Rząd federalny ratuje stany przed niewypłacalnością, ale deficyt rośnie
Prezydent USA Barack Obama podpisał w środę nad ranem (czasu polskiego) ustawę o pomocy stanom zagrożonym bankructwem wskutek kryzysu i recesji.
Ustawa, uchwalona we wtorek przez Izbę Reprezentantów, która zebrała się specjalnie w tym celu mimo przerwy wakacyjnej, umożliwi zachowanie miejsc pracy dziesiątek tysięcy nauczycieli, strażaków, policjantów i innych pracowników stanowych kosztem 26 miliardów dolarów z budżetu federalnego.
Opozycja republikańska krytykuje ten kolejny wydatek państwa, który powiększy i tak już ogromny deficyt do prawie 1,5 biliona dolarów. Ustawę o pomocy dla stanów uchwalono niemal wyłącznie głosami Demokratów.
- Jesteśmy niewypłacalni. Nie mamy pieniędzy na ratowanie stanów. Czas, żeby same wzięły się do roboty i nie oglądały na Waszyngton, żeby im pomógł - powiedział przywódca republikańskiej mniejszości w Izbie Reprezentantów John Boehner.
Inny republikański kongresman, Steve Buyer, dramatycznie apelował o głosowanie przeciw.
- Nie róbmy tego! Ameryko, obudź się! I pamiętaj w listopadzie! - wołał.
Republikanie liczą na duże zyski w listopadowych wyborach do Kongresu w wyniku niezadowolenia społeczeństwa z sytuacji gospodarczej w kraju. Bezrobocie utrzymuje się na poziomie 9,5 proc., a deficyt budżetu i dług publiczny wciąż rosną.
Rząd wydał już prawie 1,2 biliona dolarów na stymulowanie gospodarki od czasu kryzysu na jesieni 2008 r., ale nie przynosi to rezultatów namacalnych dla Amerykanów.
W drugim kwartale br. nastąpiło spowolnienie wzrostu PKB i ekonomiści przewidują, że do listopadowych wyborów sytuacja na rynku pracy się nie poprawi.
W środę, po wiadomości o powiększeniu się deficytu handlowego, zadołowała giełda w Nowym Jorku - Dow Jones spadł rano o ponad 200 punktów.
Tomasz Zalewski