Sprawa kreta

Kret w Polsce jest objęty taką samą ochroną prawną jak orzeł bielik, ryś czy żubr. Szkodnika ogrodów i trawników zabijać nie można. Grozi za to kara do 3 lat więzienia i nawiązka do 100 tys. zł.

Sprawa kreta
Źródło zdjęć: © AFP | Phillippe Huguen

08.05.2013 | aktual.: 11.05.2013 10:37

Kret w Polsce jest objęty taką samą ochroną prawną, jak orzeł bielik, ryś czy żubr. Szkodnika ogrodów i trawników zabijać nie można. Grozi za to kara do 3 lat więzienia i nawiązka do 100 tys. zł.

To nie prima aprilis. To polskie prawo. Kret jest objęty ochroną gatunkową na mocy ustawy o ochronie przyrody i rozporządzenia Ministra Środowiska z października 2011 roku.

- Gatunek kret (Talpa europaea) jest w Polsce objęty częściową ochroną gatunkową. Jego zabijanie jest zabronione - mówi Wirtualnej Polsce Ewelina Walczak z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Kret jak bielik i żubr

Dodatkowo kreta chroni też jeszcze jedna ustawa o ochronie zwierząt. Nawet jeśli szkodnik występuje masowo na lotnisku, obiekcie sportowym czy konstrukcjach hydrotechnicznych, ruszyć go nie można.

- Większość firm w moim stowarzyszeniu usuwa krety i nie zamierza przestać tego robić. To jest jakiś absurd. No po prostu nie ma czego komentować. Słyszałem, że kret jest pod ochroną, co już było dla mnie dziwne, ale jeśli rzeczywiście na własnej działce nie można tępić tych szkodników, no to po prostu jest już śmieszne - mówi Wiktor Protas, szef Polskiego Stowarzyszenia Pracowników Dezynfekcji, Dezynsekcji i Deratyzacji.

Usunięcia kretów ze średniej wielkości działki to koszt co najmniej 500 zł. Wszystko zależy od środków chemicznych używanych do ich zabicia. Inaczej zdaniem ekspertów pozbyć się ich nie sposób.

- Żadne wiatraczki, kołatki czy śmierdzące specyfiki nie pomagają. Czasami gdy grunt nie jest zbity, może to podziałać na krótką metę - mówi Eugeniusz Zieliński z firmy DDD-Owady.

Krety zazwyczaj kojarzą się nam ze skopanymi trawnikami - jeden w ciągu dnia może zrobić nawet 30 kopców. Poza tym krety, kopiąc tunele, uszkadzają korzenie drzew i krzewów. Czasami takie dziury mogą sięgać nawet kilkadziesiąt centymetrów w głąb ziemi. Drzewo nie pobiera wtedy wody i usycha. Poza tym głównym pożywieniem kretów są spulchniające ziemię, a więc bardzo pożyteczne, dżdżownice.

- Prawo to prawo i trzeba go przestrzegać. Ja u siebie na działce krety wyłapuję i wywożę samochodem za miasto. Trochę to trwa, ale uważam, że żadnego zwierzęcia nie wolno zabijać - mówi Irena Janowska z bydgoskiego stowarzyszenia Animals.

Od przepisów zakazujących zabijanie kretów w zasadzie nie ma odstępstw. Jeśli chcemy pozbyć się zgodnie z prawem szkodników, to powinniśmy zgłosić się do regionalnego dyrektora ochrony środowiska. Ten powinien wydać zgodę na zabicie, jeśli krety przeszkadzają innym chronionym prawem zwierzętom lub roślinom. Ewentualnie jeśli krety stanowią szczególne zagrożenie dla gospodarki człowieka, sejmik wojewódzki może wydać zezwolenie na ograniczenie populacji tego zwierzęcia.

Bez zezwolenie nie możemy nie tylko zabijać kretów, ale teoretycznie nawet dotykać kretowisk. To, do czego przyznaje się Irena Janowska, też jest zakazane. - W odniesieniu do zwierząt dziko występujących, należących do gatunków objętych ochroną, może być wprowadzony zakaz ich umyślnego zabijania, okaleczania i chwytania, transportu oraz niszczenia ich siedlisk i ostoi będących ich obszarem rozrodu, wychowu młodych, odpoczynku, migracji lub żerowania. Rozporządzeniem w sprawie ochrony gatunkowej kreta zakazy zostały wprowadzone - mówi przedstawicielka Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Przepisy dotyczące ochrony prawnej kretów są surowe. Za zabicie zwierzęcia grożą dwa lata ograniczenia lub pozbawienia wolności. W przypadku gdyby odbyło się to ze szczególnym okrucieństwem, a za taki teoretycznie sąd może uznać trucie przy pomocy chemicznych preparatów, kara może sięgnąć trzech lat więzienia. Dodatkowo zabójca kreta może zostać zobowiązany do zapłacenia nawiązki w wysokości od 500 zł do 100 tys. zł.

- Nie zamierzam na nikogo donosić. Nie słyszałam też o tym, aby ktokolwiek został ukarany za zabicie kreta - mówi Irena Janowska.

- Nic mi nie wiadomo, aby ktokolwiek został skazany za to, że pozbył się kretów. Mogę sobie jednak wyobrazić niezbyt sympatycznego sąsiada, który doniesie na policję o zabiciu kreta - podsumowuje Wiktor Protas.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)