Sejm znów nie zdąży z reformą finansów?
Posłowie już ponad pół roku pracują nad projektem ustawy, którą rząd PO dostał w spadku po Zycie Gilowskiej. Małe są szanse, że zmiany wejdą w życie w 2010 roku.
25.05.2009 | aktual.: 25.05.2009 11:08
Reforma finansów publicznych była oczkiem w głowie wicepremier i minister finansów w rządzie PiS. Ostatecznie jednak parlament nie zdążył zająć się gotowym projektem. Scenariusz powtarza się po dwóch latach. Rząd PO-PSL zmodyfikował treść poprzednich propozycji i pod hasłem eliminacji miejsc, w których pieniądze publiczne nie podlegają kontroli demokratycznej, przesłał je do Sejmu. Tam projekty utknęły na dobre.
Brakuje czasu
_ Skończyliśmy pracę nad projektem nowej ustawy. Wprowadziliśmy mnóstwo zmian. Nie zajęliśmy się jeszcze jednak ustawą wprowadzającą przepisy w życie _ – przyznaje Paweł Arndt, poseł PO i szef podkomisji ds. kontroli realizacji budżetu.
Do niej właśnie rządowe propozycje trafiły po pierwszym czytaniu ustawy.
To stawia pod znakiem zapytania wejście w życie przepisów w 2010 r., jak chce rząd.
_ Zależy nam na zakończeniu prac przed wakacjami. Ale może być z tym problem. Wkrótce będziemy się zajmowali wykonaniem budżetu za rok poprzedni. Do tego dojdzie dyskusja nad zapowiadaną nowelizacją tegorocznej ustawy _ – mówi Paweł Arndt.
Podobnie było przed dwoma laty. W sierpniu 2007 r. Sejm głosami opozycji zdecydował, że nie będzie się już zajmować reformą finansów na kilka miesięcy przed wyborami. Rok pracy resortu został właśnie przekreślony – stwierdziła wówczas Zyta Gilowska.
Rząd PiS liczył, że nowa ustawa pozwoli zaoszczędzić 10–11 mld zł. Taki efekt przynieść miała likwidacja zakładów budżetowych i gospodarstw pomocniczych, zmiana zasad funkcjonowania funduszy ochrony środowiska, jak i wprowadzenie planowania wieloletniego.
Nowe procedury później
Zgodnie z sejmową procedurą, podkomisja złożona z kilku posłów omawia szczegółowo każdy artykuł projektu z ekspertami z rządu, po czym przygotowuje sprawozdanie komisji.
_ Reforma finansów jest dosyć trudną materią. Starałem się, aby w podkomisji dochodziło do burzy mózgów – nie blokowałem wypowiedzi, słuchaliśmy opinii przedstawicieli różnych resortów. Nie chcemy wypuścić bubla prawnego _ – tłumaczy Paweł Arndt.
Posłowie złagodzili wydźwięk ustawy. Postulowane przez Jacka Rostowskiego zaostrzenie procedur ostrożnościowych dotyczących zadłużenia mają wejść dopiero po kilku latach. MF chciało zakazać zwiększania deficytu, jeżeli relacja długu publicznego do PKB przekroczy 47 proc. (obecnie próg ten wynosi 50 proc.) Kryzys zweryfikował te plany.
Inne jest też podejście posłów do wieloletniego planu finansowego państwa. Rządowy projekt mówił o tym, że uchwalać miał go Sejm. Posłowie chcą, aby była to tylko decyzja Rady Ministrów. Dotychczasowe doświadczenia z reformą pokazują, że dużo bardziej dyskusyjny może być projekt wprowadzający nową ustawę. Tam MF wpisało bowiem większość zmian organizacyjnych w administracji.
Bez korzyści politycznej
_ Prace nad reformą przeciągają się, bo za jej wdrożeniem nie idzie żadna korzyść polityczna. Tymczasem stara ustawa funkcjonuje i nie ma żadnej katastrofy _– uważa Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów.
_ Poza tym po jej wdrożeniu w sektorze publicznym pracę straciłoby około 80 tys. osób _ – podkreśla.
Konrad Krasuski
PARKIET