Spółdzielnie trzęsą kablówkami
Nowi operatorzy kablowi nie mają łatwego życia. Chcą oferować telewizję kablową i internet, ale na ich drodze często stają spółdzielnie. Za wejście na na swój teren żądają często milionowych haraczy, blokując konkurencję - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
30.09.2011 | aktual.: 30.09.2011 08:23
Spółdzielnia mieszkaniowa w Leżajsku za wejście na jej teren nowego operatora kablowego zażądała miliona złotych "za ewentualne zniszczenia domów". Operator telewizji kablowej poskarżył się na nią do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Spółdzielnia została ukarana karą 23 tys. złotych.
To nie jedyny tego typu przypadek. UOKiK tylko w tym roku zakończył trzy postępowania, a trzy kolejne są w toku. Trwa również siedem postępowań wyjaśniających. W 2010 roku w ośmiu przypadkach stwierdzono nadużywanie przez spółdzielnie pozycji monopolistycznej.
Co jest powodem niechęci spółdzielni?
- Spółdzielnie często zarabiają na prowadzeniu własnych telewizji kablowych czy sieci internetowych i nie chcą wpuszczać konkurencji - twierdzi mecenas Jakub Woźny reprezentujący operatorów telewizji kablowych zrzeszonych w Polskiej Izbie Komunikacji Elektronicznej.
Nie pomogła nawet ustawa o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych, która weszła w życie w lipcu zeszłego roku. Jak wynika z przepisów prawa właściciel lub zarządca musi zapewnić operatorom telekomunikacyjnym dostępu do nieruchomości. Przepis ten jest jednak martwy.
Póki co firmom pozostaje zgłaszanie spraw do UOKiKu.