To będzie "hit tego roku". Sprzedawcy kotłów komentują unijny zakaz

UE planuje zakazać kotłów gazowych i węglowych, co odbije się na polskich odbiorcach ciepła. Właściciele firm zdradzają, że na razie jest dość spore zainteresowanie tymi urządzeniami, ale mamy "lawinę wzrostu" w sprzedaży alternatywnego źródła ciepła. Mowa o pellecie.

Właściciele firm sprzedających kotły komentują plany UE
Właściciele firm sprzedających kotły komentują plany UE
Źródło zdjęć: © East News | Bartlomiej Magierowski
Maria Glinka

14.03.2024 | aktual.: 14.03.2024 14:59

W tym tygodniu Parlament Europejski przegłosował dyrektywę, która zakłada wprowadzenie zakazu na kotły na paliwa kopalne, w tym węgiel i gaz.

Przepisy wskazują, że od 2030 r. nie będzie można instalować w nowych budynkach kotłów na takie paliwa. Od 2040 r. państwa członkowskie Unii Europejskiej będą musiały całkowicie je wycofać.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Polak stworzył potęgę - Panattoni to największy deweloper przemysłowy w Europie - Biznes Klasa #21

"Wysokie zainteresowanie" kotłami gazowymi

Redakcja WP Finanse postanowiła sprawdzić, jak obecnie sprzedają się takie sprzęty. -Jest wysokie zainteresowanie, mimo planów UE. Na pewno jest większe niż w przypadku pomp ciepła - przyznaje w rozmowie z WP jeden ze sprzedawców kotłów gazowych, który obsługuje instalatorów, serwisantów i klientów detalicznych.

W innej firmie widać nieznaczny spadek liczby klientów. - Zakazy, które planuje UE, na pewno w pewnym stopniu wpłyną na zainteresowanie wśród klientów. Na razie nie zmieniamy oferty, czekamy na ostateczne decyzje na górze - wskazuje nam jej właściciel.

To będzie hit tego sezonu. "Mamy lawinowy wzrost"

Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku kotłów węglowych. - Zainteresowanie kotłami na węgiel jest bardzo wysokie. Nawet użytkownicy pomp ciepła traktują to jako niezbędną alternatywę w związku ze wzrostem cen prądu - przyznaje w rozmowie z WP właściciel innej firmy, która sprzedaje różnego rodzaju urządzenia do ogrzewania domów.

Jak dodaje, pompy ciepła cieszyły się ogromną popularnością w 2022 r., ale ten trend się odwrócił. - Teraz mamy 90 proc. spadek sprzedaży kotłów na ekogroszek i taki sam wzrost sprzedaży kotłów zasypowych (na węgiel i drewno) - mówi.

Jednak jego zdaniem rekordy popularności będzie bił jeszcze inny sprzęt. - Hitem w tym roku będą kotły pelletowe z możliwością spalania drewna i generalnie kotły na drewno. Widzimy wzrost zainteresowania tymi sprzętami już od jesieni ubiegłego roku, teraz mamy lawinowy wzrost - zaznacza właściciel firmy.

Co ciekawe, nowa dyrektywa, którą przegłosował PE, dopuszcza stosowanie pieców na biomasę, czyli m.in. właśnie na pellet. Jest on wytwarzany z opadów drzewnych, wiórów, trocin lub słomy.

Jak już pisaliśmy w WP, taki produkt powstaje w wyniku wielokrotnego przetworzenia w przemyśle drzewnym, jest więc produktem końcowym. Co więcej, ekspert ds. OZE tłumaczył, że "wyprodukowana w ten sposób biomasa pochodzi z odpadów, jest więc zrównoważona".

Nasz rozmówca dopytywany o to, czy wyjątek w unijnych przepisach dotyczący pelletu sprawi, że wzrośnie zainteresowanie takimi kotłami, przekonuje, że "to wyniknie samo z siebie".

- Takie kotły są po prostu bardzo łatwe w obsłudze dla przeciętnego użytkownika i dają dużo korzyści. Wystarczy mały nakład pracy, bo paliwo jest dostępne cały czas - wyjaśnia, dodając, że to energia odnawialna.

To właśnie ten wątek budzi wątpliwości ekologów. Ich zdaniem spalanie drewna jest nawet bardziej emisyjne od spalania węgla i gazu. Poza tym prowadzi do zwiększenia wycinki drzew i lasów. Nie wszyscy eksperci podzielają to podejście.

Ile kosztuje ogrzewanie domu kotłem pelletowym?

W przypadku pelletu ceny już się ustabilizowały. Właściciel firmy ze sprzętem do ogrzewania przekazuje nam, że dwa lata temu był bardzo duży skok cen pelletu - do 3-3,5 tys. za tonę. Z czasem ceny się ustabilizowały. Obecnie za pellet certyfikowany trzeba zapłacić 1-1,2 tys. zł za tonę.

- Przeciętny budynek 120 mkw., który jest ocieplony zgodnie z obowiązującymi standardami, zużywa około 2-3 ton pelletu na rok - wyjaśnia. Starsze budynki potrzebują więcej tego surowca.

Jednak wiele zależy także od preferencji użytkowników, bo nie wszyscy są miłośnikami wysokich temperatur w domach. Poza tym wpływ ma też to, jak zautomatyzowana jest cała instalacja.

Problemy użytkowników pomp ciepła

Jak już informowaliśmy w WP, w pierwszej połowie 2024 r. odbiorcy ciepła będą mogli liczyć na pomoc ze strony państwa. Do 30 czerwca br. zostaną utrzymane maksymalne ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych na poziomie 412 zł za MWh netto do obecnego poziomu limitu zużycia, pomniejszonego o 50 proc., ponieważ przepisy mają obowiązywać przez pół roku.

Powyżej limitu zachowana ma być stawka 693 zł za MWh. Będzie to zatem 1500 kWh dla gospodarstw domowych, 1800 kWh dla osób z niepełnosprawnością, a dla rolników i dla rodzin z Kartą Dużej Rodziny 2000 kWh.

Na początku tego roku do redakcji money.pl zaczęli pisać załamani właściciele domów, którzy zdecydowali się na zamontowanie pomp ciepła, czyli rozwiązanie, które uchodzi za ekologiczne. Ich zdaniem limit 1500 kWh jest zbyt niski.

"Moje roczne zużycie prądu wynosi 9000 kWh, a będę chroniony taryfą tylko do 1500 kWh. W 2023 r. zużyłem 9000 i byłem chroniony do 3000 kWh. Dostałem dofinansowanie w wysokości 1,5 tys. zł w związku z posiadaniem pompy ciepła. W tym roku nie ma informacji o tym wsparciu. Uważam, że osoby, które wybrały pompy, powinny mieć inne taryfy na prąd" - przekonywał pan Aleksander, który posiada dom o powierzchni 130 mkw.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (217)