Tak Plichta oszukiwał emerytów! Wpłacali pieniądze i...
Marcin Plichta, prezes firmy Amber Gold, od której klienci próbują teraz odzyskać swoje pieniądze, nie rozliczył się z wierzycielami z poprzedniej formy - Multikasa. Poszkodowanych przez Multikasę może być nawet kilka tysięcy ludzi.
10.08.2012 | aktual.: 10.08.2012 09:44
– To jest kłamczuch – mówi pani Katarzyna Węgielnik (39 l.) z Ostródy (warmińsko-mazurskie), która prowadziła punkt Multikasy. – Już 7 lat minęło od zamknięcia Multikasy, a pieniędzy jak nie było tak nie ma. To skandal! – grzmi kobieta.
Multikasy jak grzyby po deszczu wyrosły w 2004 roku w całym kraju. Tylko w samej 30-tysięcznej Ostródzie było aż ich trzy. – Przyjechało do mojego sklepu kilku przedstawicieli prezesa Multikasy – wspomina pani Katarzyna. Obiecywali dynamiczny rozwój i dobre prowizje od transakcji. Po wielu namowach podpisałam umowę. Miałam przyjmować opłaty np, za czynsz, prąd itp, takie jakie ludzie wnoszą na poczcie – dodaje.
Oferta Multikasy była na pierwszy rzut oka bardzo korzystna. Prowizje pobierane od opłat za transakcje były o dwie trzecie niższe niż w bankach i na poczcie. W niektórych przypadkach nawet opłaty nie pobierano. Głównymi klientami punktów kasowych byli emeryci, bo przy wnoszeniu opłat mieli zniżki.
Przez pewien czas wszystko było w porządku. Pobierane pieniądze wpływały na konta odbiorców i nikt nie podejrzewał, ze coś jest nie tak. Obroty Multikasy rosły w zawrotnym tempie.
– Płaciłam przez Multikasę też swoje rachunki za sklep i składki ZUS. Kiedy dostałam ponaglenie od ubezpieczyciela, że nie mają ode mnie pieniędzy na koncie przerwałam przyjmowanie opłat i wezwałam policję. Z tego co wiem inne punkty w mieście nadal przyjmowały pieniądze. Te pieniądze nigdy nie dotarły do odbiorców i ludzie musieli zapłacić wszystko jeszcze raz – tłumaczy Katarzyna Węgielnik.
Kiedy telefon infolinii Multikasy zamilkł, oszukani klienci zaczęli szturmować sklep mieszkanki Ostródy i domagać się od niej zwrotu pieniędzy i to niemałych. A przecież ona sama też padła ofiarą tego wielkiego oszustwa. Straciła swoje wpłacone pieniądze i obiecane prowizje.
W 2005 roku ruszył proces w Malborku. Na ławie oskarżonych zasiadł Marek Plichta, doprowadzony z aresztu i jego dwie wspólniczki. Po pięciu latach procesu zapadły wyroki nakazujące wypłatę oszukanym ludziom wpłaconych do Multikas pieniędzy.
– Co z tego że zapadły wyroki, ja i moi klienci co mi wpłacali za rachunki nie otrzymali pieniędzy do dziś, w przeciwieństwie do tego, co pan Plichta opowiada w telewizji. To jest porażka polskiego panstwa, bo on powinien mieć zakaz prowadzenia nawet warzywniaka, a tymczasem po latach oszukuje kolejnych ludzi! – grzmi kobieta.