Są za brzydkie, niech pracują na nocną zmianę

Przynajmniej 10 pracownic fabryki telewizorów LG Display w Biskupicach Podgórnych pod Wrocławiem dostało polecenie, by przez dwa dni nie pojawiały się w pracy. Albo przyszły na nocną zmianę. Powód? Wizyta Jung Ung Yeu, prezesa z centrali firmy w Korei.

Są za brzydkie, niech pracują na nocną zmianę
Źródło zdjęć: © WP.PL

29.10.2010 | aktual.: 29.10.2010 13:40

- Zasugerowano nam, że jesteśmy za brzydkie i za stare, by patrzył na nas najważniejszy Koreańczyk - niemal z płaczem opowiada pani Anna, która zgłosiła się do redakcji "Gazety Wrocławskiej". Nie podaje nazwiska, bo obawia się konsekwencji. - Jestem wstrząśnięta. Nigdy nie było na mnie skarg, dostawałam premię. A tu nagle taki cios! - dodaje kobieta. Jako ta "brzydka i za stara" zaczęła być szykanowana przez pracownice, którym szef pozwolił zostać.

Zbigniew Miedziński, dyrektor personalny w LG Display, przyznaje, że części załogi kazano unikać spotkania z prezesem.

Twierdzi, że polecenie wydał jeden z młodych menedżerów. Chciał, aby na linii było jak najmniej pracowników. Nie konsultował tego z zarządem. Miedziński dodaje, że pracownicy źle zrozumieli przełożonego.

- Nam nie chodziło o urodę czy wiek, ale o wydajność. Jesteśmy fabryką, której wyniki dziś odstają od centrali w Korei. Chcemy osiągnąć takie same wyniki i dlatego mniej wydajnie pracujących przesuwamy na inne zmiany - mówi dyrektor personalny.

Kazimierz Kimso, szef dolnośląskiej "Solidarności": - Takie postępowanie również jest dyskryminacją.

Podwrocławska fabryka LG Display będzie musiała zapłacić odszkodowanie pracownikom - jeśli przed sądem potwierdzą się zarzuty o dyskryminacji.

Wytoczenie takiego pozwu zapowiedziała jedna z pracownic. Znalazła się na liście "starych i brzydkich", którym jeden z menedżerów kazał, by we wtorek i środę zostali w domu albo przyszli na nocną zmianę. W tych właśnie dniach fabrykę wizytował ważny gość z Korei. Jeden z przełożonych w LG Display chciał, by na linii były same ładne panie. Tak przynajmniej zrozumieli go podwładni.

Szefowa zakładowej "Solidarności" Małgorzata Franeczek dostała wczoraj zapewnienie od szefów fabryki, że o zaleceniach menedżera nic nie wiedzieli. Obiecali jej, że zostanie ukarany.

Tymczasem sprawą przesuwania pracownic na nocną zmianę i przymusowych urlopów zajęła się już Państwowa Inspekcja Pracy. - Znamy sprawę. Będziemy oceniać, czy nie doszło do dyskryminacji pracowników - mówi Agata Kostyk -Lewandowska z Inspekcji.

Gdyby takie zarzuty się potwierdziły, pracownicy, których dotknęło zarządzenie menedżera, mogliby wystąpić do sądu o odszkodowanie. Najniższa możliwa do zasądzenia kwota to równowartość najniższej pensji.

Dyrektor personalny w LG Display Zbigniew Miedziński zapewnił nas wczoraj, że panie, które zostały przesunięte na inne zmiany, zostaną przez prezesa przeproszone i powrócą na dotychczasowe stanowiska.

- Sprawa jest badana, a nadgorliwy menedżer - po dogłębnym wyjaśnieniu sprawy - zostanie ukarany za samowolne działanie wbrew zasadom obowiązującym w firmie - dodaje dyrektor personalny.

Polecamy wydanie internetowe www.polskatimes.pl/GazetaWroclawska

urodadyskryminacjapraca
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)