Trwa ładowanie...
wig20
25-06-2010 09:22

To nie Grecy szkodzili Amerykanom

W USA sesja środowa dawała nadzieję na odbicie w czwartek. Byki jednak znowu miały duże problemy i to mimo tego, że publikowane w czwartek dane makro były lepsze od oczekiwań. Mówiono, że to europejskie strachy szkodzą akcjom, ale to sensowne nie było.

To nie Grecy szkodzili AmerykanomŹródło: Fot. Xelion
d2tmniq
d2tmniq

To fakt, że CDS-y na obligacje Grecji, Hiszpanii i Portugalii wzrosły, ale jednak kurs EUR/USD w czasie sesji w USA też rósł. Jeśli euro się umacnia, to przecież trudno mówić o zaniepokojeniu tym, co dzieje się w strefie euro.

W zasadzie jedynymi powodami spadków indeksów były: proces przygotowywania reformy sektora finansów i słabe raporty kwartalne spółek najbardziej związanych z konsumentami indywidualnymi (Bed Bath & Beyond i Nike). Jeśli chodzi o pierwszy czynnik, to trwał proces uzgadniania projektów przyjętych przez Senat i Izbę Reprezentantów. Każde uzgodnienie powodowało reakcje sektora finansowego. Indeksy na przykład mocniej spadały wtedy, kiedy przyjęto konieczność podniesienie wymagań kapitałowych dla banków (jednak chodzi o długi okres – 5 lat).

Najbardziej obawiano się tego, że nie wolno będzie bankom handlować na rachunek własny oraz, że będą musiały wydzielić do odrębnych spółek inwestycje w instrumenty pochodne. Wcześniej oczekiwano, że te elementy reformy zostaną „utrącone”, ale w czwartek twierdzono, że Demokraci nie mają zamiaru ustąpić. Dodatkowo pogłębiało spadki słabe zachowanie spółek sektora paliwowego. Sędzia co prawda we wtorek zawiesił sześciomiesięczny zakaz wierceń na głębokich wodach, ale okazało się, że rząd może złożyć wniosek o ich wstrzymanie do czasu wydania wyroku przez sąd apelacyjny.

Rynek był niezwykle nerwowy. Neutralny początek handlu, osuwanie, które doprowadziło do spadku indeksu S&P 500 o ponad 1,5 procent, utworzenie podwójnego dna i szybki ruch na północ – to już były przejawy nerwowości. W ostatnich dwóch godzinach było jeszcze gorzej. Wydawało się oczywiste, że niekorzystna reforma sektora finansów jest już zawarta w cenach, a miła niespodzianka nie jest. Z tego wynikało, że przecenione akcje trzeba kupować, ale ta strategia się nie opłaciła. Indeksy nurkowały tak, jakby miał nastąpić koniec świata. Na indeksie S&P 500 zostało tylko około 30 pkt. do kluczowego wsparcia, ale wydaje się nieprawdopodobne, żeby „z marszu” zostało przełamane.

d2tmniq

W Warszawie wydarzeniem było osłabienie złotego. Mimo spokoju na rynku EUR/USD kursy walut zaczęły u nas dość dynamicznie rosnąć. Niewykluczone, że zaszkodziła złotemu wypowiedź wiceprezes GUS, Haliny Dmochowskiej. Według niej osiągnięcie tempa wzrostu PKB na poziomie 3,0 proc. w 2. kwartale będzie trudne. Mówiono też o niepotrzebnych wypowiedziach ministra finansów straszącego wszelkim plagami, jeśli prezydentem zostanie niewłaściwy kandydat. Być może i to miało wpływ, ale obawiam się, że po prostu po ostatnich publikacjach (o tym pisałem wczoraj) złoty stał się bardziej wrażliwy. Nie był jednak słabszy niż forint, do którego nawet lekko zyskał (do korony czeskiej jednak tracił).
GPW rozpoczęła czwartkową sesję podobnie jak inne rynki europejskie – wzrostem indeksów. Jednak bardzo szybko wzrosty zarówno na tamtych giełdach jak i u nas zamieniły się w spadki. Spadki umiarkowane, ale jednak pokazujące, że rynek jest słaby. Marazm trwał do czasu publikacji danych makro w USA. Były nieco lepsze (miejscami) od prognoz, co poprawiło nastroje i znowu zapanował marazm. W ten sposób doczołgaliśmy się do końca sesji z neutralnym zamknięciem, co było całkiem sporym osiągnięciem, jeśli patrzyło się na to, co działo się na innych giełdach. Jeśli nie uda się obronić rynku tak jak to widzieliśmy wczoraj to spadek większy niż jeden procent wygenerowałby sygnały sprzedaży. Potwierdzeniem byłoby jednak dopiero przełamanie 2.260 pkt.

Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

d2tmniq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2tmniq