Tak oszukują Polaków w Gruzji. "To już katastrofa"
W ostatnich latach Batumi, leżące w Gruzji, było popularnym celem dla polskich inwestorów, którzy interesowali się zakupem nieruchomości na wynajem. Początkowo inwestycje te przynosiły wysokie zyski, co przyciągało wielu zainteresowanych.
Jednym z takich przypadków jest historia Krzysztofa Kowala, polskiego inwestora, który trzy lata temu wszedł w umowę dotyczącą zakupu apartamentów w Batumi.
Według portalu tokfm.pl, deweloper obiecał oddanie pierwszych lokali już w 2025 roku, ale budowa wciąż nie jest zakończona. Miały powstać trzy wieże, ale na ten moment ukończono tylko jedną, a druga jest zaledwie częściowo zbudowana.
Oszukani inwestorzy z Polski
Umowa, którą zawarł Kowal, nie daje mu możliwości odstąpienia od inwestycji bez utraty 20 proc. z zainwestowanej kwoty 300 tysięcy dolarów. - Toczyłaby się latami i nie przyniosłaby efektów. Polskie sądy działają nie najlepiej, a w Gruzji sytuacja jest tylko gorsza - wyjaśnił w wywiadzie dla serwisu.
Opóźnienia w projektach deweloperskich w Batumi stały się nagminne. Michał Tomczyk, broker inwestycyjny, stwierdza, że takie opóźnienia dotykają co piętnastej umowy deweloperskiej w mieście.
Przy mniejszych firmach problem dotyka już co szóstej umowy, a wśród przyczyn wymienia się konieczność zmiany dostawców materiałów po inwazji Rosji na Ukrainę oraz wzrost zainteresowania nieruchomościami.
Użytkownicy forów internetowych często dzielą się historiami o niedokończonych basenach, brakujących siłowniach i zawyżonych opłatach. Wielu deweloperów obiecuje dodatki, które nie są potem ujęte w dokumentacji projektowej.
Jest reakcja ambasady
Ambasada Polski w Tbilisi przestrzega przed inwestowaniem w Batumi, wskazując na nierzetelność deweloperów. Zaleca dokładne sprawdzanie firm przed inwestycją, co jednocześnie podkreśla, że pomoc dla poszkodowanych jest bardzo ograniczona, a sąd pozostaje jedyną opcją.
Mimo trudności, Batumi wciąż kusi inwestorów niskimi cenami nieruchomości – od 1,4 do 3,5 tysiąca dolarów za metr kwadratowy, w zależności od lokalizacji i standardu. Dla porównania, w Gdańsku ceny mogą sięgać nawet 10 tysięcy dolarów za metr kwadratowy.