Tak wzrosły rachunki za ogrzewanie
Chleb, cukier, benzyna - końca podwyżek cen nie widać. Ale szalejąca drożyzna w sklepach i na stacjach paliw to tylko początek - miliony Polaków dostają właśnie drakońskie rachunki za zimowe ogrzewanie domów.
01.04.2011 | aktual.: 01.04.2011 16:19
Koszty ciepłej wody wzrosły w ciągu ostatnich kilku lat o kilkadziesiąt procent. Najwięcej po kieszeni dostają ci, którzy grzeją olejem opałowym i drewnem. Najmniej zdrożał gaz, ale tu z kolei szykuje się w maju kolejna podwyżka
Ostatnie tygodnie dla polskiego konsumenta to horror głównie w sklepach spożywczych i przy tankowaniu samochodów. – Żyjemy w świecie bardzo szybko rosnących cen surowców. Te ceny natychmiast przekładają się na wzrost kosztów produkcji. To z kolei ma swoje konsekwencje w postaci wysokich cen w sklepach – opisuje ekonomista Marek Zuber. Ceny żywności w oka mgnieniu skoczyły o kilka, a w niektórych przypadkach, np. cukru czy masła, nawet o kilkadziesiąt procent.
Rekordy biją też ceny paliw. Niestety, dotkną one nie tylko kierowców. – Konsumenci odczują w swoich portfelach to, co się stało na międzynarodowych rynkach nośników energii. Wzrosty cen ropy naftowej w konsekwencji przekładają się na wyższe ceny energii – tłumaczy ekonomista Marek Zuber. A to oznacza znacznie większe koszty ogrzewania domów.
- Podwyżka cen za węgiel nas zrujnuje. Mamy piec węglowy, na sezon grzewczy musimy się zaopatrzyć w cztery tony węgla i dwa tony miału węglowego. Wszystko jest coraz droższe, a my nie mamy z czego ciąć wydatków. Trzeba będzie albo oszczędzać na jedzeniu i nie dojadać, albo zrezygnować z leków dla mojego ojca – mówi Marian Błaszczok (42 l.), który mieszka z ojcem Antonim (82 l.) w domku w Wodzisławiu. W najgorszej sytuacji, jeżeli chodzi o wzrost kosztów ogrzewania, są osoby, które ogrzewają mieszkania drewnem, olejem opałowym i węglem. Tutaj w ciągu zaledwie czterech lat ceny podskoczyły od 50 do 75 procent.
A eksperci przewidują, że przyszły sezon grzewczy będzie jeszcze droższy. Relatywnie dobra jest sytuacja osób, które grzeją gazem ziemnym lub energią elektryczną. Ich koszty w ciągu czterech lat poszły w górę od 15 do 30 procent. Zła wiadomość jest taka, że szykują się podwyżki prądu i gazu – tego ostatniego już od maja i być może nawet o 9 procent.