Sądowa batalia o gumisie. Lindt jednak nie skopiował Haribo
Czekoladowe misie firmy Lindt uratowane. Niemiecki Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe uznał, że Szwajcarzy nie podrobili słynnych misiów Haribo.
24.09.2015 | aktual.: 25.09.2015 12:58
Od kilku lat toczyła się batalia o misie. Niemcy, sprzedający kultowe żelki Haribo, twierdzili, że czekoladowe i pakowane w złotko misie Szwajcarów są zbyt podobne do ich wzoru. I domagali się wycofania produktów ze sklepów. Jeden z sądów zresztą nawet w 2012 roku wydał zakaz sprzedaży tych słodyczy.
Prawnicy Haribo argumentowali, że misie Lindt Teddy to kopia ich opatentowanego wizerunku złotego misia z czerwoną wstążka (tzw. Goldbaren). W Polsce często nazywa się je gumisiami. Przypominali też, że ich produkt dostępny jest na rynku już prawie 100 lat. Tymczasem Szwajcarzy swojego misia na półkach sklepowych umieścili dopiero w 2011 roku.
Ostatecznie niemiecki sąd w Karslruhe nie dopatrzył się zbyt wielu cech wspólnych obu słodyczy. Federalny Trybunał Sprawiedliwości stwierdził, że nie doszło do złamania prawa, bo podobieństwo nie jest wystarczające. Sędziowie argumentowali też, że zarówno Lindt Teddy jak i Goldbaren są zbyt charakterystyczne, aby klient mógł je pomylić na sklepowej półce.
Spory o prawa do marki to standard wśród dużych firm. Na przykład koncern Apple próbował zabrać polskiemu sklepowi internetowemu A.pl domenę. Uznał bowiem, że ta za bardzo przypomina jego nazwę. Podobnie Apple zachował się w stosunku do niemieckiej kawiarni, która w logo miała nadgryzione jabłko. Prawnicy koncernu uznali, że taki wizerunek należy wyłącznie do ich firmy.
Z kolei polski Wedel od lat próbuje udowodnić swoje prawa do ptasiego mleczka. Ponieważ nie udało się mu opatentować znaku w Polsce, zrobił to w Hiszpanii. Prawników nasyłał nawet na blogerów kulinarnych, którzy podawali przepisy na zrobienie w domu ptasiego mleczka.