Syndyk i urząd pracy deklarują szybkie procedury ws. Taboru Szynowego
Syndyk Taboru Szynowego i Wojewódzki Urząd Pracy w Opolu deklarują szybkie
prowadzenie procedur dotyczących Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, by pracownicy
likwidowanej spółki mogli dostać zaległe pensje. Sąd ogłosił upadłość Taboru w czwartek
03.03.2014 | aktual.: 03.03.2014 10:34
.
Jak powiedział PAP wyznaczony przez sąd syndyk masy upadłościowej Taboru, Jerzy Pałys, w piątek w wydziale ds. Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych w opolskim WUP uzgodniono kwestie dotyczące przygotowywania zbiorczego wykazu pracowników wraz z wyliczonymi zaległościami. To na podstawie tych dokumentów 350 pracownikom Taboru, którzy od listopada nie dostają wynagrodzeń, będą mogły być wypłacone zaległe pensje.
Podczas piątkowego spotkania ustalono, że w razie jakichkolwiek problemów z ich wypełnianiem można będzie liczyć na pomoc pracowników Funduszu. Zdaniem Pałysa pierwsze wypełnione wykazy będą mogły być przekazane Funduszowi nawet w przyszłym tygodniu. Warunkiem jednak jest, że prace będzie można prowadzić bez przeszkód, bo istnieje m.in. zagrożenie odcięcia prądu w budynkach likwidowanej spółki w związku z jej zaległościami wobec zakładu energetycznego.
Pałys podał, że niewypłacone pensje pracowników Taboru to kwota ok. 1,8 mln zł. Zapewnił, że "nie wyobraża sobie, by były one wypłacane później niż w ciągu miesiąca". "Postaramy się jednak, by nastąpiło to wcześniej" - dodał.
Dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu Jacek Suski wyjaśnił PAP w piątek, że teoretycznie - zgodnie z przepisami - syndyk ma miesiąc na przygotowanie i złożenie do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych zbiorczego wykazu pracowników. W wykazie tym powinien ująć niezapłacone pensje sprzed ogłoszenia upadłości firmy za czas nie dłuższy niż trzy miesiące. "Wynagrodzenie, które zostanie wypłacone pracownikom nie może natomiast przekroczyć kwoty przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia z poprzedniego kwartału ustalonego do celów emerytalno-rentowych. Obecnie jest to kwota 3823,32 zł" - podał Suski.
Fundusz też ma miesiąc na rozpatrzenie tych dokumentów. "To jest już jednak po naszej stronie i będziemy to zrobić maksymalnie szybko" - zapewnił szef WUP, przy którym działa Wydział Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Potem zostanie złożony wniosek do ministra pracy o uruchomienie środków na zaległe wypłaty. "To trwa szybko, po naszym wniosku to kwestia dwóch-trzech dni" - podał Suski.
Zdaniem dyrektora WUP w Opolu, tempo wypłaty zaległych pensji zależy obecnie w dużej mierze od tempa pracy syndyka. "Jeśli dokumenty od syndyka wpłyną w przyszłym tygodniu, to do dwóch tygodni powinniśmy wszystko załatwić" - uznał i zapewnił, że nikt w tej sprawie nie będzie się trzymał miesięcznych terminów przewidzianych prawem.
Postanowienie sądu ws. upadłości likwidacyjnej Taboru zapadło w czwartek. Pracownicy Taboru nie dostawali pensji od końca listopada. Kilkakrotnie w związku z tym pikietowali pod budynkiem zakładu; ostatnio 20 lutego. Załoga paliła wtedy opony, a nowych właścicieli spółki, którzy kupili w styczniu większościowy pakiet akcji Taboru, przywitała gwizdami i okrzykami "złodzieje i oszuści". Dyrektor zarządzający Taboru Zenon Sroczyński obiecywał wtedy, że do 24 lutego władze przeleją pensje na konta pracowników. Przelewy jednak nie zostały zrealizowane.
Zatrudniający ok. 350 osób Tabor Szynowy Opole S.A. działa w branży kolejowej od ponad stu lat. Od 25 stycznia spółka ma nowego właściciela, który deklarował chęć ratowania zakładu. Firma od dłuższego czasu jest w złej sytuacji finansowej. Jej poprzednie władze w marcu ub.r. złożyły wniosek o tzw. upadłość układową. We wrześniu zawarty został układ między spółką a wierzycielami ws. spłaty zadłużenia. Gdy Tabor nie wywiązywał się z zawartych w nim zobowiązań, urząd skarbowy złożył w grudniu do sądu wniosek o upadłość likwidacyjną.
W lutym w Sądzie Rejonowym w Opolu na rozprawie ws. ogłoszenia upadłości sąd od tego odstąpił, bo nie minął jeszcze termin płatności pierwszej raty układu. Zabezpieczył jednak majątek spółki ustanawiając nadzorcę sądowego, który miał skontrolować Tabor, zabezpieczyć interesy wierzycieli i dać czas na ocenę realności oświadczeń nowych władz dotyczących finansów. M.in. na podstawie raportu nadzorcy sąd ogłosił upadłość likwidacyjną.