Stefan Niesiołowski: kłamstwo, nienawiść i głupota przesłaniem marszu PiS

W sobotę, w 33. rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, ulicami Warszawy przeszedł współorganizowany przez PiS marsz "w obronie demokracji i wolności mediów". - Musimy zrzucić z pleców naszego narodu ten worek kamieni, którym jest obecna władza - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński. Po raz kolejny przekonywał, że tegoroczne wybory samorządowe zostały sfałszowane. Zarzucił władzy, że "rozpoczyna kampanię medialną przeciwko tym wszystkim, którzy mówią, że doszło do fałszerstwa, kampanię w stylu Urbana i z udziałem Urbana".
Niesiołowski ocenił na konferencji, że marsz PiS był niepowodzeniem. Według niego przesłaniem marszu były: "kłamstwo, nienawiść i zwykła głupota". - Kłamstwo, że wybory sfałszowane, nic na to nie wskazuje; kłamstwem jest - i mówię to jako internowany, choć niechętnie do tego wracam, w stanie wojennym - że istnieje jakakolwiek podstawa, by porównywać Polskę dzisiejszą z Polską stanu wojennego, że jest niedemokratyczna, że trzeba bronić wolności, to wszystko kłamstwo - powiedział poseł PO.

Jego zdaniem, najlepszym dowodem na demokrację w Polsce był właśnie sobotni marsz. - Ten marsz zawierał bardzo dużo haseł i okrzyków, które były przejawem nienawiści, np. o prezydencie: "pierwszy cham Rzeczypospolitej", nie nadające się do powtórzenia obelgi pod adresem pani premier, okrzyki "złodzieje", hasła "raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę" - wyliczał Niesiołowski.

Jak mówił, w Polsce nie ma "żadnej czerwonej hołoty". - To były hasła pod adresem rządu, większości parlamentarnej, ludzi, którzy z demokratycznego mandatu sprawują władzę - zaznaczył polityk PO. - Wreszcie głupota. Niepojętą głupotą jest przedstawianie Polski jako kraju, który musi walczyć o wolność. Jeżeli do kogoś po 25 latach wolnej Polski nie dotarło, że Polska jest wolna i demokratyczna, to nie powinien być politykiem, tylko znaleźć sobie inne zajęcie - powiedział Niesiołowski.

Poseł Platformy uważa ponadto, że PiS "demoluje państwo". "Wielu publicystów mówi, że (...) nikt Polski nie podpalił. Podpalanie Polski to nie jest podpalenie budki telefonicznej albo trawy na nasypie kolejowym. To jest demolowanie Polski i próbę demolowania Polski oraz (zapowiedź), że mają odbywać się dalsze tego typu marsze, to jest demolowanie Polski. Na szczęście Polski zdemolować się nie da - powiedział Niesiołowski.

Poseł PO Marcin Kierwiński zwrócił z kolei uwagę na liczbę uczestników marszu. - Do udziału w tym marszu zachęcał pan prezes Kaczyński, inni działacze PiS. Mówiono, że w marszu tym weźmie udział minimum 32 tysiące kandydatów na radnych PiS. Okazało się, że w marszu tym wzięło udział mniej niż 20 tysięcy ludzi, takie przynajmniej są szacunki stołecznego ratusza. Mimo tej szerokiej akcji reklamowej, niespełna połowa kandydatów PiS zdecydowała się wziąć udział w tym marszu - powiedział Kierwiński.

Według niego, świadczy to, że nie zostały zrealizowane główne cele marszu, jakie postawił przed nim szef PiS Jarosław Kaczyński. - Większość polityków PiS i ich kandydatów nie chciało wziąć udziału w tym marszu - uważa poseł Platformy.