Trwa ładowanie...

Suplementy diety. NIK: przez kilka lat Polacy mogli kupować niebezpieczne dla zdrowia specyfiki

Nawet przez kilka lat, nieświadomi zagrożenia nabywcy, mogli kupować niebezpieczne dla zdrowia suplementy diety - informuje Najwyższa Izba Kontroli. Kontrola NIK pokazała, że system nadzoru nad wprowadzaniem takich produktów na rynek nie zapewnił konsumentom właściwej ochrony.

Poważne zastrzeżenia kontrolerów budzi zwłaszcza kontrola rynku suplementów diety Poważne zastrzeżenia kontrolerów budzi zwłaszcza kontrola rynku suplementów diety Źródło: East News, fot: Lukasz Gdak
d2vnat2
d2vnat2

Jak ustaliła Izba, w latach 2013-2015 zgłoszono w GIS od 9 do 12 tys. nowych suplementów diety (3-4 tys. rocznie), o tyle w latach 2017-2020 już 62 808.

"Wzrost popularności nie wiązał się jednak ze wzrostem świadomości Polaków na temat tego, czym są takie produkty i czym się różnią od leków OTC, czyli sprzedawanych bez recepty. Mając m.in. to na uwadze, Ministerstwo Zdrowia przygotowało projekt ustawy z propozycją wprowadzenia opłaty za reklamę suplementów diety, która miałaby trafiać na konto właściwego urzędu skarbowego. Resort zrezygnował jednak z tego pomysłu, co zdaniem NIK było nieuzasadnione" – informuje NIK.

NIK: ministrowie zdrowia bagatelizowali temat

Poważne zastrzeżenia kontrolerów budzi zwłaszcza kontrola rynku suplementów diety. "Kolejni ministrowie zdrowia przyjmowali, że ryzyko z nim związane jest niewielkie, dlatego nie identyfikowali zagrożeń, a tym samym nie mogli im zapobiegać ani ich eliminowa" - czytamy we wnioskach z raportu.

Suplement diety a lek. Co warto wiedzieć przed ich użyciem

W latach 2017-2020 do Głównego Inspektora Sanitarnego wpłynęły niemal 63 tys. powiadomień o wprowadzeniu lub zamiarze wprowadzenia na rynek suplementów diety.

d2vnat2

"W tym czasie przyjmowaniem zgłoszeń, ich weryfikacją i prowadzeniem postępowań wyjaśniających zajmowało się najwyżej siedmiu pracowników GIS. Do tego często dochodziło w zespole do rotacji, co wiązało się z koniecznością przeszkolenia nowych pracowników" – zaznacza NIK.

Szczyt przypadł na czas epidemii, a więc rok 2020, kiedy to na jednego pracownika przypadało miesięcznie blisko 300 zgłoszeń.

Kontrolerzy NIK wybrali losowo 8 rozpatrywanych już przez pracowników GIS powiadomień. Okazało się, że okres, jaki upłynął od dnia, w którym rozpoczęto weryfikację do dnia kontroli, wynosił od 851 dni do ponad 3 lat, a w jednym przypadku ponad 13 lat i 10 miesięcy. Opóźnienia dotyczyły także samego rozpoczęcia postępowania wyjaśniającego i wynosiły od 10 dni do niemal trzech lat.

"Do tego w pismach zobowiązujących przedsiębiorców do przedstawienia naukowych opinii na temat sprzedawanego suplementu nie wskazywano terminu ich dostarczenia. Kontrolerzy NIK przeanalizowali 14 postępowań – w żadnym z nich nie dostarczono wymaganej opinii, w dwóch producenci zrezygnowali z wprowadzenia na rynek zgłaszanych produktów, a w pozostałych sprawach GIS nie ponaglał i nie egzekwował nałożonych na przedsiębiorców obowiązków. Przez ten czas analizowane suplementy można było legalnie kupić" – poinformowała NIK.

d2vnat2

Najistotniejszą przyczyną opóźnień - zdaniem kontrolerów Izby - były jednak braki kadrowe, ponieważ Główny Inspektor Sanitarny nie dostosował zatrudnienia do skali potrzeb.

"Nawet w przypadku wdrożenia pełnej informatyzacji systemu powiadamiania, co jest planowane na koniec 2023 r., niezbędne będzie według Głównego Inspektora Sanitarnego zatrudnienie w GIS co najmniej czterech kolejnych osób, które będą się zajmowały weryfikacją powiadomień" – wskazuje NIK.

W badanym przez NIK okresie organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej kontrolowały co roku niemal 80 proc. wytwórni suplementów diety i ok. 40 proc. hurtowni oferujących te produkty. W sumie wydano 437 decyzji nakazujących wycofanie ze sprzedaży suplementu diety, zakazujących sprzedaży bądź czasowo wstrzymujących sprzedaż.

d2vnat2

Kontrolerzy NIK przyjrzeli się sprawom 7 produktów, w których przypadku zakończono postępowanie wyjaśniające. Okazało się, że 4 z nich nie mogą być sprzedawane jako suplementy diety, przy czym informacja na temat jednego z nich trafiła do producenta po ponad trzech latach od złożenia powiadomienia o wprowadzeniu produktu na rynek.

W składzie groźne, niedozwolone substancje

Zagrożenia wiązały się także ze sprzedażą internetową. Kontrolerzy NIK zidentyfikowali w sieci 20 suplementów diety zawierających składniki, których stosowanie w żywności jest niedozwolone i które według GIS mogą zagrażać bezpieczeństwu konsumentów: MK-677 – Ibutamoren, johimbina, androsta-3,5-diene-7,17– Dione, konopie włókniste, świerzbowiec właściwy, DMHA, ostarine (MK-2866), DHEA, 5-HTP (hydroksytryptofan). Zdaniem GIS przedsiębiorcy, którzy oferowali te produkty, w większości przypadków nie dopełnili obowiązku ich zgłoszenia, wprowadzili je na rynek nielegalnie.

W ocenie NIK sektor sprzedaży internetowej suplementów diety wymaga szczególnego zainteresowania Głównego Inspektora Sanitarnego.

"Dynamicznie rozwijający się od kilku lat rynek suplementów diety jest w ocenie Najwyższej Izby Kontroli obszarem słabo rozpoznanym i niedostatecznie uporządkowanym. Uregulowania i usprawnienia wymaga przede wszystkim kwestia rejestracji suplementów diety, nadzoru nad ich wprowadzaniem do obrotu i sprzedażą. Problemem jest też niski poziom wiedzy społeczeństwa na temat suplementów" – podkreśla Izba.

d2vnat2

Najwyższa Izba Kontroli sformułowała wnioski do ministra zdrowia, w tym m.in. o ustalenie w rozporządzeniu wykazu składników niedozwolonych do stosowania w suplementach diety iokreślenie w ustawie o bezpieczeństwie żywności i żywienia czasu trwania weryfikacji powiadomień o pierwszym wprowadzeniu do obrotu suplementów diety, z jednoczesnym zakazem sprzedaży suplementu diety do czasu zweryfikowania powiadomienia i zatwierdzenia zgłoszenia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d2vnat2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2vnat2