Stopy spadają, raty kredytów nie zawsze
Choć od listopada stopy procentowe spadały już kilka razy, to nie wszyscy klienci banków odczuli obniżki. Banki chętnie podwyższają oprocentowanie kredytów. Dużo mniej chętnie je redukują.
18.04.2013 | aktual.: 19.04.2013 12:25
Pani Iza ma kredyt samochodowy w Getin Banku. Umowa jest tak skonstruowana, że w przypadku podwyżek stóp procentowych rata kredytu automatycznie idzie w górę. Co innego, gdy Rada Polityki Pieniężnej postanawia łagodzić politykę pieniężną.
- Myślałam, że rata spadnie automatycznie. A tu jedna obniżka stóp, druga, trzecia i nowego harmonogramu spłat nie ma. Zajrzałam do umowy i zorientowałam się, że to ja muszę wystąpić do banku z prośbą o obniżkę oprocentowania. Jest jednak warunek. WIBOR3M spaść musi o co najmniej 0,5 pkt. procentowego - opisuje sytuację klientka Getinu.
Po sprawdzeniu umowy szybko wysłała list z prośbą o obniżenie rat. Bank musiał przychylić się do prośby. Wielu klientów z tego typu kruczków prawnych nie zdaje sobie jednak sprawy i przez miesiące płaci wyższe raty. Poza tym nie zawsze działa to tak prosto.
- Obniżki stóp procentowych od razu widać w spadku oprocentowania lokat. Dużo gorzej jest w przypadku kredytów. Banki robią wszystko, by powstrzymać obniżkę oprocentowania kredytów - mówi Paweł Majtkowski, niezależny analityk finansowy.
Warto też sprawdzić, o jaki WIBOR oparty jest nasz kredyt. Standardem jest WIBOR3M, czyli aktualizowany co trzy miesiące.
- Największą cierpliwością w oczekiwaniu na spadek raty o ponad 10 proc. muszą się wykazać osoby, które mają kredyty oparte na WIBOR-ze 6- miesięcznym lub rocznym, gdzie jednocześnie ich aktualizacja również odbywa się co pół roku lub raz na rok. Najdłużej mogą więc czekać klienci: BOŚ, BGŻ oraz ING Banku Śląskiego - tłumaczy Halina Kochalska, analityk finansowy w Open Finance.
Stary kredyt, zły kredyt
Najgłośniejsza taka sprawa dotyczyła klientów mBanku i Multibanku (oba to marki BRE Banku), którzy zaciągnęli kredyty we frankach szwajcarskich. Gdy przyszedł kryzys kurs waluty wyskoczył w górę, ale spadły stopy procentowe. Bank jednak obniżek uwzględnić nie chciał. Sprawa skończyła się pozwem zbiorowym. Na razie blisko 900 kredytobiorców czeka na koniec procesu.
- Mój bank wysłał mi nowy harmonogram spłat dopiero w kwietniu, choć przecież pierwsze obniżki stóp nastąpiły już w zeszłym roku. Zresztą i tak rata jest za wysoka, bo nie uwzględniono marcowej decyzji RPP o ścięciu stóp procentowych o 0,5 pkt. procentowego - żali się z kolei Ola, która ma kredyt w Noble Banku.
Jeszcze inaczej wygląda to w Santanderze. Klienci tego banku czekają aż... zbierze się zarząd banku. To on może bowiem zadecydować o obniżeniu oprocentowania. Jak na razie od grudnia panowie prezesi nie byli łaskawi się spotkać i ulżyć kilkudziesięciu tysiącom klientów.
- Opóźnienia najczęściej dotyczą banków, w których decyzję o obniżce oprocentowania podejmuje zarząd. Zazwyczaj banki nie reagują po każdym spadku stóp procentowych tylko robią to dopiero po serii obniżek. Oczywiście działa to tylko w jedną stronę. Każda podwyżka uwzględniana jest natychmiast - mówi Paweł Majtkowski.
Jak dodaje, problemy dotyczą zazwyczaj umów podpisanych parę lat temu. Po aferze mBanku i Multibanku wiele instytucji zmieniło swoje regulaminy. Im kredyt starszy, tym na obniżenie oprocentowania poczekamy dłużej.
Nie chcą obniżyć? Idź do banku. Najlepiej konkurencyjnego
Oczywiście jeśli bank przedłuża procedury, to warto mu o jego obowiązkach przypomnieć. Najlepiej wysłać do niego list czy mail z pytaniem o powody związane z brakiem obniżek lub po prostu zgłosić reklamację.
- Gdy jednak reklamacja przeciąga się lub jest rozstrzygnięta negatywnie, po pomoc prawną można się udać do rzecznika konsumenta. Ten nie zmusi jednak banku do pożądanego przez klienta czy też zgodnego z prawem rozstrzygnięcia. To może zrobić sąd. Rzecznik natomiast poinformuje klienta o prawach i możliwościach, pomoże przygotować reklamację, może też zwrócić się w imieniu klienta do banku i pomóc mu w postępowaniu sądowym - mówi Halina Kochalska.
Jeśli to nie zadziała, warto pogrozić mu arbitrażem bankowym. Można też spróbować zgłosić sprawę w UOKiK. Urząd jednak banku nie może ukarać ani zmusić do zmiany regulaminu. Jeśli jednak uzna, że dana praktyka była niezgodna z prawem, to będzie to ważny dowód w sądzie. Takie przepychanki prawne mają jednak sens przy kredytach na duże kwoty. Co jeśli nie mamy na to ani czasu, ani ochoty, ani pieniędzy?
- Polecam po prostu zmianę banku. Kredyt można spróbować przenieść lub skonsolidować z innymi pożyczkami. Warto przeliczyć, czy nam się to opłaca i po prostu nie tracić czasu na sądy - mówi Paweł Majtkowski.
A bank i tak zostanie ukarany. Odsetki od naszego kredytu powędrują przecież nie do niego, tylko do uczciwszej konkurencji.
Czasami bank musi, inaczej...
W niektórych przypadkach banki oprocentowanie ciąć jednak muszą i to natychmiast po decyzjach RPP. Dotyczy to głównie kredytów gotówkowych i kart kredytowych. Banki, szczególnie te droższe, mają bowiem wpisane w umowy maksymalne dozwolone przepisami oprocentowanie, czyli czterokrotność stopy lombardowej NBP. Jeszcze w połowie zeszłego roku było to 25 proc. Obecnie ten limit wynosi 19 proc.
- Przymus obniżenia oprocentowania poniżej czterokrotności stopy lombardowej dotyczy wszystkich kredytów. Nie tylko nowo udzielanych, ale i tych starszych. Co ważne - raty muszą spaść nie tylko w bankach, ale także w SKOK-ach czy firmach pożyczkowych, jeśli tylko oprocentowanie po obniżkach stóp było wyższe niż ustawowy limit - tłumaczy Paweł Majtkowski.