Straciła pracę, bo była w ciąży

Katarzyna Góraj-Kozłowska odważyła się stanąć
naprzeciw giganta, amerykańskiej firmy Hewlett-Packard Polska,
żeby upomnieć się o swoje podstawowe prawa: do pracy i do bycia w
ciąży. W środę przegrała - pisze "Dziennik".

05.04.2007 | aktual.: 05.04.2007 07:10

W świetle polskiego prawa zwolnienie Katarzyny Góraj-Kozłowskiej z pracy bez uprzedzenia, bez podania przyczyn, pierwszego dnia po powrocie ze zwolnienia lekarskiego po poronieniu, jest najzupełniej legalne. Według kodeksu sądowi wystarcza bowiem argument pracodawcy, że kobieta pracowała w ramach umowy na czas określony. A taka umowa nie chroni przed zwolnieniem.

Firma Hewlett-Packard, gdzie pracowała pani Katarzyna, szczyci się tym, że jest przyjazna matkom. Kiedy jednak pani Katarzyna opowiadała sądowi, jak została tam potraktowana, wypieki na twarzy miał nawet pełnomocnik strony przeciwnej.

Zaszła w ciążę pod koniec 2005 r. Ciąża była zagrożona, pani Kasia musiała leżeć. Choć była w domu, nadal pracowała - tego wymagała od niej szefowa. 24 stycznia 2006 r. pani Katarzyna poroniła. Przypłaciła te zmagania depresją, z której do tej pory się leczy, choć od poronienia i utraty pracy minął rok.

W starciu korporacji z kobietą na razie wygrała korporacja. Jednak Katarzyna Góraj-Kozłowska nie jest sama. "Dziennik" dał jej prawnika. _ Można się jeszcze odwoływać _ - mówi mecenas Bartosz Kaczmarski. _ Jest przepis, że pracodawca powinien szanować godność pracownika. A tu ewidentnie doszło do naruszenia godności pracownicy. _

Źródło artykułu:PAP
ciążakobietamatka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)