Tomaszewski: T‑Mobile chce częstotliwości, których nie chciało NetNet
T-Mobile ma wielką chęć na częstotliwości LTE, z których zrezygnowało NetNet. Będzie to jednak bardzo skomplikowane pod względem prawnym i technicznym. Rozwiązaniem może być komercyjne porozumienie pomiędzy P4 a T-Mobile - mówi redaktor naczelny portalu Telepolis.pl Witold Tomaszewski.
05.02.2016 17:15
"Deutsche Telekom (właściciel T-Mobile - PAP) ma wielką chęć na blok 5 MHz w paśmie 800 MHz, pozostawiony przez NetNet. Pasuje to do europejskiej strategii niemieckiego telekomu, a wyasygnowanie 2 mld zł nie jest dla niego problemem. Spółka kojarzona z Zygmuntem Solorzem-Żakiem, a należąca do syna jego biznesowego partnera (NetNet-PAP), przyczyniła się do dużego zamieszania, bo z częstotliwości zrezygnowała w dniu wysyłania przez UKE decyzji rezerwacyjnych. Urząd zdążył już w postępowaniu dla tego konkretnego bloku wysłać wszystkim zainteresowanym (w tym T-Mobile) decyzje odmowne - bo każdy operator składał, z ostrożności procesowej, zapotrzebowanie na wszystkie bloki pasma. Postępowanie należało więc wznowić i poczekać na deklarację T-Mobile co do chęci objęcia +osieroconego+ pasma - jako drugiemu w kolejności pod względem oferowanych kwot" - powiedział PAP Tomaszewski.
Jego zdaniem, cała sprawa jest bardzo skomplikowana pod względem prawnym, jak i technicznym. "Pomiędzy blokiem T-Mobile a nieprzejętym przez NetNet (który ewentualnie może przejąć niemiecki telekom), znajduje się pasmo zarezerwowane i opłacone przez P4, operatora sieci Play. T-Mobile słowami prezesa Adama Sawickiego deklaruje, że jest zainteresowany objęciem bloku po NetNecie, ale tylko wtedy, kiedy będzie on sąsiadował z już posiadanym" - wyjaśnił.
Tomaszewski uważa, że powód jest dość prozaiczny - w ten sposób z posiadanych częstotliwości można korzystać w sposób o wiele bardziej efektywny. "Upraszczając: uzyskiwać większe prędkości, lepsze pokrycie i obsługiwać większą liczbę klientów niż wtedy, kiedy te dwa bloki ze sobą nie sąsiadują. Dodając do tego fakt, że T-Mobile zaoferował za częstotliwości najwięcej ze wszystkich (średnio po 2 mld zł za blok, kiedy Orange i P4 oferowali po 1,5 mld zł), trudno dziwić się obiekcjom i niezdecydowaniu. To wymagałoby jednak zmiany decyzji rezerwacyjnej dla P4 i przyznania temu operatorowi innego zakresu częstotliwości. Prezes UKE może wszcząć takie postępowanie z urzędu, argumentując to potrzebą zapewnienia efektywnego wykorzystania pasma, ale taki argument mógłby się pojawić dopiero po objęciu przez T-Mobile bloku NetNetu, a nie przed - bo przed byłaby po prostu +dziura+, która tej efektywności by nie przeszkadzała" - zaznaczył.
Według eksperta wyjściem jest komercyjne porozumienie pomiędzy P4 a T-Mobile. "Ten pierwszy nie widziałby zapewne problemu w takim ruchu, jednak - zapewne - chciałby coś wynegocjować od drugiego, który - przypomnijmy - jest jego głównym partnerem roamingowym (czyli zapewnia zasięg klientom Play tam, gdzie nie sięga sieć macierzysta P4). UKE z radością wszcząłby wtedy postępowanie pozwalające na zamianę bloków 800 MHz, które jednak chwilę by potrwało" - zaznaczył.
"Na to, że sprawę uda się rozwiązać do poniedziałku, szanse są bardzo nikłe. Aby wszystko pozytywnie się skończyło, potrzebne byłoby także aktywne podejście UKE, który - moim zdaniem - od samego początku aukcji pogubił się i porusza się w sprawie z gracją słonia w składzie porcelany. Na wszystko jest po prostu za mało czasu" - podsumował.
Telekomy mają do poniedziałku czas na wpłatę środków za wylicytowane częstotliwości. Jak podał w piątek UKE, już ponad 7 mld zł trafiło na konto Skarbu Państwa za częstotliwości LTE.
Łącznie za wszystkie częstotliwości będące przedmiotem aukcji telekomy zadeklarowały 9,233 mld zł, jednak jeden z nich - NetNet - wycofał się z rezerwacji i nie wpłaci ponad 2,05 mld zł zadeklarowanej kwoty.
Minister cyfryzacji Anna Streżyńska mówiła w zeszły weekend PAP, że wpływy do budżetu nie są zagrożone, ponieważ za te częstotliwości chętnie zapłaci jeden z pozostałych operatorów. "Te częstotliwości wracają do puli i może się o nie ubiegać następny w kolejności operator - T-Mobile z ofertą 2,02 mld zł. Oznacza to, że brakujące 2 mld zł wpłyną do kasy państwa, ponieważ T-Mobile deklarował jednoznacznie chęć odebrania tych częstotliwości. Przypuszczam, że wszystko dobrze się skończy, ponieważ tym razem będą to podmioty, które faktycznie chcą tych częstotliwości" - powiedziała.
W wyniku aukcji, jeśli chodzi o bloki częstotliwości z zakresu 800 MHz, spółce NetNet przyznano 5 MHz, Orange Polska 10 MHz, P4 (operator sieci Play) 5 MHz, T-Mobile 5 MHz. Łącznie z 5 MHz wcześniej przydzielonymi spółce Sferia (w 2013 r.), rozdysponowano cały zakres częstotliwości 800 MHz. Jeśli chodzi o wyniki dla częstotliwości 2,6 GHz, trzy bloki po 5 MHz przypadły spółkom Orange Polska i P4, a cztery bloki po 5 MHz Polkomtel i P4.
Z przedstawionych przez UKE wyliczeń wynika, że średnia cena za bloki 800 MHz to 1,724 mld zł - 4,48 zł (1,06 euro) na jednego mieszkańca Polski, a za blok 2,6 GHz to 43,637 mln zł - 0,11 zł (0,03 euro) na mieszkańca. Łącznie za wszystkie częstotliwości będące przedmiotem aukcji, telekomy zadeklarowały 9,233 mld zł.
Przeprowadzenie aukcji wzbudzało duże kontrowersje. Operatorzy zarzucali wadliwe jej przygotowanie i przebieg, co - jak przekonywali - doprowadziło do wysokich cen pasma 800 MHz stanowiących dla nich poważne obciążenie finansowe.
Protesty wzbudziła m.in. ingerencja poprzedniego ministra administracji i cyfryzacji Andrzeja Halickiego, który poprzez nowelizację rozporządzenia, na podstawie którego aukcja się odbyła, skrócił licytację. Miało to zapobiec zbytniemu przeciąganiu się aukcji. Według niektórych operatorów stanowiło to bezprawną zmianę zasad w trakcie aukcji, ponieważ nowela de facto zmieniła ją w przetarg.