Rząd blokuje zmiany w BTE

Do Sejmu trafił w projekt ustawy znoszący nadzwyczajne przywileje banków do wystawiania bankowych tytułów egzekucyjnych (BTE). Ale co z tego, skoro ten komunistyczny relikt blokuje Ministerstwo Finansów - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".

Rząd blokuje zmiany w BTE
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

04.10.2013 | aktual.: 04.10.2013 09:42

Posłowie zaproponowali zmiany w prawie, uchylające trzy przepisy dotyczące procedury wystawiania bankowego tytułu egzekucyjnego. Jest to dokument, który po nadaniu przez sąd klauzuli wykonalności, uprawnia do wszczęcia egzekucji komorniczej. BTE to prawny następca bankowego tytułu wykonawczego, który został wprowadzony 15 stycznia 1945 r. Chodziło o to, by znacjonalizowane banki sprawnie mogły egzekwować należne pośrednio państwu pieniądze.

Ten niezwykły przywilej to zmora dla polskich przedsiębiorców i zwykłych obywateli. Pierwszej grupie klientów mocno dał się we znaki w latach 2007-2008, gdy firmom przyszło płacić za opcje walutowe (zakończyło się to wieloma bankructwami), w drugim przypadku największa grupa to niespłacający zaciągniętych kredytów, a także ofiary ewidentnych oszustw, do których dochodzi, gdy przestępcy zaciągają ogromne kredyty na ukradzione lub sfałszowane dokumenty.

Niestety z przeforsowaniem zmian są olbrzymie problemy. Swoją negatywną opinię wyraził na temat proponowanych zmian w prawie minister finansów, a za nim takie stanowisko przyjął Stały Komitet Rady Ministrów, jednocześnie poselska inicjatywa nie trafiła pod obrady rządu. Przez to projekt ustawy ugrzązł w Sejmie, mimo że jest po pierwszym czytaniu i teoretycznie dalej podlega opracowywaniu przez podkomisję stałą do spraw instytucji finansowych. Zresztą niewiele brakowało, by posłowie w ogóle nie zajęli się tym projektem - tylko cztery głosy zdecydowały o tym, że Sejm w ogóle się nim zajął.

- Najwięcej egzekucji opartych na bankowym tytule egzekucyjnym opatrzonym klauzulą wykonalności komornicy prowadzą, ściągając zadłużenie z kredytów dla osób fizycznych, czyli z niespłaconych zadłużeń na kartach kredytowych, kredytów samochodowych i konsumpcyjnych - wylicza poseł Adam Abramowicz, powołując się na opinię Federacji Konsumentów.

Bankowy tytuł egzekucyjny jest wykorzystywany, gdy klient zalega ze spłatą zaciągniętych przez kredytów. Co ważne, bank ma prawo do korzystania z tej formy ściągania długu, jeszcze zanim on powstanie. Prawda jest taka, że klient podpisując umowę kredytową jednocześnie zgadza się na egzekucję. Banki nie udzielają bez tego kredytów, obywatel chcący zaciągnąć kredyt jest, więc przymuszony na wyrażenie zgody na taką formę postępowania.

Jeśli powstanie zadłużenie, bank ma pełne prawo skorzystać z tej formy i często to robi. Proces ten wygląda tak, że bank występuje do sądu o nadanie klauzuli wykonalności, co następuje w ciągu trzech dni. Oczywiście bez udziału dłużnika! Z takim dokumentem komornik może już działać i ściągać dług z klienta. Jak widać, dla banku to bardzo wygodna i szybka droga odzyskiwania zaległych zobowiązań.

Posłowie, którzy przygotowali projekt zmian, uznali, że dochodzi do nadmiernego uprzywilejowania banku wobec klientów. Uzasadniając swoją propozycję, powołali się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że niekonstytucyjne jest nadawanie mocy prawnej dokumentu urzędowego dokumentom wystawianym przez banki - daje im to za wiele korzyści w stosunku do klientów. Autorzy projektu uznają, że bankowy tytuł egzekucyjny narusza zasadę równości umów.

Sęk w tym, że minister finansów nie zgadza się z takim poglądem. Stoi na stanowisku, że klient podpisując oświadczenie, wyraża zgodę na egzekucję. Problem jednak w tym, że bank nie podlega niczyjej kontroli podczas wystawiania tytułu wykonawczego. Normalnie zaś sprawują ją sądy.

- Dłużnik nie bierze udziału przy określaniu wymiaru zobowiązania oraz ustalaniu tego, czy dług jest wymagalny, a sąd opatrując klauzulą wykonalności bankowy tytuł wykonawczy bada jedynie formalne wymogi. Również państwo nie kontroluje sposobu, w jaki banki korzystają ze swoich uprawnień, na przykład ile wystawiły tytułów w stosunku do tego samego dłużnika i czy nie antydatowały ich - piszą autorzy projektu.

Jak zauważa dla "Dziennika Gazety Prawnej" Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości, obecnie panujące rozwiązania są korzystne wyłącznie dla sektora finansowego. W dodatku są przez niego wykorzystywane. - Korzystanie przez banki z tej procedury spowodowało upadłość wielu przedsiębiorstw, a prywatne osoby doprowadziło do bankructwa - podsumował Błeszyński.

Tymczasem wiceprezes Związku Banków Polskich Jerzy Bańka przekonuje, że bankowe tytuły egzekucyjne są korzystne dla dłużników. Dlaczego? Bo postępowanie jest szybsze, tańsze i prostsze, a dłużnik nie ponosi kosztów procesu sądowego. Bańka przedstawił symulację, z której wynika, że przy zadłużeniu klienta na 100 tys. zł w razie konieczności skierowania sprawy o zapłatę do sądu opłata wynosi 500 zł. Tymczasem koszt nadania klauzuli wykonalności dla BTE to tylko 50 zł.

Także KNF jest za utrzymaniem tej formy ściągania zadłużenia. Przewodniczący Andrzej Jakubiak zwrócił uwagę, że jeśli zniknie taka forma, to banki sięgną po inne sposoby, które mają podobny charakter. Jeśli jednak nie, to będą dochodziły swoich roszczeń na zasadach ogólnych, co spowoduje, że koszty wydłużenia procesu windykacji poniesie kredytobiorca.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (242)