Szkoda życia na Polandię?

Co, prócz pieniędzy, pcha Polaków do emigracji? Ta decyzja, dotychczas utożsamiana z ryzykiem, od paru lat podejmowana jest w imię bezpieczeństwa

Szkoda życia na Polandię?
Źródło zdjęć: © thinkstock

14.01.2013 | aktual.: 16.06.2014 14:15

Artykuł "Szkoda życia na Polandię?" pochodzi z Dziennika Opinii Krytyki Politycznej

Powiatowy urząd pracy we Wrocławiu. Godzina 7 rano. Przyjechałam specjalnie wcześniej, pół godziny przed otwarciem, by nie utknąć w długim ogonie oczekujących. W okienku przyjmuje miła, starsza pani. Wpisuje kwalifikacje ze zdumieniem podnosząc brwi: „Afrykanistka? Oj, ale pani sobie wybrała… jeszcze doktorat… a nie myślała Pani o tym, by wyjechać z kraju gdzieś, gdzie docenią Pani wiedzę?”.

Myślałam, naturalnie.

Badania dotyczące migracji zarobkowej Polaków mają bogatą bibliografię. Schemat jest prosty: bezrobocie, chwytanie się doraźnych zajęć, emigracja. Czasem wyjeżdża się z myślą o powrocie: emigranci chcą odkładać pieniądze na nowy start w ojczyźnie. Prof. Krystyna Iglicka z Centrum Stosunków Międzynarodowych w Warszawie nazywa emigrantów finansowych „straconym pokoleniem”, którzy powodują destabilizację demograficzną kraju, ale przy okazji zmniejszają wskaźniki bezrobocia w Polsce. Według prof. Iglickiej poza granicami kraju nadal pozostaje ponad 2,2 mln Polaków (raport na koniec 2011 roku). Nie wiadomo, ilu z nich wróci.

Emigranci do raportu

W 2011 roku rząd opublikował raport o młodzieży w Polsce, jej ambicjach, oczekiwaniach i aspiracjach. Autorka raportu, prof. Krystyna Szafraniec, uważa, że generalnie dziś mniej młodych myśli o emigracji niż jeszcze kilka lat temu. W latach 2004–2007 możliwość taka była rozpatrywana przez 2/3 dziewiętnastolatków! W ciągu najbliższych dwóch lat zamierza wyjechać do pracy 14,2 proc. Polaków w wieku 18–29 lat.

Osoby deklarujące gotowość wyjazdu z Polski na stałe (13 proc.) tworzą dwie różne grupy. Z jednej strony mamy młodzież z rodzin o wysokim kapitale kulturowym, z ciekawymi karierami edukacyjnymi, aspirującą do bardzo atrakcyjnych stanowisk, z drugiej zaś tę o mniej korzystnych warunkach startu i gorszym wykształceniu, często bez sprecyzowanych dalszych planów. Cechuje ją wyraźne zauroczenie zagranicą i intrygująca perspektywa mieszkania w innym kraju. Brak planu na życie, a jednocześnie rozbudzone orientacje konsumpcyjne i statusowe, do tego słabo rozwinięte więzi z rodziną i krajem wydają się „naturalnie” skłaniać tę młodzież ku zagranicy, postrzeganej jako ziemia bardziej obiecana niż Polska.

Według rządowego raportu „poczucie konieczności wyjazdu (w poszukiwaniu pracy) utrzymuje się w grupach młodzieży mającej nie najlepsze przygotowanie do pracy na rynku krajowym […] (głównie absolwenci szkół zawodowych i młodzież po studiach bez specjalnych kwalifikacji, godząca się na oferowane warunki pracy)". Osobno wspominane są wyjazdy edukacyjne, które rozważa 3,2 proc. młodych ludzi. Z takich „edukacyjnych” emigrantów około jedna trzecia zostaje za granicą.

"Upraszczając, można powiedzieć, że do Niemiec czy Holandii jedzie się zarobić. Natomiast emigracja na Wyspy Brytyjskie to sposób na życie. Jeśli jeszcze emigranci zakładają na Wyspach rodziny, a dzieci idą do przedszkoli, to trudno uważać to za emigrację zarobkową. Praca była tylko impulsem do wyjazdu, teraz jednak to już pobyt trwały" - mówił w listopadzie 2012 w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" prof. Romuald Jończy, z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Według raportu maleje zainteresowanie zagranicą jako miejscem zamieszkania. W 2008 roku myślało tak 26 proc. dziewiętnastolatków. To paradoksalnie znacznie mniejszy odsetek niż wśród ich starszych kolegów, mających za sobą tak traumatyczne w popularnym oglądzie doświadczenia emigracji zarobkowej.

Trzy opowieści

W Powiatowym Urzędzie Pracy na swoją kolej czeka się godzinami. Uderzyła mnie kalkulacja, którą usłyszałam od dziewczyny stojącej obok. Opowiadała o swojej koleżance, która rok temu wyjechała do Kanady: "Podziwiam Anię. Zdecydowała się na wyjazd. Zakładając, że na stałe. Że chce żyć godnie i godnie wychować dzieci. Nie tylko egzystować. Niestety w Polsce takich szans nie ma. Chciałabym mieć jej odwagę".

Zapytałam troje emigrantów o to, czy wrócą do kraju. To nie są oczywiście badania, ale historie, które mi opowiedzieli, pokazują też motywacje, których nie ujęto w rządowych raportach. Okazuje się, że emigracja, którą przyzwyczailiśmy się traktować jako gest odważny i ryzykowny – daje im właśnie poczucie bezpieczeństwa.

Małgorzata G. (lat 32) skończyła etnologię i antropologię kulturową. W Polsce mogła liczyć na posadę sekretarki w biurze (pensja 1300 zł brutto). Wyjechała – najpierw na Wyspy Brytyjskie, potem do Iranu, później do Maroka i Tunezji. Okazało się, że jej znajomość różnych kultur przydaje się na planach filmów. Wyszła za mąż za Brytyjczyka. Ma córeczkę, której nawet nie uczy języka polskiego, bo… po co? Do Polski nie wróci. Jest tu nikim.

Judyta M. (lat 27, skończyła turystykę i rekreację na UAM w Poznaniu)
: „Miałam pracę w Polsce przez kilka lat. Nawet nieźle zarabiałam. Nagle z dnia na dzień dostałam wypowiedzenie. Bo – jako najmłodsza w zespole – jakoś sobie poradzę, a trzeba redukować zatrudnionych. Szukałam jeszcze rok pracy w kraju, gdyż nie chciałam wyjeżdżać, tu mam rodzinę, przyjaciół. I kredyt. Żeby go spłacić, musiałam w końcu wyjechać. Wybrałam Holandię. I pierwszy raz w życiu poczułam się niesamowicie bezpiecznie. Znalazłam kraj, gdzie mogłabym zamieszkać i żyć do późnej starości. Spróbuję ściągnąć tutaj rodziców – bo i opieka zdrowotna lepsza, i ludzie pomocni, życie spokojniejsze, a zarobki – nawet niewiele wyższe niż w Polsce – pozwalają na codzienne funkcjonowanie bez udręk i niepewności jutra. Czy wrócę do Polski? Zapewne kiedyś. Na wakacje. Lub święta”.

Piotr (lat 35, informatyk): „Skończyłem informatykę na Politechnice Warszawskiej. Pracę znalazłem – nie od razu, ale była. W porównaniu do moich znajomych nawet nieźle płatna. Niestety po paru latach firmę zamknięto, zostałem bez pracy. Znalazłem kolejną. Już gorzej płatną. Kryzys itp. A ja chciałem mieć dom, chciałem mieć za co wyjechać na wakacje za granicę, na narty w zimie. Chciałem mieć rodzinę większą niż jedno dziecko, na które – uważałem tak i uważam do teraz – ewentualnie byłoby mnie stać. Zdecydowałem się na wyjazd do Szwecji. Jestem tutaj od 5 lat i jestem szczęśliwy z wyboru”.

Wyjazdy Polaków coraz częściej łączą się z późniejszymi staraniami o papiery emigracyjne, małżeństwami mieszanymi oraz ściąganiem całej rodziny do nowej ojczyzny.

Może zgadzają się na to nie tylko dlatego, że za granicą lepiej zarobią?

Mam znajomego, który jest w bardzo dobrej sytuacji finansowej. I mimo to by Polskę opuścił. Ilekroć wracam z Afryki Południowej dziwi się bardzo, i pyta, dlaczego wracam. „Nienawidzę tego kraju. Za brak wolności, brak możliwości, za to, że zawsze stoisz na marginesie. Ludzi, którzy z zawiścią patrzą się, gdy masz więcej od nich, albo z politowaniem, gdy masz mniej. Gdybym miał z dwadzieścia lat mniej, wyjechałbym gdziekolwiek. A ty młoda jesteś. Po co wracasz? Szkoda życia na Polandię”.

Marta Nowakowska

[

Obraz

]( http://www.krytykapolityczna.pl/ )

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (53)