Spór o reklamy piwa na kółkach

Czy samochód rozwożący piwo oklejony znakiem graficznym trunku jest reklamówką na kółkach? Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych twierdzi, że tak i toczy wojnę z producentami napojów alkoholowych. Jej zdaniem, jeśli na samochodzie do transportu alkoholu znajduje się np. logo danej marki piwa, to jest ruchomą powierzchnią reklamową.

10.06.2010 | aktual.: 11.06.2010 10:06

Dlatego producenci powinni na takich autach umieszczać także napisy informujące o szkodliwości spożywania alkoholu lub o zakazie sprzedaży alkoholu małoletnim. Za brak podobnych ostrzeżeń np. w sklepach, grożą surowe kary finansowe (od 10 do 500 tys. zł).

Jak tłumaczy Sebastian Tołwiński, rzecznik prasowy Grupy Żywiec, samochodów to nie dotyczy, bo ich podstawową funkcją jest transport, a nie prezentowanie znaków towarowych czy reklam. - Zatem powierzchnie na tych samochodach nie są powierzchniami reklamowymi i w związku z tym umieszczanie na tych pojazdach napisów ostrzegawczych nie jest konieczne - mówi rzecznik.

W tej kontrowersyjnej sprawie w całym kraju, także w Żywcu, były prowadzone postępowania przygotowawcze. Żywiecka prokuratura nie dopatrzyła się jednak przestępstwa. - Ustawodawca nakłada obowiązek umieszczania napisów ostrzegawczych na reklamach eksponowanych na tablicach reklamowych i innych powierzchniach wykorzystywanych do reklamy. Grupa Żywiec w pełni respektuje ten wymóg prawa. Jedyną funkcją i przeznaczeniem takich tablic i powierzchni jest właśnie umieszczanie na nich reklam. Inaczej sprawa wygląda, jeśli chodzi o auta - dodaje Tołwiński.

Problem reklam na kółkach to wierzchołek góry lodowej, bo gdy rozejrzymy się dokoła, łatwo stwierdzimy, że alkohol leje się strumieniami z billboardów i nie ma na nich nawet wzmianki o szkodliwości picia. Jak pokazuje praktyka, reklamowego żywiołu nie da się opanować, choć z punktu widzenia prawa sprawa jest prosta, bo jak czytamy w ustawie, "reklamą alkoholu jest także publiczne rozpowszechnianie znaków towarowych napojów alkoholowych lub symboli graficznych".

O tym, że ograniczenie reklamy skutecznie ogranicza spożycie piwa czy wódki świadczy przykład Norwegii lub Szwecji, gdzie np. przestrzegany jest całkowity zakaz reklamy alkoholu w telewizji. Tam odsetek pijących zmalał o kilkanaście procent. Czy w Polsce takie działania są możliwie? Na razie walka z alkoholową reklamą przypomina walkę z wiatrakami.

- Ustawa o wychowaniu w trzeźwości nie jest właściwie przestrzegana - ocenia posłanka PiS Ewa Malik, która z grupą parlamentarzystów podpisała się pod interpelacją, wzywającą do bardziej rygorystycznego stosowania przepisów. Zdaniem posłów, "przestrzeń publiczna jest opanowana przez wszechobecne reklamy" alkoholi. - Co mają zrobić rodzice pragnący wychowywać dzieci w duchu trzeźwości? Czy mają zakazać im spacerów po ulicach? - pytają posłowie. Ich zdaniem "wystarczy krótki spacer po ulicach i placach polskich miast i wsi, by natknąć się na natrętną reklamę piwa".

Niestety, nadmierne picie wciąż jest w Polsce poważnym problemem, o czym świadczą statystyki. Od 1992 roku wzrasta m.in. spożycie piwa na jednego mieszkańca z 38 litrów w 1992 do 93 litrów w 2007 roku.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)