Sprzedaż aut w '12 nie większa niż 270‑280 tys., produkcja zapewne poniżej 800 tys. - SAMAR (wywiad)
17.11. Warszawa (PAP) - W 2011 r. sprzedaż nowych samochodów w Polsce wyniesie 270-280 tys., zaś w 2012 r. ta liczba utrzyma się lub ulegnie zmniejszeniu. W bieżącym roku w Polsce...
17.11.2011 | aktual.: 17.11.2011 15:53
17.11. Warszawa (PAP) - W 2011 r. sprzedaż nowych samochodów w Polsce wyniesie 270-280 tys., zaś w 2012 r. ta liczba utrzyma się lub ulegnie zmniejszeniu. W bieżącym roku w Polsce wyprodukowanych zostanie nieco ponad 800 tys. samochodów, a w 2012 roku produkcja aut w Polsce może się zmniejszyć - ocenił w wywiadzie dla PAP Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR.
"Rynek znajduje się obecnie w trendzie spadkowym. Liczba rejestrowanych aut zmniejsza się, brakuje klientów indywidualnych, a ruch w salonach opiera się przede wszystkim na klientach instytucjonalnych" - powiedział w rozmowie z PAP Drzewiecki.
"Trzeba zaznaczyć, że już od wielu lat liczba rejestrowanych samochodów w Polsce jest relatywnie niska. To m.in. efekt braku stabilności w przepisach, bo przecież trudno obwiniać za to gospodarkę, która nieźle się rozwijała. Częstotliwość zmian była tak duża, że przedsiębiorcom trudno było cokolwiek planować. Co gorsza, wprowadzane zmiany z reguły utrudniały działanie na rynku, zmniejszając konkurencyjność nowych aut. Ograniczony rozwój rynku samochodów nowych, to w efekcie mniejsza liczba aut trafiających później na wewnętrzny rynek wtórny, z drugiej zaś strony rosnące uzależnienie rynku samochodów używanych od importu z innych krajów. W tym i w przyszłym roku przepisy również będą kształtowały rynek, jednak na końcowe wyniki istotny wpływ będzie wywierało otoczenie gospodarcze, a w szczególności rozwój sytuacji w Europie. Pogłębiający się kryzys gospodarczy w oczywisty sposób negatywnie oddziałuje również na Polskę" - dodał.
SPRZEDAŻ AUT W '11 NA POZIOMIE 270-280 TYS., W '12 PRAWDOPODOBNIE STABILIZACJA
Drzewiecki ocenia, że w 2011 r. w Polsce sprzedanych zostanie 270-280 tys. nowych samochodów. W przyszłym roku można spodziewać się stabilizacji sprzedaży na podobnym poziomie pod warunkiem, że polska gospodarka będzie w "dobrej" kondycji.
"Wydaje się, że ten rok zamkniemy liczbą 270-280 tys. sprzedanych nowych pojazdów. Niestety, to wynik gorszy w porównaniu z rokiem ubiegłym. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że w przyszłym roku zanotujemy rezultaty na zbliżonym poziomie, oczywiście pod warunkiem, że stan polskiej gospodarki nie zmieni się znacząco" - powiedział.
"Jeżeli jednak zajdą niekorzystne zmiany, zwiększą się obciążenia podatkowe, dalej będą rosły koszty utrzymania, powiększy się bezrobocie, to po raz kolejny będziemy obserwowali spadek sprzedaży nowych aut. W tym wypadku poziom 250 tys. zarejestrowanych w ciągu roku aut jest jak najbardziej realny" - dodał.
Zdaniem prezesa SAMAR-u, na sprzedaż nowych pojazdów oddziałują m.in. wzrastające koszty utrzymania samochodów.
"Wpływ drożejących paliw jest widoczny i odczuwalny. Koszty eksploatacji rosną. Zwiększają się również koszty ubezpieczenia. Polacy coraz częściej odkładają w czasie decyzję o zakupie nowego auta. Jeżeli jego zmiana jest jednak konieczna, to dla wielu wybór samochodu używanego jest teraz bardziej oczywisty" - powiedział.
"Potencjał polskiego rynku przed kryzysem szacowaliśmy na poziomie 500 tys. aut. Przy szacunku uwzględnialiśmy bieżące dochody ludności, dostępne narzędzia finansowe, sytuację gospodarczą. Dodatkowym punktem odniesienia była Hiszpania. Oczywiście, trudno w sposób bezpośredni porównywać te dwa kraje, dochody Hiszpanów były przecież dwukrotnie wyższe od dochodów osiąganych przez naszych obywateli. Mimo to można znaleźć w tych rynkach pewne podobieństwa: przy dwukrotnie wyższych dochodach rynek był aż pięciokrotnie większy. Istotnym elementem była różnica w legislacji. W Hiszpanii przepisy wspomagały rozwój rynku, u nas były raczej hamulcem" - powiedział Drzewiecki.
"Niedawno oceniałem, że do liczby pół miliona sprzedanych w ciągu roku aut możemy zbliżyć się za 4-5 lat. Wtedy jednak gospodarka dobrze się rozwijała, rosły nasze dochody, dostęp do narzędzi finansowych był bardzo szeroki i łatwy. W obecnie panujących warunkach osiągnięcie tego rezultatu wymagać będzie znacznie dłuższego czasu" - dodał.
PRODUKCJA AUT W ROKU 2011 NA POZIOMIE 800 TYS. SZTUK, W ROKU 2012 RACZEJ MNIEJSZA
Drzewiecki prognozuje, że w 2011 r. w Polsce wyprodukowanych zostanie nieco ponad 800 tys. samochodów osobowych i dostawczych. Jego zdaniem, w 2012 r. liczba ta może być niższa.
"Produkcja samochodów w Polsce jest ściśle uzależniona od koniunktury panującej na rynkach Europy Zachodniej. Na nasz rynek istotnie wpływa to, co się dzieje w gospodarce niemieckiej, włoskiej czy francuskiej. W Polsce pozostaje bowiem tylko 1,5-2 proc. lokalnej produkcji, reszta trafia na eksport" - powiedział.
"W związku z pogarszającymi się perspektywami ekonomicznymi dla Europy, liczba wyprodukowanych pojazdów w Polsce w przyszłym roku może być mniejsza niż w bieżącym. A na ten rok prognozuję produkcję samochodów w Polsce na nieco ponad 800 tys." - dodał.
Zdaniem Drzewieckiego, szanse na polepszenie wyników krajowej produkcji stanowi nowy model Opla - Astra. Szansą byłoby również pozyskanie nowego modelu dla zakładu w Tychach.
"Liczba produkowanych Fiatów Panda będzie się zmniejszała, ze względu na wejście na rynek nowej wersji tego modelu. Produkowana na tej samej linii w tyskim zakładzie Lancia Y nie jest obecnie w stanie wypełnić powiększającej się luki. Dodatkowo, biorąc pod uwagę obecny rozwój sytuacji, trudno do końca przewidzieć, jak może kształtować się w Europie popyt na Opla Astrę produkowaną w Gliwicach. Sam fakt, iż na liniach produkcyjnych pojawiają się jej nowe wersje jest bardzo pozytywny, jednak o ostatecznej wielkości produkcji Astry decydować będzie koniunktura w Europie. Mam nadzieję, że zapotrzebowanie na ten model będzie większe, bo przecież nowości przyciągają. Rosnąca produkcja Opla może w pewnej części zrównoważyć potencjalne spadki u Fiata" - dodał.
POWRÓT DO 1 MLN SAMOCHODÓW PRODUKOWANYCH ROCZNIE NIEMOŻLIWY
Prezes SAMAR-u ocenia, że niemożliwy jest powrót do sytuacji, kiedy w Polsce powstawało niemal 1 mln samochodów rocznie.
"Aby znów zbliżyć się do takiego wyniku, spełnionych musiałoby zostać kilka warunków. Po pierwsze musiałby wzrosnąć znacząco popyt na +nasze+ samochody w Europie, co ściśle wiąże się z koniecznością poprawy sytuacji gospodarczej. Po drugie, także krajowe zapotrzebowanie na nowe samochody musiałoby ulec zwiększeniu, czemu pomóc mogłyby m.in. zmiany w przepisach" - powiedział Drzewiecki.
"Należy także pamiętać, że koszty produkcji w Polsce stale rosną, nasza konkurencyjność względem chociażby Ukrainy czy Rumunii stopniowo się zmniejsza, a to jest czynnik ograniczający możliwość pozyskania nowych inwestycji, bez których zwiększanie poziomu produkcji nie będzie możliwe" - dodał.
Drzewiecki dodał również, że znaczący wzrost produkcji samochodów w Indiach i Chinach nie stanowi obecnie zagrożenia dla pojazdów produkowanych w Polsce.
"Samochody z tych krajów nie cieszą się na razie na rynku europejskim powodzeniem, nie stanowią więc na razie żadnego zagrożenia. Z biegiem czasu sytuacja może się zmienić, czego przykładem jest rozwój marek koreańskich, na to jednak potrzeba czasu" - powiedział.
PROGNOZOWANIE SYTUACJI NA RYNKU PO 2012 R. BARDZO TRUDNE
"Ciężko jest dziś tworzyć prognozy, jak polski rynek motoryzacyjny będzie wyglądał po 2012 roku. Sytuacja w globalnej gospodarce jest bardzo niepewna, to w oczywisty sposób przekłada się także na naszą branżę. Nie wiemy, jaka czeka nas przyszłość, w jakim kierunku zachodzić będą zmiany w koniunkturze gospodarczej. Tworzenie prognoz na horyzont dalszy niż 2012 r. mija się z celem, gdyż zmienność sytuacji jest bardzo duża" - powiedział Drzewiecki.
"Powtórzę, że Polska jest rynkiem o ogromnym potencjale. Powinniśmy być 6. rynkiem w Europie, przed Holandią czy Belgią. Taką pozycję już raz osiągnęliśmy pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Dużą rolę w pozytywnym kształtowaniu naszego rynku może odegrać rząd i parlament. Przepisy można tak kształtować, aby oba rynki równoległe mogły się rozwijać z korzyścią dla obywateli i państwa" - dodał.
Nikodem Chinowski (PAP)
nik/ ana/