Sprzedaż detaliczna wzrosła o 11,6 proc.
WYDARZENIE DNIA
Sprawdziły się więc oczekiwania analityków, którzy sądzili, że sprzedaż detaliczna
23.10.2008 18:04
WYDARZENIE DNIA
Sprawdziły się więc oczekiwania analityków, którzy sądzili, że sprzedaż detaliczna wzrośnie o 11,4 proc. (średnio). Ale perpspektywy są znacznie gorsze.
Co ciekawe, znacznie lepsze od oczekiwań okazały się dane o bezrobociu w Polsce. Według GUS stopa bezrobocia we wrześniu spadła do 8,9 proc. (z 9,3 proc. w sierpniu), więc można mieć nadzieję, że silny rynek wewnętrzny rzeczywiście będzie w dużym stopniu chronił naszą gospodarkę w przyszłości. Niestety mimo wzrostu kursu złotego nie można być tego pewnym w stosunku do eksporterów. Dziś okazało się, że zamówienia w przemyśle w strefie euro spadły o 6,6 proc. (r/r), a były to dane jeszcze z sierpnia. Zatem mimo lepszych relacji kursowych możemy obserwować mimo wszystko mniejszy popyt na dobra produkowane w Polsce.
SYTUACJA NA GPW
Giełdowe byki tylko przez pierwsze kilkadziesiąt minut notowań próbowały obronić poziomy z wczorajszej spadkowej sesji, ale szybko okazało się, że po sześcioprocentowej przecenie indeksów z USA i nieco mniejszej z Azji wzrosty nie wchodzą w grę. WIG20 stracił ostatecznie 3,9 proc. i zdołał powrócić powyżej poziomu 1600 pkt., który został naruszony pierwszy raz od początku 2004 r. Wyniki warszawskich indeksów w październiku wypadają znacznie gorzej niż z innych europejskich parkietów i co ciekawe nawet węgierski BUX stracił od początku miesiąca mniej niż WIG20. Widać, że spółki z GPW płacą za przynależność do środkowoeuropejskiego koszyka aktywów, który postrzeganie w ciągu kilku dni przekształciło się z dynamicznych gospodarek wschodzących na ryzykowne kraje zadłużające się ponad miarę w walutach obcych. Do wyjaśnienia bieżących wydarzeń z rynków finansowych lepiej od ekonomisty nadałby się psycholog.
GIEŁDY W EUROPIE
W czwartek po południu spośród najważniejszych europejskich indeksów jedynie londyński FT-SE znajdował się na minimalnym plusie, natomiast giełdy za oceanem przystąpiły do odrabiania ponad pięcioprocentowych strat z poprzedniej sesji. Seria publikacji makroekonomicznych z dojrzałych gospodarek odciągnęła na chwilę uwagę inwestorów od poszukiwań kolejnych rynków wschodzących wrażliwych na wahania kursów walutowych. Okazało się, że w strefie euro zamówienia w przemyśle były we wrześniu o 6,6 proc. mniejsze niż przed rokiem (oczekiwano spadku o 0,4 proc. r/r), a w Wielkiej Brytanii konsumenci zaciskali pasa silniej niż przewidywano. Słabe dane z amerykańskiego rynku pracy znajdują potwierdzenie w działaniach największych firm - bank Goldman Sachs zapowiedział redukcję o 10 proc., zwolnienia ogłosiły również General Motors i Xerox. Szwajcarski bank Credit Suisse wykazał 1,3 mld USD straty w II kw.
WALUTY
Za nami kolejny nerwowy dzień z rynkiem walutowym w roli głównej, tym razem zakończony jednak happy endem. Dolar drożał już do 3,10 PLN, euro do 3,98 PLN, a frank do 2,66 PLN - wypisz wymaluj sytuacja z lipca 2001 r., kiedy też mieliśmy panikę na rynku walutowym, zakończoną zresztą z grubsza na tych samych poziomach (w przypadku euro i franka). Każda panika trwa jednak krótko - po południu złoty już się umacniał. Siłę sprawczą przypisano tutaj interwencji słownej przedstawicieli NBP i resortu finansów - "to osłabienie jest przejściowe". Frank spadł do 2,586 PLN, euro do 3,866 PLN, dolar do 3,015 PLN. O powrót do "dawnych" poziomów notowań walut będzie ciężko, ale jakaś kuracja wzmacniająca niewątpliwie złotemu się należy. Pytanie, tylko czy w dalszej perspektywie też będziemy naśladować wydarzenia z lat 2001-2004? Na razie bez odpowiedzi. Na rynku euro/dolara mieliśmy ciszę jak rzadko. Euro podrożało do 1,284 USD, choć w ciągu dnia było nawet o centa tańsze. Ale w porównaniu do naszego rynku, właściwie nie
ma o czym mówić.
SUROWCE
Jutrzejsze spotkanie przedstawicieli OPEC w sprawie zaradzenia przecenie ropy o ponad połowę od lipca budzi nie mniejsze emocje niż potężne ruchy kursów walutowych wpływających na wyceny surowców. W czwartek po południu baryłka kosztowała 69 USD, a z wypowiedzi przewodzniczącego OPEC wynika, że kraje członkowskie kartelu życzyłyby sobie ceny w okolicach 90 USD za baryłkę. Twierdzi on, że nie pogorszyłoby to znacząco warunków gospodarczych na świecie borykającym się z kryzysem finansowym i aby osiągnąć ten cel nakłaniał Rosję, Meksyk i Norwegię do obniżenia wzorem OPEC poziomu wydobycia ropy. Cena złota znalazła się w trakcie czwartkowej sesji po raz pierwszy poniżej 700 USD za uncję.
KOMENTARZ PRZYGOTOWALI
Łukasz Wróbel - giełdy zagraniczne, surowce, GPW; Emil Szweda - wydarzenie dnia, waluty.
Open Finance