Strajki lotnicze paraliżują Europę
Z powodu strajku kontrolerów lotniczych na głównych paryskich lotniskach, z warszawskiego Okęcia odwołano we wtorek trzy loty do Paryża - poinformował PAP rzecznik lotniska Kamil Wnuk.
Odwołano poranny rejs polskich linii LOT oraz dwa popołudniowe francuskiego przewoźnika Air France: o godz. 12.45 i 19.05.
Władze francuskiego lotnictwa cywilnego poinformowały w poniedziałek, że z powodu czterodniowego strajku kontrolerów lotniczych odwołana zostanie połowa lotów na lotnisko Orly i 25 procent na lotnisko Charles'a de Gaulle'a. Air France podało, że w czasie strajku będzie obsługiwać wszystkie swoje długie trasy. Protest kontrolerów dotyczy połączeń krajowych i europejskich.
Z powodu strajku zamknięte będą lotniska w Pau, Biarritz, Grenoble, La Rochelle i Chambery - podał związek francuskich lotnisk.
Pięć związków kontrolerów lotniczych wezwało do czterodniowego strajku w proteście przeciwko planom integracji europejskiej kontroli powietrznej. Francuscy kontrolerzy obawiają się, że oznaczać to będzie utratę miejsc pracy i statusu pracowników państwowych.
Lotnisko Charles'a de Gaulle'a zazwyczaj obsługuje dziennie tysiąc lotów i do 200 tysięcy pasażerów. Na Orly obsługiwanych jest około 300 rejsów dziennie i do 100 tys. pasażerów.
Strajki we Francji rozpoczęły się dzień po protestach Lufthansy. Na szczęście niemieccy piloci zgodzili się wczoraj wieczorem przerwać zapowiadany na cztery dni protest. Od północy we wtorek maszyny Lufthansy oraz należących do koncernu tanich linii Germanwings mają zacząć latać zgodnie z rozkładem, ale - jak ostrzega koncern - pasażerowie jeszcze muszą się liczyć z pewnymi utrudnieniami.
Związek zawodowy pilotów Cockpit oraz Lufthansa osiągnęli w poniedziałek kompromis i postanowili powrócić do negocjacji płacowych. Cockpit zobowiązał się wstrzymać strajk do 8 marca.
Gdyby strajk potrwał cztery dni, tak jak planowano, mógłby kosztować Lufthansę co najmniej 100 mln euro. Dlatego koncern zaskarżył w poniedziałek do sądu pracy decyzję o strajku, argumentując, że jego konsekwencje są nieproporcjonalne.
To jednak nie koniec zamieszania na europejskim niebie. Do strajków szykują się pracownicy pokładowi British Airways. W tym wypadku akcja protestacyjna ma trwać aż 10 dni. Nie wiadomo, kiedy się rozpocznie; związki zapewniają, że na pewno nie przypadnie na Wielkanoc.
Największy brytyjski związek zawodowy Unite liczy jeszcze na możliwość rokowań w sprawie złagodzenia posunięć oszczędnościowych. Zarząd BA liczy jednak straty i nie jest skory do rozmów. Obecnie załogi w British Airways mają lepsze warunki pracy i o wiele wyższe pensje niż u innych brytyjskich przewoźników, ale dyrekcja zamroziła je na 2 lata. Nowym pracownikom oferuje się natomiast już tylko 10 procent powyżej średnich zarobków w innych brytyjskich liniach.