TK: ustawa o racjonalizacji zatrudnienia niekonstytucyjna!

Ustawa o racjonalizacji zatrudnienia w administracji państwowej nie może wejść w życie - orzekł Trybunał Konstytucyjny. Uznał za niekonstytucyjną jedną z kwestii zaskarżonych przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, a resztę zaskarżenia umorzył.

TK: ustawa o racjonalizacji zatrudnienia niekonstytucyjna!
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

Ustawa o racjonalizacji zatrudnienia w administracji państwowej nie może wejść w życie - orzekł Trybunał Konstytucyjny (TK). Uznał za niekonstytucyjną jedną z kwestii zaskarżonych przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, a resztę zaskarżenia umorzył.

Tymczasem rząd jednak nie składa broni. - Nie będziemy rezygnowali z redukcji zatrudnienia w administracji, przede wszystkim centralnej - oświadczył premier po ogłoszeniu wyroku przez TK Donald Tusk.

- Sprawę uważam za zakończoną, jeśli chodzi o tę ustawę. Nie będziemy rezygnowali z racjonalizacji zatrudnienia, przede wszystkim w administracji centralnej. Ta ustawa miała nam ułatwić zadanie, uprościć pewne procedury. Trudno, będziemy działali w warunkach bardziej skomplikowanych, ale debiurokratyzacja będzie istotnym celem - powiedział, pytany o orzeczenie TK, premier Tusk we wtorek podczas konferencji prasowej w Adamowie.

Dodał, że nigdy nie będzie narzekał na werdykty Trybunału Konstytucyjnego. - Uważam, że mocna pozycja TK i jego niezależność jest czymś dobrym, niezależnie od tego, kto dostaje po głowie od Trybunału - podkreślił szef rządu.

Ustawę skierował do Trybunału prezydent Bronisław Komorowski. Ustawa zakładała 10-proc. redukcję zatrudnienia w administracji publicznej wobec stanu zatrudnienia na koniec drugiego kwartału 2010 r. Zatrudnienie na zmniejszonym poziomie miało obowiązywać do końca grudnia 2013 r.

- Mam do prezydenta 100 proc. zaufanie, że jeśli zgłasza wątpliwość, to dlatego, że myśli, iż tak jest lepiej dla Polski. My nie jesteśmy nieomylni - stwierdził Tusk.

Ustawa zakładała 10-proc. redukcję zatrudnienia w administracji publicznej wobec stanu zatrudnienia na koniec drugiego kwartału 2010 r. Zatrudnienie na zmniejszonym poziomie miało obowiązywać do końca grudnia 2013 r. Cięcia etatów nie objęłyby m.in. policji, straży pożarnej i granicznej oraz jednostek organizacyjnych prokuratur.

Na początku roku prezydent Bronisław Komorowski we wniosku do TK o zbadanie konstytucyjności ustawy podniósł m.in., że obejmuje ona urzędników mianowanych i korpus służby cywilnej, co może być sprzeczne m.in. z konstytucyjną zasadą zaufania do państwa.

Trybunał ograniczył się do zbadania ustawy w odniesieniu do mianowanych urzędników służby cywilnej i stwierdził, że proponowane rozwiązania są sprzeczne z konstytucją. Stwierdził też, że niekonstytucyjny zapis jest nierozerwalnie związany z treścią całej ustawy, wobec czego nie może ona wejść w życie. Inne kwestie podnoszone we wniosku prezydenta umorzono.

Trybunał wskazał również na to, że ustawa w obecnej chwili jest już niewykonalna. Zapisano w niej bowiem, że zacznie obowiązywać 1 lutego br.; zawierała też sztywne daty wdrażania kolejnych etapów. Wykonanie ustawy jest więc niemożliwe, podobnie jak i usunięcie zawartych w niej wad bez ingerencji ustawodawcy - ocenił TK.

W ustawie nastąpiło kwalifikowane naruszenie wzorców konstytucyjnych, miała wprowadzić dolegliwy mechanizm zwalniania urzędników w oparciu o pozaustawowe kryteria, które nie uwzględniają wyjątkowego statusu służby cywilnej - uzasadniał wyrok sędzia sprawozdawca Marek Zubik.

Urzędnicy służby cywilnej to nie grupa osób, ale zasób kadrowy państwa o specjalnym statusie, troszczący się o dobro wspólne; to także funkcjonariusze dbający o sprawne działania państwa - wskazywał sędzia Zubik.

Stan finansów publicznych może uzasadniać zmianę warunków pracy, ale nie można w nie dowolnie ingerować - argumentował Trybunał, wytykając ustawie, że nie określa celu racjonalizacji i nie zawiera precyzyjnych wytycznych całego procesu.

TK ocenił też, że zapisy dają nadmierną swobodę kierownikom jednostek administracji, którzy - w myśl ustawy - mieli opracować kryteria racjonalizacji. Może to prowadzić do arbitralnego doboru osób do zwolnienia - uznał Trybunał. Zdanie odrębne zgłosiła sędzia Teresa Liszcz. W jej opinii Trybunał, zamiast umarzać część zaskarżenia, powinien się do niej merytorycznie odnieść, bo jej zdaniem też jest niezgodna z konstytucją. W jej opinii ustawa w ogóle nie była potrzebna, bo są inne metody szukania oszczędności w administracji.

Jak powiedział po ogłoszeniu wyroku, reprezentujący premiera, minister Michał Boni, rząd na razie nie będzie przygotowywał kolejnej ustawy w tej materii.

- Musimy sobie radzić, szukając oszczędności w różnych dziedzinach w każdy możliwy sposób. Jest to ubytek porcji oszczędności, które planowaliśmy, wobec czego musimy ich poszukać w innych dziedzinach. Jak na razie wyniki gospodarcze są nie najgorsze, a to nas nastraja optymistycznie - powiedział Boni.

Politycy PO i PSL po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. cięć w administracji deklarują, że redukcje zatrudnienia są konieczne. SLD sugeruje np. likwidację resortu skarbu. Zaś dla PiS ustawa o redukcji zatrudnienia, jak i jej skierowanie do TK, to "umówiona gra".

Trybunał Konstytucyjny orzekł we wtorek, że ustawa o racjonalizacji zatrudnienia w administracji państwowej nie może wejść w życie. TK uznał za niekonstytucyjną jedną z kwestii zaskarżonych przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, a resztę zaskarżenia umorzył. Ustawa zakładała 10-proc. redukcję zatrudnienia w administracji publicznej wobec stanu zatrudnienia na koniec drugiego kwartału 2010 r.

Minister Michał Boni zapowiedział po ogłoszeniu wyroku, że rząd na razie nie będzie przygotowywał kolejnej ustawy w tej sprawie.

Szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz w rozmowie z PAP wyraził żal, że Trybunał uznał ustawę za niezgodną z konstytucją, ale - jak mówił - wyroki TK trzeba szanować. - To wydłuży drogę racjonalizacji zatrudnienia w administracji, a przecież wszyscy uważają, że zatrudnienie w administracji jest za duże - podkreślił.

Zapewnił, że proces cięć w administracji będzie kontynuowany, ale - jak zastrzegł - na gruncie obowiązującego prawa, bez tworzenia nowej ustawy.

Tomczykiewicz zapewnił też, że nie ma zgrzytu między prezydentem, a rządem, bo - jak przekonywał - głowa państwa jest od tego, aby stać na straży prawa.

Również posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała PAP, że Platforma nie ma żalu do prezydenta, że skierował ustawę do TK. - Nie ma żadnej wojny między prezydentem a rządem. Ważne, żeby była to dobra ustawa, bo dotyczy całej gospodarki i budżetu - podkreśliła.

Jak zaznaczyła, rolą prezydenta jest stać na straży prawa i sprawdzać, czy ustawy, które wychodzą z Sejmu, są zgodne z konstytucją. - To dobrze, że każdy wykonuje swoją pracę, jak najlepiej potrafi - oceniła.

- Plany się nie zmieniły, musimy to (zracjonalizować zatrudnienie) zrobić jak najszybciej, wszyscy sobie zdają sprawę, że musimy ograniczać zatrudnienie, ale musimy przygotować takie rozwiązania, żeby były zgodne z konstytucją - mówiła Kidawa-Błońska.

Jak dodała, Platforma była przekonana, że ustawa spełnia wszystkie kryteria. - Dla naszej gospodarki bardzo ważne jest, aby zatrudnienie było racjonalne - przekonywała posłanka PO.

Poseł PiS Jarosław Zieliński w rozmowie z PAP podkreślił natomiast, że nie dziwi go decyzja TK. - W sposób oczywisty ta ustawa była niekonstytucyjna i co do tego my nie mieliśmy wątpliwości - argumentował.

Ocenił jednak, że zarówno stworzenie ustawy o redukcji zatrudnienia w administracji, jak i jej zawetowanie było "bezwzględnie umówioną grą".

Jak wyjaśnił, PO i prezydent zadziałali w tym przypadku "na zasadzie dobrego i złego policjanta". Według Zielińskiego, rząd przygotował ustawę, bo chciał pokazać opinii publicznej, że chce redukować administrację, choć sam wcześniej "rozdął ją" do niebotycznych rozmiarów. Z kolei prezydent - zdaniem posła PiS - wystąpił jako obrońca urzędników.

Wiceszef klubu SLD Marek Wikiński powiedział z kolei, że wyrok TK, to dowód na to, iż Trybunał nie przestraszył się rządu. - Trybunał podjął werdykt totalnie druzgocący rządową ustawę, przygotowaną w pośpiechu, na kolanie - podkreślił. Jak dodał, TK uznał, że ważniejszą wartością konstytucyjną jest stabilność służby cywilnej, niż pośpieszne szukanie oszczędności na "łapu capu".

Zdaniem Wikińskiego, oszczędności w administracji są niezbędne, ale - jak zastrzegł - są one możliwe do przeprowadzenia na gruncie obowiązującego prawa. Jak ocenił, dobrym pomysłem byłaby np. likwidacja ministerstwa skarbu państwa.

Przewodniczący klubu PSL Stanisław Żelichowski, odnosząc się do decyzji TK podkreślał w rozmowie z PAP, że politycy i rząd muszą uszanować wyrok Trybunału. Poseł ocenił jednak, że polskie prawo jest obecnie tak skomplikowane, że w każdej sprawie znajdzie się pięciu konstytucjonalistów, którzy powiedzą, że coś jest zgodne z konstytucją i pięciu, którzy powiedzą coś zupełnie przeciwnego.

- Rząd zlecił opinie w tej sprawie różnym konstytucjonalistom, którzy orzekli, że ta ustawa rządowa była zgodna z ustawą zasadniczą. Trybunał orzekł inaczej, musimy się z tym zmierzyć, trzeba jak najszybciej rozpocząć prace, które będą wychodziły naprzeciw oczekiwaniom Trybunału, a jednocześnie będą także wychodzić naprzeciw potrzebom państwa - powiedział Żelichowski.

Zdaniem polityka reforma administracji jest konieczna, bo to co się teraz w niej dzieje, to, jak zaznaczył, "wielkie nieporozumienie". Żelichowski poinformował jednak, że z jego wiedzy wynika, iż są zaawansowane prace ws. reformy administracji centralnej. - Planowaliśmy z tym ruszyć zaraz po jesiennych wyborach, ale kto wie, czy nie przyspieszymy procesu i nie zrobimy tego przed wyborami - dodał.

Żelichowski stwierdził ponadto, że dobrze świadczy o prezydencie, iż mając wątpliwości wobec ustawy, podzielił się nimi z TK. - Lepiej żeby prezydent miał takie wątpliwości, niż żebyśmy tworzyli prawo niezgodne z konstytucją - podkreślił.

Z kolei klub PJN we wtorkowym wyroku TK upatruje szansy dla swojego wniosku do Trybunału w sprawie zmian w OFE. Jak przekonywał we wtorek poseł PJN Tomasz Dudziński, Trybunał zakwestionował przepisy, które "kwestionują nienaruszalność praw nabytych". "Te argumenty podnosimy we własnym wniosku" - wyjaśnił. Jego zdaniem, wyrok TK wskazuje, że wniosek PJN ws. OFE "ma pełne uzasadnienie".

Z kolei Elżbieta Jakubiak podkreślała, że kwestie dotyczące niekonstytucyjności niektórych przepisów ustawy były podnoszone w trakcie parlamentarnych prac nad nią. Jej zdaniem, decyzje w sprawie ewentualnych zwolnień powinni podejmować - na podstawie racjonalnych przesłanek - dyrektorzy urzędów.

- Jesteśmy za tym, aby ograniczać administrację, ale też za tym, by szanować prawo - powiedziała posłanka.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)