Szokująca lista płac radnych, skarbników i innych przy żłobie
Pensje, premie, nagrody, ryczałty. I jeszcze chałtury w radach nadzorczych. Roczne zarobki niektórych dygnitarzy sięgają nieraz ćwierć miliona złotych. Taka jest polska rzeczywistość - w Warszawie i na prowincji, gdzie władzy mało kto patrzy na ręce.
02.02.2013 | aktual.: 02.02.2013 08:02
Rekordziści mogą wyciągnąć na państwowych posadach nawet 20 tys. zł miesięcznie. A jednak narzekają! Skarżą się, że na Zachodzie zarabia się dużo więcej. To mydlenie oczu, ponieważ gdy weźmie się pod uwagę średnie zarobki w poszczególnych krajach i porówna je z zarobkami polityków, to ci z Polski wypadają naprawdę dobrze. Polski poseł dostaje 280 procent średniej krajowej, francuski - 180 proc. tej kwoty, a w Szwajcarii nawet mniej niż średnia krajowa.
A posłowie - jak widać na szokującej liście, którą publikujemy, nie są najlepiej zarabiającymi ludźmi władzy. Potrafią ich prześcignąć nawet prowincjonalni radni, jeśli byli tak obrotni, by załapać się do paru rad nadzorczych samorządowych spółek.
Jan Paleta (52 l.) i Marek Różycki (54 l.) z Katowic pracują w Miejskim Zakładzie Ulic i Mostów w Katowicach. Obaj zarabiają po 1600 zł. O premiach nawet nie mają co marzyć. Na Boże Narodzenie dostali bony po 600 złotych.
- Zamienilibyśmy się z urzędnikami na przywileje i zarobki. My takich nigdy nie mieliśmy i mieć nie będziemy. Pracujemy już wiele lat. Kiedyś praca szukała człowieka, teraz każdy się cieszy, że ma robotę. Nawet nikt nie myśli o przywilejach, premiach czy bonach, ale widać urzędników to nie dotyczy, więc chętnie byśmy się postawili na ich miejscu - mówią Faktowi.