w momencie, kiedy do gry zaangażuje się większy kapitał nastawiony na szybkie zyski i pomoże wynieść kurs powyżej oporu na wysokich obrotach. Niestety kończące tydzień notowania pogorszyły wskazania oscylatorów. RSI obniżył wartość do 52 pkt i nadal przebywa w strefie neutralne, a zatem widmo potencjalnego spadku nie zostało
jeszcze zażegnane. Filtrujące go Composite Index i Derivative Oscillator sukcesywnie utrzymują spadki. Dzisiejszy dzień zależeć będzie od chęci popytu do odrobienia zeszłotygodniowej przeceny, co wobec obniżenia notowań indeksu zaledwie o połowę, w stosunku do wielkości fali wzrostowej wykonanej od ostatniego lokalnego dołka, wydaje się realne. W przypadku niepowodzenia inicjatywę, niewątpliwie przejmie podaż otwierając drogę WIG do poziomów nawet 46 500 pkt.