Socjalistyczne pomysły na kapitalistyczny biznes

Zainspirowani realiami życia sprzed 30 - 40 lat, stworzyli firmy, które całkiem dobrze funkcjonują w dzisiejszym świecie

Obraz
Źródło zdjęć: © Tarnow.net.pl/A.Gawle

Zainspirowani realiami życia sprzed 30 - 40 lat, stworzyli firmy, które całkiem dobrze funkcjonują w dzisiejszym świecie. Co dokładnie robią?

Pomysł Tadeusza Żaka nie tyle jednak wziął się z sentymentu, co z realnej potrzeby. Okazuje się bowiem, że wcale nie wszystko się zmieniło. Choć kolejki do sklepów zdarzają się właściwie już tylko przed świętami Bożego Narodzenia, jednak do lekarzy specjalistów - ciągle są. Pan Tadeusz z Tarnowa, nie tylko ten fakt zauważył, ale i zobaczył w nim szansę dla siebie. Przy 130 cm wzrostu miał problem ze znalezieniem pracy, więc sam ją sobie stworzył. Został kolejkowym staczem. Najpierw o swojej działalności informował za pomocą kartki na plecach, potem zaczął ogłaszać się w prasie i na portalach społecznościowych. Próbował nawet zarejestrować swoją działalność, ale okazało się, że nie ma możliwości by zalegalizować "kolejkowego stacza". Na szczęście chętnych na usługi pana Tadeusza nie brakuje, a on sam, za sprawą zainteresowania mediów, stał się osobą powszechnie znaną nie tylko w Tarnowie.

Modę na czasy PRL-u zwietrzyli też twórcy gier planszowych. W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej tytułów nawiązujących do minionego systemu, jak: "Podaj cegłę", "Kolejka", czy "Pan tu nie stał". I okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.

Również handel, który z powodu dużych niedoborów, jeszcze ćwierć wieku temu mocno kulał, zainteresował się rosnącym sentymentem do PRL-u. W internetowym sklepie "spodlady.com" można nie tylko kupić ubrania i gadżety nawiązujące do poprzedniego ustroju, ale dla klimatu, można nawet ustawić się w wirtualnej kolejce.

Z kolei kierownictwo poznańskiego pubu PRL zaprasza "przodowników i przodowniczki pracy”, na świeżo mieloną kawę, parzoną „po polsku” i podawaną w tradycyjnych epokowych naczyniach – czyli szklankach. Z kolei wódka serwowana jest w tym lokalu w oryginalnych 75 ml kieliszkach z grubego szkła, a jako zakąski występują: chleb ze smalcem i kiszone ogórki. Oczywiście dostaniemy też tradycyjnego śledzika w occie.

Jak widać moda na PRL powraca, a co bardziej przedsiębiorczy potrafią na tej nostalgii zarobić.

Firma Crazy Guides z Krakowa robi to z powodzeniem już od 9 lat. A zaczęło się od przypadku.

- W 2004 roku nasz wielki przywódca, czyli Michał Ostrowski, pracował jako recepcjonista w jednym z krakowskich hoteli. W wolnym czasie oprowadzał gości po "obowiązkowych punktach turystycznych" - opowiada wielki zastępca, Kuba Bialach. - Do czasu, gdy do hotelu przybyła para młodych Kalifornijczyków, którzy poprosili Michała o pokazanie im miejsc, o których nie czyta się w przewodnikach. Nasz wielki przywódca wsadził więc młodych ludzi do swojego zdezelowanego malucha i zabrał ich w mało turystyczne rejony miasta. Amerykanie byli zachwyceni. Spodobała im się idea kumpla - przewodnika, z którym poznaje się miasto. I tak powstał pomysł stworzenia takiej nietypowej działalności.

Dziś o Crazy Guides jest głośno niemal na całym świecie. Ich najbardziej znana propozycja - czyli zwiedzanie Nowej Huty w trabancie, połączone z wizytą w oryginalnym PRL-owskim mieszkaniu, ściąga do Krakowa zarówno turystów z Polski, jak i zdecydowanie dalszych zakątków świata.

- Poza Polakami, z naszych usług najliczniej korzystają Anglicy. Znajdują w Nowej Hucie analogie z Anglią z lat 50. Myślę jednak, że największe wrażenie nasze wycieczki robią na Azjatach, choć z ich kamiennych twarzy trudno coś wyczytać - opowiada ze śmiechem wielki zastępca. Mieszkanie, w którym dziś przyjmują swoich gości, to już trzecie lokum w ich historii.
- W pierwszym mieszkaniu niemal wszystko było oryginalne, to było naprawdę "hardcorowe" wnętrze - wspomina Kuba. - Drugie było niby stare i ok, ale jakoś nie do końca z klimatem. W końcu znaleźliśmy naszą perełkę - trzeci lokal, który udało nam się zdecydowanie najlepiej urządzić i dziś jest prawdziwą ostoją PRL-u.

Choć w trabantach i roboczych kufajkach działają już blisko dekadę, nadal bawią się swoją pracą.

- Zdecydowanie najtrudniejsze zadanie mają przewodnicy. To oni są na pierwszej linii i muszą dawać z siebie 200 proc. Jak dotąd nasi towarzysze rekrutują się z grupy dalszych i bliższych znajomych, wiemy więc na wstępie, że mają odpowiednią legitymację. Jednak już podczas pierwszej rozmowy, ostrzegamy nowo przybyłych, że prawdopodobnie po 1,5-2 latach zabawa stanie się dla nich pracą, a wtedy wyślemy ich na obowiązkowy urlop - śmieje się wielki przywódca. - Jeśli po kilku miesiącach przerwy chcą wrócić, witamy ich z otwartymi ramionami. Taka przerwa zazwyczaj jest konieczna, bo po pewnym czasie pojawiają się pierwsze oznaki znudzenia i rutyna - a wtedy trzeba odpocząć. Bo nasi goście muszą mieć zapewnioną rozrywkę na najwyższym poziomie i przewodnika działającego na bardzo wysokich obrotach. Za to płacą i tego oczekują - wyjaśnia Kuba.

A chętnych na atrakcje rodem z PRL-u, z szerokiej oferty Crazy Guides nie brakuje. Do trabanta wsiadają i młodzi, którzy miniony system znają tylko z książek i filmów i starsi, którzy z nostalgią wspominają dawne czasy.

- To nie zwariowani dawni partyjni przywódcy, którzy chcą uciec do systemu, w którym czuli się najlepiej, ale zwykli ludzie, którzy nie koniecznie mają sentyment do socjalizmu, ale raczej do czasów swojej młodości - wyjaśnia wielki przywódca. - Po naszej działalności widać też, że mimo kryzysu, generalnie naród się bogaci. Przybywa ludzi, którzy są w stanie i chcą wydać około 300 zł za kilka godzin niezwykłej zabawy. Wielu z nich przysyła swoich znajomych, niektórzy wracają. Wielu zagranicznych turystów odwiedza Kraków systematycznie, nawet kilka razy w roku. Wawel i smoka znają już doskonale, teraz chcą czegoś więcej i z nami schodzą z utartych szlaków, przy okazji wędrując także w czasie.

Przez niespełna dekadę inspirowana PRL-em prywatna inicjatywa złożona z Michała Ostrowskiego i jego starego malucha, zmieniła się w prawdziwy kombinat turystyczno-rozrywkowy. Zamiast jednego pojazdu jest 12, a do Michała dołączyła dziewiątka entuzjastycznych młodych zapaleńców. Do flagowej atrakcji - przejażdżek trabantem po Nowej Hucie, dołączyły zwariowane wieczory kawalerskie i panieńskie, imprezy firmowe czy sportowe. Okazuje się, że choć system się zmienił, to zarówno w PRL-u, jak i kapitalizmie, połączenie prywatnej inicjatywy, dobrego pomysłu i wytrwałości w działaniu - prowadzą do tego samego - sukcesu. Także tego komercyjnego. Bo jak przyznaje Wielki Zastępca Kuba, z inspirowanej socjalizmem i dobrze prowadzonej firmy turystycznej, spokojnie można żyć.

Gv,MA,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Podwyżka o 900 proc. O takie kwoty wzrosną ceny napojów od 1 stycznia
Podwyżka o 900 proc. O takie kwoty wzrosną ceny napojów od 1 stycznia
Kupiłeś rower po okazyjnej cenie? Możesz mieć kłopot
Kupiłeś rower po okazyjnej cenie? Możesz mieć kłopot
Kupowali leki i sprzedawali drożej za granicą. Jest akt oskarżenia
Kupowali leki i sprzedawali drożej za granicą. Jest akt oskarżenia
Studniówka 2026. Zawrotne koszty imprezy. Tyle kosztuje "talerzyk"
Studniówka 2026. Zawrotne koszty imprezy. Tyle kosztuje "talerzyk"
Wysłała ptaka pocztą. Nie przeżył. Prokuratura chce kary dla 49-latki
Wysłała ptaka pocztą. Nie przeżył. Prokuratura chce kary dla 49-latki
Wcześniejsza emerytura dla tej grupy? "Pominięto nas"
Wcześniejsza emerytura dla tej grupy? "Pominięto nas"
Żabka przebiła Biedronkę i Lidla. Oto nowa propozycja dla klientów oddających butelki
Żabka przebiła Biedronkę i Lidla. Oto nowa propozycja dla klientów oddających butelki
Bank w Danii radzi, by wypłacać gotówkę. Podali kwotę
Bank w Danii radzi, by wypłacać gotówkę. Podali kwotę
Mały handel wymiera? Z ulic zniknęło tysiące sklepów
Mały handel wymiera? Z ulic zniknęło tysiące sklepów
Z drukowaną kartą pokładową do Ryanaira nie wejdziesz. Co na to UOKiK?
Z drukowaną kartą pokładową do Ryanaira nie wejdziesz. Co na to UOKiK?
"Słyszymy w lesie strzały". Tak gmina chce zakazać łowów
"Słyszymy w lesie strzały". Tak gmina chce zakazać łowów
Jak zwiększyć szansę na wygraną w Lotto? Matematyk podpowiada
Jak zwiększyć szansę na wygraną w Lotto? Matematyk podpowiada