Sukces tak, zwycięstwo jeszcze nie

Czwartkową sesję byki starały się rozegrać identycznie jak dwie poprzednie, czyli spokojne otwarcie z minimalną korektą, a potem zdecydowane zakupy, które powinny wynieść indeks na plusy, co pozwoliłoby uaktywnić sceptyczny popyt.

Sukces tak, zwycięstwo jeszcze nie
Źródło zdjęć: © A-Z Finanse

05.08.2010 17:58

Manewr ten ostatnio był skuteczny i nie wykluczone, że i tym razem by się sprawdził, ale na przeszkodzie stanęły słabe dane makro i umacniający się dolar. W efekcie z całego byczego planu wyszła mała szamotanina z wynikiem w postaci minimalnego spadku, co w skali całego tygodnia jest kolejną sesją konsolidacji z poziomem kwietniowych maksimów na wyciągnięcie ręki.

W kwestiach makroekonomicznych faktów czwartek był dniem z rodzaju: „dla każdego coś miłego”. Z rana byki podkręcała informacja o miesięcznym wzroście zamówień w niemieckim przemyśle aż o 3,2 proc. Była to wartość wyraźnie powyżej prognoz, ale dane europejskie mają w zwyczaju być permanentnie ignorowane, więc i tym razem reakcji nie było. Zaskoczeniem niedźwiedzim natomiast była informacja ze Stanów, gdzie nastąpił wyraźny wzrost ilości nowych bezrobotnych w USA w ubiegłym tygodniu. Ich liczba skoczyła do trzymiesięcznego maksimum i sięgnęła aż 479 tysięcy osób, co przyprawia o spory ból głowy giełdowych fundamentalistów. Wczorajsze raporty z amerykańskiej gospodarki pokazały poprawę sytuacji pracowników, a dzisiejsze już pogorszenie. Przez taki układ coraz większego znaczenia nabiera jutrzejszy kompleksowy raport z rynku pracy w USA i tamtejsza zmiana zatrudnienia w sektorze pozarolniczym. To, że liczby będą gorsze od prognoz wydaje się niemal pewne, bo ostatnio pośrednio przyznał to nawet Timothy Geithner
– pytanie tylko jaki poziom będzie w stanie porządnie wystraszyć byki i sprowokować spadki.

Poza mieszanymi danymi istotne były też posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego oraz Banku Anglii. Żaden z nich nie mógł zmienić stóp procentowych, bo nadal utrzymywane jest przekonanie, że taki ruch mógłby zaszkodzić odradzającym się gospodarkom, ale przez to decydujące znaczenie miała konferencja prasowa Prezesa ECB. Jean Claude-Trichet, jak to ma w zwyczaju, o gospodarce mówił bardzo ostrożnie i unikał jakichkolwiek konkretów, ale to co mogło zaskoczyć to stwierdzenia, że Prezes cieszy się z utrzymania inflacji w ryzach mimo tak istotnego poluzowania polityki monetarnej oraz, że europejskie gospodarki notują poprawę szybciej niż oczekiwano. Trochę to niespójne z nadal ultra-niskimi stopami procentowymi i np. utrzymującym się 20 proc. bezrobociem w Hiszpanii i w skali roku wszystkie te baniowe osiągnięcia mogą zmienić się w piękną katastrofę, ale na razie szef ECB jest zdania, że odnieśli sukces, choć nie absolutne zwycięstwo.

Podsumowując dzisiejszy handel nie przyniósł on żadnych zmian w stosunku do sytuacji obserwowanej wczoraj. Wszystko, podobnie jak tydzień temu, rozstrzygnie się w piątek lub najdalej w poniedziałek. Jest kapitał, który czeka na sygnał do ataku, ale słabe dane z USA mogą skłonić do korekty miesięcznych wzrostów, co w rezultacie wytworzy kolejny tydzień konsolidacji i niepewności ze zmniejszonymi obrotami. To byłby świetny średnioterminowy prezent dla podaży, więc popyt nie powinien do tego dopuścić.

Paweł Cymcyk
A-Z Finanse

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)