Ten przy sąsiednim biurku mnie wkurza! Co z nim zrobić?

Śmierdzące sałatki, bałagan na biurku, zdejmowanie butów, głośno słuchane radio… Biurowych zwyczajów jest chyba tyle, co pracowników

Ten przy sąsiednim biurku mnie wkurza! Co z nim zrobić?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

05.03.2010 | aktual.: 05.03.2010 13:58

Śmierdzące sałatki, bałagan na biurku, zdejmowanie butów, głośno słuchane radio… Biurowych zwyczajów jest chyba tyle, co pracowników. Mało kto myśli o tym, że mogą być odbierane jako kłopotliwe. W dżungli dziwaków i oryginałów to my na ogół jesteśmy normalni. Patrzymy na innych w milczeniu, choć ich zwyczaje nas denerwują. Czy to dobre wyjście?

Czym w biurze pachnie?

W pracy często przebywamy w niewielkich pomieszczeniach, siedzimy „biurko w biurko”. W takiej sytuacji szczególnie łatwo o przekroczenie progu prywatności. Każdy z nas ma jakieś dziwactwa. Nie każdego natomiast nachodzi refleksja, że to, co dla nas normalne, innych może drażnić. Jak sobie z tym radzić?

- Człowiek ma pięć zmysłów, a ja, siedząc w pracy, myślę czasami, że o pięć za dużo – skarży się 25-letni Sebastian, który pracuje w księgowości. Nie dość, że jest najmłodszy w pokoju, to w dodatku znalazł się w towarzystwie dwóch znacznie starszych pań i księgowego – starego wyjadacza, który jest kompletnie impregnowany na sygnały z zewnątrz.

Całe to „towarzystwo”, jak określa ich Sebastian, w ciągu lat pracy całkowicie zdominowało zasady panujące w pomieszczeniu. – Przyszedłem niedawno, jestem najmłodszy, a w związku z tym nie mam żadnych praw – żali się.

Podrażnieniu ulega przede wszystkim węch Sebastiana. Pan księgowy codziennie na śniadanie pałaszuje wymyślne sałatki warzywne. Gdy otwiera pojemnik, w pokoju roznosi się intensywna woń kapusty, ogórków i innych warzyw. W zetknięciu z wiszącymi w powietrzu ostrymi perfumami co najmniej dwóch marek, tworzy to piorunującą mieszankę. - Codziennie scenariusz się powtarza – opowiada nieszczęśliwy księgowy. – Po jakimś czasie któraś z pań dopada do okna, przy którym siedzę ja, i otwiera je na oścież. Nasza firma mieści się przy ruchliwej ulicy. Skutek jest taki, że duszę się od spalin, a w dodatku non stop chodzę przeziębiony. To wszystko po prostu dezorganizuje mi pracę. Co robić? Działać!

Jak się zachować w sytuacji, gdy zwyczaje współpracowników utrudniają nam funkcjonowanie w firmie? Psycholodzy stawiają sprawę jasno. Trzeba ocenić, czy będziemy w stanie to zaakceptować, a jeśli uznamy, że nie – asertywnie protestować. W żadnym wypadku nie należy milczeć. W dodatku będzie dobrze, gdy błyskawicznie przełamiemy opory i zmobilizujemy się do działania.

- Jeśli w pracy przeszkadzają nam czyjeś zwyczaje, musimy mu o tym powiedzieć od razu, ale z zastrzeżeniem: mówiąc o tym, nie możemy zranić jego uczuć. Musimy poruszyć drażliwy temat w sposób delikatny i uprzejmy – wyjaśnia psycholog Jolanta Zianowicz-Szulfer. – Nie ma na co czekać! Po upływie czasu nasza frustracja będzie tylko narastać. Tym samym wzrośnie ryzyko, że zareagujemy agresywnie i doprowadzimy do niepotrzebnego zaostrzenia konfliktu. W dodatku druga strona może nie zrozumieć, o co nam chodzi: tyle czasu jem te sałatki, a tobie nagle zaczęły przeszkadzać? Sprawy, które nas irytują, warto poruszać, bo często, gdy już je ujawnimy, okaże się, że… nie ma problemu. Przeważnie ludzkie zachowania mogą wynikać z niewiedzy, nie ze złośliwości.

- Każdy z nas jest po części egocentrykiem, własne perspektywa jest nam najbliższa. Jesteśmy przyzwyczajeni, że świat zewnętrzny krąży wokół nas. Osobie skrapiającej się obficie perfumami czy jedzącej „zapachowe” potrawy najczęściej nie przychodzi do głowy, że kogoś może to denerwować – mówi pani psycholog. – Na szczęście bardzo często wystarczy życzliwa rozmowa, by wyeliminować czy przynajmniej ograniczyć kłopotliwe zwyczaje.

A co na to szef?

Istnieje powiedzenie, że przyzwyczajenia są drugą naturą człowieka. Zapracowani i zabiegani, bardzo często zapominamy o ustaleniach i wracamy do starych zachowań. Dlatego zdarza się czasami, że zirytowany współpracownik, podejrzewając nas o złą wolę, idzie ze skargą do szefa. Jeśli jednak zdecyduje się na takie działania, nie powinien tego robić za naszymi plecami. Nawet irytacja i gniew nie tłumaczą podobnych reakcji. Ostrzeżenie: „łamiesz nasze wcześniejsze umowy, wybieram się z tym do szefa” należy się każdemu, nawet najbardziej kłopotliwemu koledze. Szef może odegrać w całej sprawie zarówno dobrą, jak i negatywną rolę. Jeśli nie wykaże się zdolnością dążenia do kompromisu, cały problem może się tylko zaostrzyć. Istnieje też możliwość, że… w ogóle nie będzie chciał się nim zająć.

- Rzeczywiście, podczas szkoleń miewam do czynienia z szefami, którzy twierdzą, że kłótnie pracowników ich nie obchodzą – potwierdza Jolanta Zianowicz-Szulfer. – Niektórzy mówią wprost: nie będziemy się tym zajmować. Odpowiadam im wtedy: wy MACIE się tym zajmować! To wasza firma. Na dobrej atmosferze wśród pracowników powinno wam przecież zależeć!

Jarosław Kurek

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (99)