Rząd USA może mieć 40 proc. akcji Citigroup
Departament Skarbu USA może już wkrótce skorzystać z przysługującego mu prawa i wymieni obligacje zamienne na akcje bankowych gigantów.
Citigroup, ikona amerykańskiej bankowości, może wkrótce znaleźć się pod kontrolą państwa. Trwają rozmowy na linii zarząd banku - Departament Skarbu, dotyczące przekształcenia posiadanych przez ten ostatni papierów dłużnych w akcje zwykłe Citi. Według „The Wall Street Journal”, rząd może objąć nawet 40 proc. akcji.
Jeśli rzeczywiście tak się stanie, należy się spodziewać, że ścieżką Citi, udziałowca Banku Handlowego w Warszawie, pójdą wkrótce inne największe amerykańskie banki. Mówi się w tym kontekście na przykład o Bank of America.
Ruszają testy w bankach
W Waszyngtonie trwają prace nad pakietem sekretarza skarbu Timothy’ego Geithnera, który dokonać ma tego, czego raczej nie udało się osiągnąć ustawą TARP (przyznająca dofinansowanie bankom): zapewnić im płynność wystarczającą do normalnej działalności.
Kilka najważniejszych dla amerykańskiego sektora finansowego urzędów wydało wczoraj wspólne oświadczenie, w którym zobowiązało się do zapewnienia bankom kapitału i płynności, „których potrzebują, by udzielać kredytów koniecznych dla przywrócenia wzrostu gospodarczego”. W komunikacie zapowiedziano, że w środę rozpoczną się kontrole w bankach, mające odpowiedzieć na pytanie, czy nie brakuje im kapitału. Te, które uznane zostaną za zagrożone, będą mogły zwrócić się do państwa o dofinansowanie.
Ustawa TARP przyznała Departamentowi Skarbu 700 mld USD na wsparcie finansowedla banków. Poprzedni sekretarz skarbu Henry Paulson przeznaczył pierwszą transzę tych środków na dokapitalizowanie banków drogą zakupu obligacji zamiennych. Jego następca może już wkrótce zechcieć skorzystać z prawa przysługującego mu na mocy umów z bankami i wejść do akcjonariatu części z ponad 400 objętych programem instytucji. Jego urząd potwierdził wczoraj, że myśli o objęciu akcji Citigroup.
Niezdecydowanie na rynkach
Rynki długo nie wiedziały, jak zareagować. W Tokio kurs Citigroup zniżkował nawet o 18 proc. We Frankfurcie zaczęło się od 30-proc. zwyżki, która następnie została całkowicie zniwelowana. Na otwarciu w Nowym Jorku akcje Citi kosztowały 2,4 USD (o 23 proc. więcej niż na zamknięciu w piątek), by na zamknięciu spaść do 2,17 USD. Na początku roku cena wynosiła 7,14 USD, a na początku poprzedniego – 28,9 USD.
Spekulacje na temat losu Citi poruszyły rynki finansowe za oceanem. Mocno drożały walory niektórych banków, jak Bank of America. Wzrost optymizmu wobec amerykańskich spółek pomógł dolarowi. Taniały natomiast obligacje. Na spadek ich cen wpływa też oczekiwanie na zapowiedzianą na ten tydzień rekordową aukcję (94 mld USD).
Niepewność jest, ale mniejsza
Wiadomość może być interpretowana różnie: z jednej strony przy realizacji wspomnianego scenariusza pozycja obecnych akcjonariuszy Citi osłabiłaby się. Z drugiej jednak strony, rząd, stając się właścicielem, gwarantowałby los firmy w jeszcze większym stopniu niż dotąd. Wcześniej inwestorzy obawiali się pełnej nacjonalizacji Citi. Według "WSJ", nie wchodzi to w grę, a sam zarząd chciałby, by państwo przejęło 25 proc. akcji.
_ Wiadomość trudno uznać za pozytywną. Jeśli już, to wskazuje ona na utrzymującą się złą sytuację na rynkach finansowych _ – ocenił Alex Wong, dyrektor banku inwestycyjnego Ample Finance.
Wszystkie posiadane przez rząd papiery Citi odpowiadają 80 proc. kapitału grupy. Niewiele mniejsza jest ta proporcja w wypadku kilku innych czołowych banków.
PARKIET