Strategia jastrzębia, czyli jak Jarosław Zagórowski rządzi JSW

Konsekwencja i dążenie do realizacji jasno określonych celów - prywatyzacji JSW poprzez giełdę i przyszłościowych inwestycji. To cechy wyróżniające szefa Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Strategia jastrzębia, czyli jak Jarosław Zagórowski rządzi JSW
Źródło zdjęć: © Nowy Przemysł

03.09.2010 12:47

Konsekwencja i dążenie do realizacji jasno określonych celów - prywatyzacji JSW poprzez giełdę i przyszłościowych inwestycji. To cechy wyróżniające szefa Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Jarosław Zagórowski jest młody jak na szefa górniczej spółki (rocznik 1971). Ma zwolenników i zaciekłych wrogów. Wdrożył w spółce trudny program antykryzysowy, konsekwentnie opowiada się za prywatyzacją JSW poprzez giełdę i za racjonalizacją kosztów.

Przed objęciem funkcji prezesa zarządu JSW był przewodniczącym rady nadzorczej spółki. Wcześniej od 1997 roku pracował w Ministerstwie Gospodarki, gdzie był m.in. doradcą ministra w obszarze polityki przemysłowej państwa.

Pewny siebie, mający własne zdanie na temat tego, co należy zrobić w górnictwie. Od początku chłodnym okiem spogląda na górnicze związki zawodowe, które - co tu kryć - szczerze go nienawidzą.

Szefowie górniczych firm przyznają, że Zagórowski jest odważny i potrafił podjąć trudne decyzje. Patrzą też na niego z zazdrością, wiedząc, że ma dobre układy w Warszawie i stały dostęp do wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka.

Nawet oponenci Zagórowskiego wskazują, że jest "skazany na sukces". Chciałby wprowadzenia JSW na giełdę oraz wprowadzenia nowego układu zbiorowego pracy. Nawet jeżeli mu się nie powiedzie, to z otwartymi rękoma zatrudnią go w prywatnym sektorze.

Rok na krawędzi

Do fatalnego ubiegłego roku w JSW wracają raczej niechętnie. Mniejsza o 13-proc. sprzedaż węgla, gwałtowny spadek jego cen i spadek przychodów o jedną trzecią. W konsekwencji 340 mln zł strat, wobec niemal 568 mln zł zysku w 2008 roku.

Zapaść w hutnictwie spowodowała, że spółka utraciła w ubiegłym roku ogromną część rynku, doznając 40-proc. spadku zamówień na węgiel koksowy przez sektor stalowy. W efekcie przez kilka miesięcy ubiegłego roku w kopalniach JSW nie wydobywano węgla w piątki, zamrożono też płace - fundusz wynagrodzeń zmniejszył się o 100 mln zł.

Dzięki planowi antykryzysowemu JSW zdołała w niezwykle trudnym czasie utrzymać płynność finansową. W tak trudnym 2009 roku na inwestycje przeznaczono ok. 540 mln zł. W spółce wiedzą bowiem, że realizacja długofalowych inwestycji będzie stanowić o sytuacji JSW w przyszłości.

- Jak największą część kosztów stałych trzeba "uzmienniać", by mieć możliwość elastycznego reagowania - zaznacza Za-górowski. Dodaje przy tym, że w kryzysie można realizować inwestycje przy niższych cenach materiałów i usług.

Dziś Jastrzębska Spółka Węglowa odpracowuje straty z niezwykle trudnego dla niej 2009 roku. Po trzech miesiącach tego roku JSW osiągnęła zysk w wysokości 117 mln zł, a przed rokiem, w tym samym okresie, odnotowała stratę w wysokości prawie 79 mln zł.

Zarówno ilość sprzedanego węgla, jak i ceny uzyskane w trzech pierwszych miesiącach 2010 roku były zdecydowanie wyższe od wielkości uzyskanych w pierwszym kwartale ubiegłego roku. Wszystko wskazuje na to, że sytuacja wraca do normy. Widać wyraźną poprawę efektywności funkcjonowania spółki. Biorąc pod uwagę prognozy dotyczące rynku węgla koksowego - przy odpowiednim reżimie kosztowym - Jastrzębska może w tym roku uzyskać wyższe od przewidywanych wyniki ekonomiczno-finansowe.

W połowie maja Zagórowski zwrócił się do 22-tysięcznej załogi, przekonując, że wejście JSW na giełdę byłoby bezpiecznym sposobem pozyskania kapitału na inwestycje. "Niewykluczone, że w najbliższej przyszłości dobrym rozwiązaniem dla JSW będzie wprowadzenie jej na GPW w Warszawie, przy założeniu utrzymania pakietu kontrolnego przez Skarb Państwa" - napisał prezes w internecie.

Podkreślił przy tym, że na procesie wejścia skorzystają pracownicy i sama firma, która uzyska odpowiedni kapitał na inwestycje. Zastrzegł, że nie można tego robić byle jak - proces upublicznienia musi poprzedzić dokładna wycena wartości firmy oraz wartości akcji należnych pracownikom, a także przygotowanie rekompensat dla pracowników, którym prawo nie gwarantuje akcji.

Zagórowski podziękował też w piśmie do załogi za jej postawę w czasie ubiegło rocznego kryzysu, gdy w spółce wdrożono dotkliwy dla pracowników program antykryzysowy. Związki działające w JSW odniosły się do pisma Zagórowskiego krytycznie. Zaznaczyły między innymi, że nie ma zgody załogi na prywatyzację spółki oraz że brak jakichkolwiek gwarancji na to, że Skarb Państwa zachowa nad nią kontrolę. Reprezentatywne Porozumienie Związków Zawodowych Jastrzębskiej Spółki Węglowej także wystosowało do pracowników pismo, w którym oceniło funkcjonowanie spółki i działania jej zarządu.

Związkowcy podkreślają w nim, że rok 2009 był jednym z najtrudniejszych okresów w historii JSW. Wskazują przy tym, że do tej pory żaden z poprzednich zarządów nie zdecydował się na pokrywanie strat wynagrodzeniami pracowników spółki. Teraz - jak zaznaczyli w swym piśmie związkowcy - chwali się załogę, że jest świadoma i odpowiedzialna, twierdzi się, że z takimi pracownikami można budować przyszłość firmy, zapominając dodać, że robi się to ich kosztem.

Odwaga w cenie

Zagórowski - chwalony za odwagę i za to, że przeprowadził spółkę przez ciężki okres - pozostaje postacią budzącą skrajne emocje. Jedni twierdzą, że jest odważnym menedżerem, inni, że zbyt wiele wysiłków poświęca na walkę ze związkami zawodowymi.

- Nie chcę oceniać straty z roku 2009, w którym rzeczywiście były problemy ze sprzedażą węgla - zastrzega Sławomir Kozłowski, szef Solidarności w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. - Nie mam dostatecznej wiedzy na temat tego, czy zarząd spółki zrobił wszystko, by ta sprzedaż była na lepszym poziomie. Natomiast w tym wyniku są też straty z tytułu opcji walutowych. Zarząd spółki mówi, że to zmniejszenie przychodów z tytułu opcji, a ja mówię, że to straty. Jak się podjęło ryzyko bez określonej wiedzy, to się poniosło straty. Oczywiście teraz wszystko tłumaczy się kryzysem i nim się wszystko usprawiedliwia.

Zagórowski przekonał jednak do siebie tych, którzy wcześniej nie zostawiali na nim suchej nitki. Były wiceminister gospodarki Jerzy Markowski był z początku głównym adwersarzem Zagórowskiego, zarzucał mu skrajną niekompetencję. Z czasem zmienił opinię. Już w marcu jakże trudnego dla jastrzębskiej firmy 2009 roku wystawił Zagórowskiemu najwyższą ocenę spośród wszystkich prezesów spółek węglowych.

- Jastrzębską Spółkę Węglową dotknęła dekoniunktura na rynku stalowym - zaznaczał Markowski. - A mimo to JSW inwestuje w nowe złoża oraz w kopalnię Budryk. Poza tym JSW inwestuje też w nowe technologie eksploatacji, czyli w strugi węglowe. Najwyżej spośród wszystkich spółek oceniam JSW. Mówię to z całą świadomością, mimo iż prezes Zagórowski nie jest górnikiem. Ale radzi sobie całkiem dobrze.

Odwaga Zagórowskiego, który podjął decyzje niepopularne, ale konieczne, by firma przetrwała zapaść w hutnictwie, przydała się zapewne w twardych negocjacjach z koncernem stalowym ArcelorMittal.

- Osobiście byłem w tej sprawie z wizytą w Londynie - wspomina Zagórowski. - Mówiłem, że mamy problemy ze zbytem węgla koksowego i że problemy dotyczące obu zainteresowanych stron powinniśmy rozwiązywać wspólnie. Niestety, dwa miesiące później z dużym zaskoczeniem odebraliśmy informację, że ArcelorMittal zamierza odebrać w 2009 roku o 60 procent węgla mniej niż wcześniej uzgodniliśmy.

Prezes Zagórowski wskazuje, że inni odbiorcy mieli w tym czasie podobne problemy, ale skala redukcji nie była tak szokująca. Niektórzy z nich, nie chcąc tracić strategicznego partnera, rezygnowali wręcz z innych źródeł zaopatrzenia. JSW znalazła się wtedy w bardzo trudnej sytuacji, zaprzestała wydobycia w piątki, bo nie miała już gdzie składować węgla.

- W czasie, gdy ArcelorMittal nie odbierał od nas węgla, poszukiwaliśmy nowych odbiorców, by ratować firmę - wspomina Zagórowski. - Zresztą były wówczas głosy górniczych związków działających w naszej spółce, że jesteśmy zbyt uzależnieni od jednego odbiorcy. Przedstawiciele ArcelorMittal w okresie lipiec-sierpień powrócili do rozmów na temat planowanych wielkości odbioru węgla, przy czym oferowane ceny były stosunkowo niskie, a my mieliśmy już inne zobowiązania.

Zarząd JSW wraz z firmą doradczą KPMG pracuje nad strategią dla grupy kapitałowej, do której niebawem dołączy Kombinat Koksochemiczny Zabrze. UOKiK zgodził się bowiem na przejęcie przez JSW zabrzańskiego producenta koksu.

- Obecnie koksownie odbierają węgiel z JSW. Po włączeniu Kombinatu do Spółki dostawy węgla do produkcji będą zagwarantowane i skoncentrowane w ramach działania jednego podmiotu. Taka grupa będzie skutecznie konkurowała z zagranicznymi koncernami, kontrolującymi w Polsce w 56 procentach rynek produkcji koksu - przekonuje Zagórowski. - Grupa daje możliwość wspólnej strategii działania w licznych obszarach.

Wspólna strategia ma dotyczyć m.in. planowania i koordynowania produkcji, prowadzenia polityki handlowej na rodzimym rynku oraz rynkach zagranicznych oraz koordynowania polityki inwestycyjnej.

Ponadto włączenie KK Zabrze do JSW będzie miało pozytywne przełożenie na późniejszą możliwość przeprowadzenia korzystnej prywatyzacji. Kombinat będzie miał zapewnione dostawy węgla koksowego do produkcji koksu, a Jastrzębska Spółka Węglowa będzie, po przejęciu przez nią pakietu kontrolnego akcji KK Zabrze, bardziej atrakcyjna dla inwestorów. Po połączeniu będzie można koordynować politykę inwestycyjną w sektorze węgla koksowego i koksu.

Zagórowski nie obawia się (to rzadkość w tej branży) zabierać głosu w sprawach całego polskiego górnictwa, co niekiedy prowokuje niechętne komentarze...

- Z jednej strony słychać głosy pełne oburzenia, że jest ręczne sterowanie z Warszawy i że właściciel coś narzuca, a z drugiej słychać wytykania, że ktoś się wychyla - wyjaśnia Zagórowski. - Przecież wiadomo, że określone przemyślenia i sugestie powinny iść od dołu, od zarządów spółek węglowych. Resort gospodarki obejmuje cały sektor, stymuluje jego rozwój i kierunki, w jakich ma podążać. Konkretne działania są podejmowane przez zarządy spółek.

Jego zdaniem, sektor węglowy - funkcjonujący w oparciu o obecne zasady - skończy się na Śląsku szybciej, niż się wszystkim wydaje.

- Pracownicy muszą być świadomi faktu funkcjonowania na konkurencyjnym rynku - zaznacza prezes spółki z Jastrzębia. - Bez osiągania dodatnich wyników górnicze firmy nie będą w stanie funkcjonować. Musi nastąpić zmiana podejścia do sektora węglowego. Górnictwo to nie jest przestarzały przemysł, tylko branża z przyszłością, gdzie wprowadzane są nowoczesne technologie.

Zagórowski podkreśla, że górnictwo to też uczciwy i znaczący płatnik podatków zasilających budżet państwa, a także znaczący pracodawca. Chodzi bowiem nie tylko o ludzi zatrudnionych w spółkach węglowych, ale też pracujących w firmach kooperujących z górnictwem.

Kwestia kasy

Tymczasem atmosferę w JSW można określić jako napiętą. Związki pozostają w sporze zbiorowym z zarządem JSW.

Spółka zaoszczędziła na płacach ok. 100 mln zł, gdy w ub. roku - ze względu na zapaść w sektorze stalowym - nie wydobywała węgla w piątki. Zarząd postanowił, że "odda pracownikom zaciągnięty dług", jednak do funduszu płac miałoby trafć 70 mln zł. Pozostałych 30 mln zł miałoby być wypłaconych w czerwcu formie jednorazowych premii. Pod warunkiem, że sytuacja JSW nie ulegnie pogorszeniu. Związkowcy nie chcą przystać na taką propozycję.

- Trudno się dziwić zarządowi JSW - zgadza się prof. Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej w Katowicach. - Nie wiadomo, jak rynek koksu i stali będzie się kształtował w przyszłości. Jastrzębska spółka jest uzależniona od światowej sytuacji na rynku koksu i stali. Powiększenie funduszu płac byłoby obecnie niebezpieczne.

Ciekawe, że Zagórowski zanim został szefem JSW, cieszył się niezłą opinią nawet wśród górniczych związków. Wskazywano na to, że jest "poukładany i kontaktowy". Dziś związkowcy zarzucają Zagórowskie-mu, że poszedł z nimi na wojnę, że chce zabrać górnikom część uprawnień.

- Wolne od wydobycia piątki w 2009 roku nie były żadnym sukcesem Zagó-rowskiego, tylko wielką pomyłką - uważa Sławomir Kozłowski, szef Solidarności w JSW. - Nie wykorzystano bowiem czasu, by przygotować spółkę do funkcjonowania w warunkach większego zapotrzebowania na węgiel koksowy. Sromotną porażkę zarząd JSW chce pokazywać jako sukces.

Zagórowski pozostaje nieugięty. - Nie można płacić za samo przychodzenie do pracy - podkreśla. Zarząd spółki postanowił wypracować nowy system wynagrodzeń, który byłby kompromisem między wydajnością a bezpieczeństwem w kopalni.

Koszty i efektywność to obszar, w którym Zagórowski wciąż widzi rezerwy.

- Restrukturyzacja w zakresie kosztów to priorytet w górnictwie - podkreśla Tomasz Konik, ekspert Deloitte. - Koszty stałe, czyli głównie koszty pracownicze, stanowią ok. 50-60 proc. kosztów spółek węglowych. Te koszty, wydawałoby się, są w górnictwie nie do ruszenia. A jednak w poprzednim roku udało się je znacząco zmniejszyć w Jastrzębskiej Spółce Węglowej poprzez mechanizmy ograniczenia nadgodzin oraz wydobycia w piątki. Pracownicy za swój rzeczywisty czas pracy zarobili dokładnie tyle samo, co rok wcześniej, a spółka mogła ograniczyć koszty stałe. Żeby zmiany w obszarze tych kosztów były możliwe, konieczne jest uelastycznienie regulacji pracowniczych, układów pracy.

To właśnie kierunek, w którym twardo zmierza Jarosław Zagórowski. Polskie górnictwo z uwagą obserwuje jego wysiłki.

Jerzy Dudała

wywiadwęgielkoks
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)