Timothy Geithner w centrum uwagi
Środowa sesja w USA mogła odpowiedzieć na pytanie, czy przewaga niedźwiedzi jest naprawdę druzgocząca, czy też jednak nadzieje na pomoc nowej administracji zaczną zmieniać nastroje inwestorów.
22.01.2009 09:44
Środowa sesja w USA mogła odpowiedzieć na pytanie, czy przewaga niedźwiedzi jest naprawdę druzgocząca, czy też jednak nadzieje na pomoc nowej administracji zaczną zmieniać nastroje inwestorów. Był to dzień dosyć szczególny, bo prezydent Barack Obama miał się spotykać się ze swoim zespołem doradców ekonomicznych, a przed komisją Kongresu pojawił się Timothy Geithner, najprawdopodobniej nowy sekretarz skarbu. Jego wypowiedzi mogą były pilnie obserwowane. I to właśnie one po pół godzinie wygasiły początkowy optymizm.
Kandydat na stanowisko sekretarza skarbu powiedział, że Barack Obama pracuje nad nowym pakietem ratunkowym, który zmodyfikuje plan pomocy dla banków, pomoże rynkowi kredytów hipotecznych, konsumpcyjnych i municypalnych. Powiedział też jednak, że plan ten zostanie przedstawiony „za kilka tygodni”, a przecież rynek oczekiwał go jak kania dżdżu. Spodziewano się, że zostanie przedstawiony za kilka dni. To musiało rozczarować wielu inwestorów. Geithner nie przedstawił tez żadnych szczegółów, co też się nie spodobało. Poza tym obawiano się trochę, że kandydat nie zostanie zatwierdzony przez Komisję, bo zarzucano mu nieprawidłowości podatkowe z okresu, kiedy pracował dla MFW w latach 2001 – 2003 (publicznie za to przeprosił). Głosowanie Komisji Kongresu odbyć się ma w czwartek. Potem zatwierdzić go musi jeszcze Senat. Wydaje się prawie pewne, że Geithner nominację dostanie, ale „prawie” na rynkach finansowych robi szczególnie dużą różnicę, więc nastrojów to spotkanie z komisją poprawić nie mogło.
Najbardziej interesujące było oczywiście zachowanie rynku akcji. Po 2,5 godzinach od rozpoczęcia sesji indeks S&P 500 dotkną poziomu wtorkowego zamknięcia i wydawało się, że niedźwiedzie znowu zatryumfują. Miały parę atutów w rękach. Na przykład dane makro były bardzo słabe. W styczniu indeks rynku nieruchomości podawany przez NAHB odnotował kolejny niechlubny rekord wszechczasów spadając do poziomu 8 pkt. To jednak gracze totalnie zlekceważyli. Ze spółek jednak nadchodziły niedobre informacje. United Technologies poprawił wyniki z zeszłego roku. Były one zgodne z prognozami, jeśli chodzi o zysk, ale gorsze, jeśli chodzi o przychód i kurs spadał. Bardzo zły wynik miał BlackRock. Mocno tracił General Motors, który po dał słabe wyniki sprzedaży. Poza tym Pacific Investment Management (PIMCO), największy na świecie fundusz obligacji wycofał się z grupy negocjującej restrukturyzację długów GM. Jedynym sporym plusem było to, że wyniki kwartalne i prognozy IBM były zdecydowanie lepsze od oczekiwań.
Jednak jak tylko rynek odchorował zawód wywołany spotkaniem Timothy Geithnera z komisją to indeksy zaczęły powoli, ale nieustępliwie kierować się na północ. Zapowiedź pomocy sektorowi bankowemu (mimo, że nie natychmiastowa) zachęciła do kupna głęboko przecenionych akcji. IBM drożejąc pomagał sektorowi technologicznemu, a duży wzrost ceny ropy pomagał sektorowi surowcowemu. Pisałem w środę rano: Pytanie tylko czy będzie niewielkie (tzw. „ząbek” w trendzie spadkowym), czy indeksy wzrosną na przykład o 4 procent, co dałoby bykom oręż do ręki. Okazało się, że zrealizowany został optymistyczny scenariusz, co wprowadza byki znowu do gry, ale nie daje pewności kontynuacji wzrostów.
GPW rozpoczęła środową sesję od oczekiwanej po przecenie na Wall Street przeceny. Niedźwiedziom pomagało też ostrzeżenie BRE, który poinformował, że osiągnięty przez niego w czwartym kwartale zysk będzie dużo niższy od oczekiwań. To miało piorunujący wpływ na sektor bankowy. Kursy akcji banków mocno spadały – liderem był oczywiście właśnie BRE. WIG20 tracił już nawet ponad 3 procent, ale poprawiające się przed południem nastroje na innych giełdach zaczęły pomagać bykom. Od południa właśnie na rynku zapanował marazm, a WIG20 rysował linię poziomą tuż nad 1.600 pkt. Była ona jednoczenie linią szyi formacji odwróconej RGR.
Po pobudce w USA indeksy ruszyły na północ w pełni kształtując tę formację i generując sygnał kupna. Od godziny 14.00 indeksy już tylko rosły. W gronie liderów były nawet dwa banki (Pekao i PKO BP). Bardzo silny był też PGNiG. Ta ucieczka znad przepaści i oczekiwanie mocnego odbicia w USA znacznie zwiększyły obrót i doprowadziły do wzrostu WIG20 o 2,2 procent. Sesja pokazała, że są siły zdolne bronić GPW przed przełamaniem wsparcia. Nie musi zapowiadać dalszych wzrostów, ale zwiększa szansę na wypracowanie trendu bocznego.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi