Tak rząd widzi kierowców: dojne krowy albo mordercy

Oto cała prawda o tym, jak traktowany jest kierowca w Polsce. Kiedy Polak kupi samochód, staje się dla państwa dojną krową. Płaci gigantyczne podatki, kupując benzynę, a minister transportu ubliża mu od „bandytów za kierownicą” i traktuje jak zwierzynę łowną, którą trzeba przyłapać na łamaniu przepisów.

Tak rząd widzi kierowców: dojne krowy albo mordercy
Źródło zdjęć: © newspix.pl | Michał Stawowiak

15.01.2013 | aktual.: 15.01.2013 06:46

W każdy zatankowany litr paliwa wliczane są: opłata paliwowa, akcyza i podatek VAT. Gdyby nie te opłaty, litr benzyny kosztowałby na stacjach ponad połowę taniej – ok. 2,70 zamiast 5,62 zł. Musimy jednak zapłacić 1,56 zł akcyzy, 1,05 zł VAT i 10 groszy opłaty paliwowej. Ale myli się ten, kto pomyśli, że te pieniądze idą na remonty czy budowanie nowych dróg. Ledwie marna część opłat paliwowych jest przeznaczana na drogi. Reszta znika w budżecie jak w worku bez dna.

Jakby tego było mało, politycy kombinują, w jaki sposób ściągnąć z kierowców dodatkowe pieniądze. Poseł PO Stanisław Żmijan (57 l.) wymyślił, by wprowadzić specjalną opłatę dla aut osobowych poruszających się drogami krajowymi. Za każdy przejechany kilometr takiej drogi kierowca płaciłby tak samo jak dzisiaj ciężarówki na drogach ekspresowych (opłaty wynoszą 10 groszy za kilometr, w przypadku aut osobowych miałyby być o połowę niższe). A już szczytem hipokryzji jest wymyślanie kierowcom od „bandytów” i „morderców drogowych”, jak czyni minister transportu Sławomir Nowak (39 l.). Pod obłudnym hasłem walki o bezpieczeństwo na drogach minister organizuje masowe łapanki na kierowców, których można przyłapać na jakimś wykroczeniu. Bezpieczeństwo to cel szczytny. Ale setki fotoradarów stawiane są nie dla poprawy bezpieczeństwa, tylko tam, gdzie najłatwiej przyłapać kierowców na łamaniu absurdalnych ograniczeń prędkości.

Piratów na drodze nie wyłapują też tajniacy z inspekcji drogowej: robią tylko zdjęcia z ukrycia i wysyłają mandaty do domów. Cel, o którym rząd woli nie mówić, zasłaniając się frazesami o bezpieczeństwie, jest bowiem jeden: ściągnięcie jak najwięcej pieniędzy. Minister finansów Jacek Rostowski (61 l.) założył sobie, że w tym roku dostanie 1,5 mld zł z mandatów. A to oznacza, że każdy kierowca zapłaci średnio 150 zł.

A co, gdy prawo łamią na przykład strażnicy miejscy? – Kiedy popełniają wykroczenie, to tak naprawdę go nie popełniają, bo są chronieni przez prawo – opowiadała na antenie Polsat News rzeczniczka straży miejskiej Monika Niżniak. Czy może być inny dowód na to, że w Polsce są równi i równiejsi?!

W dzisiejszym wydaniu Faktu polecamy też: Politycy hipokryci! Popatrz, jak sami jeżdżą!

benzynafotoradarpaliwa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)