Senatorowie opozycji krytykują rząd i budżet na 2013; koalicja broni ustawy
Senatorowie opozycji ocenili we wtorek podczas debaty nad budżetem na 2013 r., że to dokument propagandowy, "jedna wielka ściema", oparta na nierealistycznych założeniach. Według koalicjantów ustawa jest dostosowana do obecnych realiów.
08.01.2013 | aktual.: 08.01.2013 17:30
We wtorek od rana w Senacie trwa debata nad budżetem na 2013 r. Podczas dyskusji aktywni są głównie przedstawiciele opozycji.
Marek Martynowski (PiS) powiedział, że ustawa przygotowana przez rząd to dokument propagandowy, "zwykła wydmuszka". Przekonywał, że budżet nie zawiera planów finansowych ważnych jednostek sektora publicznego jak NFZ czy Krajowy Fundusz Drogowy.
- Według NBP budżet jest oparty na zbyt optymistycznych założeniach dotyczących dochodów podatkowych - powiedział. Zdaniem senatora nie wiadomo, na jakiej podstawie rząd przyjął optymistycznie, że PKB wzrośnie w 2013 r. o 2,2 proc. Martynowski uważa, że dobrze będzie, jeśli PKB wzrośnie o 1 proc.
Bogdan Pęk (PiS) wyszedł na mównicę z czarnym kapeluszem ozdobionym brytyjską flagą, który - jak poinformował - miał reprezentować interesy londyńskiego City. Pęk nazwał ministra finansów Jacka Rostowskiego magikiem i artystą oraz "sztukmistrzem z Londynu". Senator zainscenizował przygotowywanie budżetu w resorcie finansów - wrzucał do kapelusza "nieco obłudy", "ogromną porcję magii" i "mnóstwo nieprawdy", całość zmieszał, po czym wyciągnął z kapelusza szmacianego królika.
Pęk zarzucił rządowi, że przerzuca koszty na najbiedniejszych, zamyka szkoły, posterunki policji, likwiduje sądy. - Jeżeli ta filozofia się nie zmieni, to Polska znajdzie się w czarnym dole - powiedział.
Zdaniem Pęka założony przez rząd wzrost PKB w wysokości 2,2 proc. to żart. - To jest budżet, który nie daje żadnych szans na wyjście Polski z kryzysu, to jest budżet wysterowany w kierunku zadowolenia spekulacyjnych rynków finansowych i kierowniczych gremiów Unii Europejskiej - powiedział. - Jest to po prostu jedna wielka ściema, której my w żadnym razie poprzeć nie możemy - dodał.
Inny senator PiS Grzegorz Bierecki ocenił natomiast, że budżet jest "fikcyjny", nie ma priorytetów, jest kopią ustaw budżetowych z poprzednich lat i jest tak samo zły jak one. Według niego ustawa została napisana przez leniwych urzędników.
Natomiast jego kolega klubowy Jan Maria Jackowski powiedział, że budżet "przypomina mężczyznę, który zjada własne dzieci, żeby zachować im ojca". Senator krytykował państwo polskie pod rządami Donalda Tuska, twierdząc, że ma ono charakter rozbójniczy, a jego istota polega na tym, jak obywatela wystrychnąć na dudka i oskubać.
Ryszard Górecki (PO) ripostował, że budżet na 2013 r. jest dostosowany do realiów. - Budżet, jak państwo widzą, nie wszystkich cieszy, ale takie są realia (...). Wszyscy czekają na podwyżki, ale realia są takie, że budżet jest ograniczony. Kiedy będziemy mieli więcej pieniędzy, będzie sukces nas wszystkich. Nie możemy brać kolejnych kredytów zagranicznych, aby spełnić oczekiwania - powiedział. Górecki zwrócił uwagę, że planowane są podwyżki dla nauczycieli akademickich.
Jan Rulewski z PO zapowiedział, że będzie głosował za budżetem, ponieważ nie ma dla niego alternatywy. Jego zdaniem poprawki opozycji są żywym przykładem "rozrywania złotówki". Według niego widać "z jednej strony dążenie do maksymalnego humanitaryzmu (...), a z drugiej strony oczekiwanie, że dług publiczny ulegnie redukcji". Zdaniem senatora tych dwóch postulatów nie da się jednak pogodzić.
Uchwalony przez Sejm budżet przewiduje, że deficyt w tym roku nie przekroczy 35 mld 565 mln 500 tys. zł, a dochody wyniosą 299 mld 385 mln 300 tys. zł, natomiast wydatki nie będą wyższe niż 334 mld 950 mln 800 tys. zł. Zgodnie z ustawą w tym roku polska gospodarka będzie rozwijać się w tempie 2,2 proc. PKB, a średnioroczna inflacja wyniesie 2,7 proc.