Trwa ładowanie...

Truskawki zbierz sobie sam. Rolnicy będą otwierać swoje pola

Brak pracowników sezonowych, susza i ograniczenia związane z epidemią koronawirusa to problemy, z którymi borykają się polscy rolnicy. Jeśli sytuacja się nie zmieni, część plonów będzie niszczeć niezebrana z pól i sadów.

Truskawki zbierz sobie sam. Rolnicy będą otwierać swoje polaŹródło: Flickr
d38swyz
d38swyz

"Uprawom w Polsce, oprócz suszy, zagraża brak pracowników sezonowych" – alarmuje Lubelska Izba Rolnicza w wydanym na początku maja stanowisku. Jak podkreśla, bez ludzi do pracy nie będzie możliwości zebrania i zabezpieczenia zbiorów. Dodatkowo obostrzenia epidemiologiczne związane z zatrudnieniem pracowników z zagranicy, a szczególnie koszty kwarantanny i dwóch testów w kierunku koronawirusa, pogłębiają problem rolników.

Tymczasem sezon za pasem. Pierwsze truskawki, borówki i czereśnie pojawiły się już w sprzedaży. Ceny szokują. Czereśnie kosztują po 70 zł/kg, maliny sprzedawane są za 60 zł/kg, a truskawki - za 20 zł/kg.

Pewnym rozwiązaniem jest inicjatywa "zbierz to sam", która od paru lat pozwala klientom na samodzielne zbiory na udostępnionych przez rolników polach i w sadach. Potem się je waży i sprzedaje zwykle po znacznie niższej cenie niż w sklepach, a jednocześnie wyższej niż rolnik otrzymałby w skupie.

d38swyz

- Przygotowujemy się do sezonu. Mam nadzieję, że ludzie będą chcieli przyjechać, że wyjdą z domów - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Maciej Rola, prowadzący Gospodarstwo Ekologiczne Rolówka w Pomiechówku pod Warszawą. - Już pojawiają się pierwsze pytania - zaznacza.

Rolówka od paru lat udostępnia plantacje bio borówki amerykańskiej, truskawek, malin i jagód. Jak podkreśla Maciej Rola, zainteresowanie jest duże. W jego przekonaniu może być to pewna pomoc dla rolnictwa.

System, w którym klienci sami zbierają owoce, znany jest na świecie jako "Pick-Your-Own". To forma popularna nie tylko w USA, ale też w Europie Zachodniej, gdzie funkcjonują platformy, na których można wyszukiwać farmy i sady działające w różnych częściach kraju i zapraszające klientów do samodzielnego zbierania owoców.

d38swyz

W Polsce na podobnej zasadzie działa serwis MyZbieramy.pl. - W Kanadzie powstają całe, duże gospodarstwa przeznaczone na zbiory dla siebie. U nas ta forma dopiero się rozwija, ale rolnicy, z którymi podjęliśmy współpracę, chwalą sobie tę inicjatywę - mówi Wirtualnej Polsce Mirosław Biedroń, pomysłodawca portalu z Tarnowa. - Sądzę, że w czasie pandemii koronawirusa i braku pracowników sezonowych może być to pewna alternatywa.

- To skraca łańcuch dostaw i promuje sprzedaż bezpośrednią u rolnika prosto z pola. Wszyscy na tym korzystają. Klienci: bo kupują taniej, rolnicy: bo nie tylko mają "za darmo" zebrane plony, ale również otrzymują lepszą cenę - argumentuje.

Możliwe są również bezgotówkowe formy, w których jeden zebrany przez klientów kilogram rolnik oddaje w zamian za kilogram zebrany dla niego. - Mam nadzieję, że pośrednicząc między klientami a rolnikami, pomożemy, aby te owoce nie zgniły na polach - zaznacza Mirosław Biedroń.

d38swyz

"Wyjście awaryjne, ale nie rozwiązanie systemowe"

Choć samodzielne zbiory u rolnika stają się w Polsce popularne, to plantatorzy i sadownicy nie mają złudzeń, że będzie to remedium dla wielkich gospodarstw produkujących owoce i warzywa. - Otwarte sady i plantacje, to wyjście awaryjne, ale nie systemowe - zaznacza Maciej Rola z Rolówki. Jak wyjaśnia, tego typu inicjatywa nie sprawdza się wszędzie.

- Zebranie takiego kilograma owocu to ciężka praca w mało korzystnych warunkach. Klienci nie zastąpią doświadczonych pracowników. Poza tym, ilu by musiało ich przyjechać, aby zebrać tony owoców z 5-10-hektarowej plantacji? - pyta retorycznie Rola. - Wykwalifikowany zbieracz potrafi zebrać dziennie setki kilogramów owocu - dodaje.

d38swyz

- Wpuszczając klientów na pola, trzeba się też liczyć z pewnymi stratami, związanymi z nieumiejętnym zbieraniem, czy poruszaniem się po plantacji. Gospodarstwa, które decydują się na tę formę, to zwykle mniejsze pola często z przygotowaną do tego infrastrukturą. Miejscem do odpoczynku, czasem placem zabaw dla dzieci i innymi formami agroturystyki - argumentuje właściciel Rolówki. Dlatego, jak mówi, rozumie niepokój rolników, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji.

Obejrzyj: Samodzielne zbieranie truskawek w zamian za niższą cenę? Nie w Polsce

Przyznaje to również Mirosław Biedroń, jednak podkreśla, że zwłaszcza w kryzysowych sytuacjach tego typu innowacje okazują się alternatywą dla niszczejących na polach zbiorów.

d38swyz

"Zbieractwo" w czasach zarazy

Jak przekonują rolnicy, również w tym roku zamierzają otworzyć swoje pola dla klientów, którzy sami będą mogli zbierać warzywa czy owoce. Mimo że sezon jeszcze się nie rozwinął, już pojawiają się pierwsi zainteresowani.

- Zapytania już się pojawiają, nie brakuje też gospodarzy, którzy chcę wykorzystać tę możliwość - zaznacza pomysłodawca platformy MyZbieramy.pl. Zaznacza jednak, że w związku z pandemią i obostrzeniami sanitarnymi zbiory będą musiały być zorganizowane nieco inaczej. - Obowiązkowe rękawiczki, wydzielone strefy dla rodzin czy grup, dezynfekcja przy ważeniu i kasie - tego typu zabezpieczenia pewnie będzie trzeba wprowadzić - zaznacza.

Maciej Rola zastanawia się tylko, jaka będzie w tym roku frekwencja, czy zmęczeni izolacją ludzie będą szukać tego typu aktywności na powietrzu i czy weźmie to górę nad obawami przed pandemią. - Co do zachowania odległości, to się nie martwię. Nie dwa, a nawet dwadzieścia metrów odstępu mogę zapewnić. Z wentylacją też raczej problemu nie będzie - śmieje się.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

d38swyz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d38swyz