Tu na razie jest ściernisko...
Na 19 hektarach nieużytków w siemianowickiej dzielnicy Bańgów za 35 milionów euro powstanie wkrótce duża fabryka części motoryzacyjnych. Będzie praca dla 900 ludzi. Inwestorem – jak informuje Piotr Wojaczek, prezes Katowickiej Strefy Ekonomicznej – jest amerykańska firma Johnson Controls. Już w maju przyszłego roku pracę rozpocznie tam 200 siemianowiczan z co najmniej zawodowym wykształceniem.
26.08.2005 | aktual.: 26.08.2005 08:06
Korzystając z funduszy unijnych, siemianowicki urząd pracy zajmie się szkoleniem bezrobotnych – przyszłych pracowników fabryki. W 2006 r. ruszy produkcja części dla przemysłu motoryzacyjnego.
– Będzie to produkcja metalowych cząstek, które znajdują się w środku każdego samochodu: elementów siedzeń, wytłoczek do karoserii, podpórek pod deski rozdzielcze – mówi Dariusz Bochenek, wiceprezydent Siemianowic Śląskich odpowiedzialny za inwestycje.
Johnson Controls to gigant wśród producentów wyposażenia samochodów. W swoich 260 fabrykach w Ameryce Północnej, Europie i Azji koncern zatrudnia łącznie 76 tysięcy pracowników, w tym 6 tys. inżynierów i projektantów. Produkuje m.in. akumulatory, deski rozdzielcze, elektroniczne panele kontrolne i systemy sterujące, części do drzwi i elementy wyposażenia wnętrz. Firma ma centra technologiczne w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Francji i Japonii.
Gigant motoryzacyjny zza oceanu inwestuje na Śląsku Amerykański sen aleksandra ślifirska Koncern Johnson Controls ze Stanów Zjednoczonych wybuduje w Bańgowie, dzielnicy Siemianowic, fabrykę za 35 milionów euro. Pracę znajdzie 900 osób.
W czerwcu ubiegłego roku miasto dołączyło do Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, oddając jej do zagospodarowania duże obszary, które mogłyby zainteresować zagranicznych inwestorów. Wśród nich znalazł się 19-hektarowy grunt w Bańgowie oraz teren po byłej kopalni „Siemianowice”, w okolicach ul. Wieczorka, o powierzchni 3 hektarów. Rozmowy przedstawicieli strefy w sprawie zagospodarowania tych terenów toczyły się już w ubiegłym roku. — Znalazł się inwestor amerykański, który miał do wyboru dwa miasta: Siemianowice i Tychy. Wybór padł na nas — mówi Dariusz Bochenek, wiceprezydent Siemianowic, zajmujący się inwestycjami w gminie.
— Amerykanie mieli do wyboru też inne miasta, m.in. Gliwice i Bieruń, ale wybrali Siemianowice, ponieważ bardziej odpowiadała im lokalizacja. Poza tym kierowali się także analizą rynku pracy — mówi Piotr Wojaczek, prezes Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Powstaje już projekt fabryki, lada dzień ruszy pierwszy etap inwestycji: rozbudowa ul. Krupanka. — Będziemy poszerzać tę drogę ze środków gminnych, by ułatwić mieszkańcom i kontrahentom dojazd do zakładu — mówi wiceprezydent Bochenek.
Najważniejsze dla miasta jest jednak to, że z rejestru Powiatowego Urzędu Pracy w Siemianowicach Śląskich, miasta o rekordowym bezrobociu (wg danych z 31 lipca bez pracy było tam 5866 osób, a stopa bezrobocia wynosiła tam 26,6 proc.) zniknie wiele osób pozostających dziś bez zatrudnienia.
Inwestor zgłosił zapotrzebowanie na 900 pracowników. Jesteśmy już po wstępnych rozmowach z urzędem pracy, który w ramach środków unijnych zajmie się przeszkoleniem bezrobotnych. Od przyszłego roku będą mogli pracować w fabryce — dodaje Bochenek.
O planach wybudowania nowego zakładu, który zastąpiłby upadłą hutę „Jedność” i kopalnię, mówiono w mieście od dobrych kilku lat. — To bardzo dobry moment dla bezrobotnych. Amerykanie będą potrzebować fachowców, ludzi obsługujących prasę sterowaną komputerowo, ale też sprzątaczki i magazynierów — mówi Bochenek.
Powiatowy Urząd Pracy w Siemianowicach ma już pieniądze z Unii Europejskiej na przeszkolenie odpowiedniej grupy bezrobotnych.
— Weryfikujemy zawodowe możliwości zarejestrowanych u nas osób zgodnie z zapotrzebowaniem, które zgłosił przyszły pracodawca. Planujemy także niezbędne środki na szkolenia. Jesteśmy w stanie podnieść kwalifikacje tych ludzi w ciągu dwóch miesięcy, więc do prężnej pracy przystąpimy w lutym — mówi Hanna Becker, dyrektor PUP w Siemianowicach Śląskich.
Urząd zgodził się przez pół roku częściowo refundować wynagrodzenia pracowników amerykańskiej fabryki, jednak pracodawca musi zagwarantować ich zatrudnienie. — W przypadku osób do 25. roku życia będziemy proponować staże. Dla starszych znajdą się środki w ramach tzw. przygotowania zawodowego — mówi dyrektorka siemianowickiego PUP.
Aleksandra Ślifirska