Światowi giganci łapią polski wiatr w śmigła
Niemiecki koncern energetyczny RWE rozpoczął budowę dwóch największych w Polsce elektrowni wiatrowych. Jedna powstanie w okolicach Suwałk, a druga na Pomorzu Zachodnim. Elektrownie wiatrowe, wodne i na biomasę to w przyszłości sposób na drożejące ropę i węgiel.
21.05.2008 | aktual.: 21.05.2008 08:07
Na razie wytworzenie energii ekologicznej jest ponad dwa razy droższe niż konwencjonalnej. Jedna megawatogodzina z elektrowni wiatrowej kosztuje ok. 400 zł, podczas gdy z elektrowni spalającej węgiel 170 zł.
Jednak zagraniczne koncerny energetyczne wiedzą, że zielona energia to przyszłość. Dlatego RWE na postawienie i uruchomienie w Polsce 33 turbin wykłada 100 mln euro. W całej Europie chce w tym roku wydać na ten cel ponad milion euro. Wiatraki, które zaczną pracować w Suwałkach i Tychowie, już pod koniec przyszłego roku będą wytwarzać energię o łącznej mocy 280 megawatów, czyli niemal drugie tyle, ile dzisiaj jest w stanie dostarczyć ponad 20 wszystkich działających w kraju farm. Eksperci energetycznego rynku mówią, że do 2030 roku zapotrzebowanie na energię w Polsce wzrośnie prawie dwukrotnie.
_ Na dodatek czarna energia będzie coraz droższa z powodu drastycznych wymogów UE, która każe płacić za tzw. limity emisji dwutlenku węgla _ - mówi Mirosław Duda z Agencji Rynku Energii. Dodaje, że choć Polska węglem stoi, to nie starczy go na zaspokojenie rosnących z roku na rok potrzeb energetycznych. _ Aby spełnić unijne normy dotyczące emisji dwutlenku węgla musimy inwestować w energetykę wiatrową czy wodną _- tłumaczy Jacek Paluch z Pomorskiego Ośrodka Badań Środowiska "Envia" (POBŚ). Unia chce, aby do 2020 r. 15 proc. wytwarzanej w Polsce energii pochodziło ze źródeł odnawialnych. Państwa starej Unii już dawno spełniły te wymogi, a niektóre znacznie je przekroczyły. Niemcy wytwarzają dzisiaj ponad 20 proc. energii ze źródeł odnawialnych, w tym blisko 7 proc. z dzięki turbinom wiatrowym. Tymczasem nad Wisłą prawie 93 proc. energii elektrycznej nadal pochodzi z węgla, a energia wytwarzana przez wiatrowe farmy to zaledwie ułamek procenta (ok. 0,17 proc.) krajowego zapotrzebowania. Według danych Polskiego
Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, w tej chwili wiatraki wytwarzają w Polsce 256 megawatów energii. Dla porównania, niemieckie ponad 20 tys. MW, czyli prawie 10 tysięcy razy więcej. Zieloną energię można produkować nie tylko z wiatru i wody, ale także z tzw. biomasy (słoma, odchody krowie, trociny). Źródłem prądu może być też słońce. Ale instalowanie kolektorów słonecznych pod naszą szerokością geograficzną ma sens tylko na małą skalę, w indywidualnych gospodarstwach domowych - tłumaczy Jacek Paluch z Pomorskiego Ośrodka Badań Środowiska "Envia". Aby wytwarzanie ekologicznej energii się opłacało, każdy producent dostaje dopłatę w postaci tzw. zielonych certyfikatów. Te dokumenty, wydawane przez Urząd Regulacji Energetyki, muszą kupować producenci "brudnej" energii. Minimum produkcji zielonej energii ustala na każdy rok Ministerstwo Gospodarki. Obecnie wynosi ono 7 proc. i jest wyliczone tak, aby równoważyć rynkową cenę energii wytwarzanej ze źródeł konwencjonalnych i odnawialnych.
Dzięki takim ulgom liczba producentów czystej energii rośnie. _ Odnawialne źródła energii mają nieograniczone zasoby, a źródła paliw kopalnych będą się zmniejszać - mówi Aleksander Gabryś, konsultant w Grupie Energetycznej "Deloitte". Na poprawę konkurencyjności zielonej energii będzie wpływać również brak kosztów związanych z emisją dwutlenku węgla, które z roku na rok będą rosły _- podkreśla Gabryś. Dopłaty do ekologicznej energii to jednak za mało, aby skutecznie zachęcić do jej wytwarzania. Chętni do postawienia wiatraków muszą pokonać wiele przeszkód administracyjnych - od zgody na lokalizację po opinię sanepidu. Stanisław Supernak z Olkusza, właściciel tartaku i zakładu drzewnego, ma już wiatrak za 200 tys. zł. _ Nie dość, że będę produkował ekologiczną energię, to jeszcze moje rachunki za prąd sięgające miesięcznie 20 tys. zł zmniejszą się prawie o połowę _ - kalkulował. Po czterech latach pokonał już wszystkie przeszkody administracyjne, ale z postawieniem masztu i zainstalowaniem turbiny wciąż
czeka na zgodę sąsiadów.
POBŚ chce pomóc grupie inwestorów w wybudowaniu pierwszej w Polsce morskiej elektrowni wiatrowej. _ Oczekujemy, że projekt, nad uruchomieniem którego zaczęliśmy prace 1,5 roku temu, ruszy za 5 lat _ - mówi Jacek Paluch, członek zarząd POBŚ Envia. _ Samo ustalenie miejsca, gdzie ma stanąć farma, potrwa w urzędach co najmniej dwa lata _- mówi Paluch. Najszybciej realizują ekologiczne inwestycje wielkie koncerny energetyczne. W Polsce działa już 20 dużych kompleksów wiatrowych, a po uruchomieniu farm budowanych przez RWE wartość wytwarzanej w Polsce energii wiatrowej podwoi się.
Współpraca Bartosz Biskupski
Kiedy opłaca się stawiać wiatraki
- Tam, gdzie wiatr wieje z prędkością co najmniej 4 m/s.
- A odległość od najbliższych zabudowań sięga 500-800 m.
- Producent zielonej energii musi mieć zgodę lokalnego operatora sieci energetycznej na przyłączenie zielonej energii do jego sieci przesyłowej.
- Dopłatę z UE dobudowy elektrowni wiatrowej można dostać, pod warunkiem że inwestycja sięga co najmniej 20 mln zł.
- Na wszystkie mniejsze inwestycje można uzyskać częściowe finansowanie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, dysponującego pieniędzmi z UE.
- Na zwrot kosztów inwestycji w niewielką farmę wiatrową trzeba czekać od pięciu do siedmiu lat. Monika Gocłowska POLSKA Dziennik Bałtycki